Dobry menedżer ryzykuje
Z prof. Zbigniewem Pastuszakiem, dziekanem Wydziału Ekonomicznego UMCS, rozmawia Piotr Nowak.
Jakie cechy powinien mieć idealny menedżer?
Definicje i klasyfikacje cech menedżerów są bardzo różne, ale wszystkie sprowadzają się do jednego: do tego co powoduje, że firma jest w stanie dzięki takiej osobie zarządzającej przetrwać na rynku. Taka osoba powinna umieć organizować nie tylko swoją pracę, ale też całej firmy. Musi łatwo nawiązywać kontakty, szybko się uczyć i umieć krytycznie spojrzeć na to, co się dzieje w firmie. Idealny menedżer powinien też z wyprzedzeniem planować rozwój swojej firmy i przewidywać co się niebawem wydarzy. Tę ostatnią cechę można nazwać intuicją biznesową. Jest ona bardzo wymagana od współczesnego przedsiębiorcy. A myślę, że na Lubelszczyźnie, która nie jest łatwym miejscem do prowadzenia biznesu, jest to cecha szczególnie istotna. Dzięki intuicji menedżer wie, na jaki rynek wejść, co produkować lub sprzedawać i jakie inwestycje przeprowadzić. W biznesie zawsze wygrywają ci, którzy wiedzą wcześniej.
Jaki wpływ wywiera otoczenie na menedżera?
Znowu można wymieniać teoretyczne klasyfikacje, ale generalnie przedsiębiorstwo działa w otoczeniu społecznym, administracyjnym, infrastrukturalnym, prawnym itd. Znane są pewne przepisy, które trzeba przestrzegać, a także pewne plany i kierunki, w których stronę będą się one zmieniały. Aby firma się rozwijała, menedżer musi zwracać uwagę na otoczenie biznesowe, rozwój konkurencji, oczekiwania konkurentów.
Lepszy jest menedżer ostrożny, czy podejmujący ryzyko?
Administrator będzie dobrze zarządzał bieżącymi procesami, ale na pewno nie będzie sprzyjał rozwojowi. To można też przenieść na szczebel samorządowy albo rządowy. W Lublinie mieliśmy przecież prezydentów administratorów, którzy układali pewne procesy, czekali aż przyniosą efekt i nic się nie działo. Obecny prezydent podejmuje ryzyko. Owszem zaciąga kredyty, zadłuża miasto, ale z reguły te środki inwestuje, nie wydaje ich na bieżącą konsumpcję. Żeby się rozwijać trzeba inwestować, trzeba wiedzieć skąd brać środki oraz na jak duże zadłużenie miasta lub firmy można sobie pozwolić. Dopiero wtedy można sfinansować planowane przedsięwzięcia i osiągnąć korzyści w przyszłości. Przedsiębiorcy muszą ponosić pewne ryzyko. Wiadomo, że można się mylić. Stąd przypadki firm, które inwestowały a później przeżywały problemy finansowe lub wręcz bankrutowały, gdy nastąpił odwrót od produktu, usługi, zmienił się rynek lub prawo.
Przykładem gwałtownych zmian w prawie jest podatek od handlu, który nie wszedł w życie ze względu na protest Komisji Europejskiej. Czy Polska jest krajem przewidywalnym z punktu widzenia prawa?
Podatek od handlu, który zamierzał wprowadzić rząd, a który - jak na razie - został oprotestowany przez UE jako naruszenie zasad zdrowej konkurencji, jest konsekwencją funkcjonowania Polski w szerszym otoczeniu. Zupełnie inaczej byłoby, gdybyśmy nie byli członkami UE, a na przykład obywatelami Białorusi. Tam prezydent podejmuje decyzje, a prezydencka administracja wprowadza je natychmiast, i generalnie nie ma możliwości odwołania się od tych decyzji do żadnej instancji. Dlaczego przedsiębiorcy zagraniczni dotychczas częściej inwestują w Polsce niż na Białorusi? Gdybyśmy nie uczestniczyli w szerszych porozumieniach gospodarczych, wówczas decyzje rządu byłyby wprowadzane na jego ryzyko i odpowiedzialność. Natomiast w obecnej sytuacji rząd musi konfrontować swoje plany z regulacjami europejskimi. I w tym wypadku KE stwierdziła: „Stop, za daleko idziecie, to jest niezgodne z umowami, które podpisaliście”. Dlatego rząd musiał zrobić krok wstecz. Teraz musi zaproponować - i z pewnością to zrobi - inne rozwiązanie, które zagwarantuje wpływy budżetowe na realizację podejmowanych programów, ale które będzie w większym stopniu zgodne z prawem europejskim. Oczywiście teoretycznie można sobie wyobrazić zignorowanie regulacji europejskich, ale to miałoby swoje konsekwencje, na które rząd nie może sobie pozwolić.
W takich realiach trudniej działać władzy.
Ale - paradoksalnie - łatwiej prowadzi się działalność gospodarczą, bo firmy mają czas na dostosowanie się do zmian. Przedsiębiorca, który stosuje stawkę VAT 18 proc. na swój produkt nie musi się martwić, że będzie zaskoczony tym, że za pół roku podatek zostanie mu podwyższony do 50 proc. Są przepisy, które regulują te terminy. Z jednej strony prawo w Polsce ma zabezpieczać interesy firm. Z drugiej, gdyby wszyscy przedsiębiorcy go przestrzegali nie mielibyśmy szarej strefy, kopertówek, czyli wypłaty wynagrodzenia bezpośrednio do kieszeni pracownika z wyłączeniem Urzędu Skarbowego itp.
Wróćmy do menedżerów. Specjalnością Lubelszczyzny jest rolnictwo i to widać w tegorocznym plebiscycie. Kapituła konkursowa postanowiła nagrodzić Dominikę Kozarzewską - prezes Grupy Producenckiej „Polskie Jagody”.
Cieszę się, że w plebiscycie znalazła się grupa producencka, bo razem można więcej. Specjalizacja w jednej grupie produktów daje siłę negocjacyjną w relacji z dużymi klientami. Plantator, który ma 1 ha jagód zupełnie inaczej będzie rozmawiał z dużą siecią handlową w Chinach niż producent, który ma 100 ha. Podobnie jest z inwestycjami. Grupa producencka musi mieć sprzęt, chłodnie, sortownie, magazyny, pracowników. Daje zatrudnienie nie tylko członkom grupy, ale też osobom z obsługi. Może też sprawniej wywierać wpływ na tych, którzy stanowią prawo. Bardzo dobrze, że takie przedsięwzięcia się pojawiają i trzymam kciuki, żeby stawały się bardziej powszechne. Oczywiście gratuluję „Polskim Jagodom” i Pani Prezes Kozarzewskiej.
Dużo głosów w plebiscycie zdobyli też menedżerowie, którzy prowadzą działalność przemysłową w podstrefie ekonomicznej na Felinie.
Strefa porządkuje miasto, przenosi przedsiębiorców w jedno miejsce i daje szansę na rozwój innowacji i nowych technologii. Malkontent powie, że strefa się rozwija, bo firmy przenoszą się do niej z innych części miasta. Dzięki temu mają pewne ulgi i odroczoną część podatków. Owszem, część zakładów przeniosła się z innych części miasta, bo straciła tam możliwość rozwoju. Bez strefy część musiałaby się wyprowadzić w bardziej dogodne miejsca poza Lublinem. Kolejna grupa to firmy, które zdecydowały się zainwestować w mieście, bo strefa daje im do tego dogodne warunki. Jest zaopatrzona w infrastrukturę i otoczenie komunikacyjne. Zupełnie inaczej działa się w miejscu, gdzie firmy sąsiadują ze sobą, mogą ze sobą współpracować i np. zlecać sobie część prac. Dzięki temu skraca się łańcuch dostaw i procesy transportowe. Co więcej, firmy inwestują tu często z własnych, zaoszczędzonych środków. Budują hale produkcyjne i sprowadzają nowe technologie. To tworzy nową jakość i daje szansę do długoterminowego rozwoju, a jednocześnie zmienia jakość życia w dzielnicach, z których firmy się przenoszą.
Czego życzyć lubelskim menedżerom?
Dobrych pracowników, niskich podatków i kosztów pracy oraz dalszej poprawy infrastruktury.