Dodatkowe kilogramy? To my decydujemy, co postawimy na stole
Rozmowa z Magdaleną Cienkus-Zarembą, dietetyczką z Naturhouse w Białymstoku.
Przed nami święta i wkrótce zasiądziemy przy suto zastawionych stołach. Czy da się nie przytyć po świętach?
Oczywiście, że da się. Osobiście znam nawet osoby, które przyszły do nas po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku i okazało się, że schudły. W tym okresie najbardziej priorytetowy jest zdrowy rozsądek. Chodzi o ilość i jakość tego, co zjadamy. Przecież w większości sami przygotowujemy potrawy, a więc i sami decydujemy, co znajdzie się na stole. Nie można myśleć: „Ojej, znowu przytyję” i uważać to za normalne. Lepiej zastanowić się, co mogę zrobić, by te pierogi były bardziej dietetyczne. Trzeba też zwracać uwagę, ile faktycznie zjemy.
To jak na ten talerz nakładać?
Swoim klientkom proponuję tzw. zasadę jednego talerza. Kiedy zasiadamy przy wigilijnym czy świątecznym stole, a wiadomo, że tradycja nakazuje wszystkiego spróbować, nakładamy sobie na talerz po trochu każdej potrawy. I już wizualnie widzimy, że jest tego dużo. Jeśli więc zjemy jednego małego pieroga, to widzimy jednocześnie, że wciąż czeka na nas mnóstwo rzeczy do spróbowania. A nie na zasadzie: O, jaki pyszny pieróg, sięgnę po kolejnego, później przechodzę do karpia i też zjem kilka kawałków, bo też jest pyszny. A przy trzecim daniu jestem już pełna, ale sięgam dalej, bo przecież trzeba spróbować. I tego jedzenia, które pochłaniamy, robi się naprawdę dużo.
Czy jest lista produktów zakazanych? Czego powinniśmy unikać podczas świąt w trosce o figurę?
Na pewno - pustych kalorii. Mówimy o alkoholu, słodzonych napojach gazowanych. Warto też stosować zdrowe zamienniki. Czyli zamiast sałatki z majonezem wybierzmy sałatkę z jogurtem. Jeżeli mamy do wyboru ciasto z kremem na maśle, a obok jest piernik, to wybierzmy ten drugi. To lepsza alternatywa, a mało tego - przyprawy zawarte w pierniku będą działać pobudzająco na trawienie.
Innymi słowy, trzeba wybierać mniejsze zło?
Dokładnie tak. Nawet w kontekście nie samych świąt: jeśli mamy do wyboru jabłko i banana, zjedzmy jabłko. A jeśli banana i czekoladę, to lepszy będzie banan. A jeśli sernik i tort z bitą śmietaną, wybierzmy sernik. Zachęcam, by spośród świątecznych słodkości wybierać raczej takie wypieki jak serniki, ciasta z owocami, szarlotki niż ciasta z tłustymi kremami. Z kolei robiąc ciasto, zweryfikujmy przepis. Jeśli jest tam 200 g cukru, ograniczmy go do 150 g, a ciasto wcale nie przestanie być słodkie. Jeśli ktoś lubi konkretniejsze smaki, lepiej posypać z wierzchu cukrem pudrem niż obligatoryjnie dawać dużo cukru do środka. Warto też zwrócić uwagę na rodzaj mąki. Zamieńmy mąkę tortową na ciemną, pełnoziarnistą. Wtedy też dostarczamy przewodowi pokarmowemu więcej błonnika.
Wspomniała pani na początku o dietetycznej wersji pierogów. Z czego zrobić takie danie?
Przede wszystkim wybrać pełnoziarnistą mąkę. To nam też pozwoli się najeść. Tak jak w przypadku ciemnego chleba - dwie kromki dają porządne, sycące śniadanie.
Niektóre gospodynie zaprotestują, mówiąc, że ciemna mąka mniej się klei.
Można ją wymieszać z białą. To i tak lepsze wyjście niż lepienie pierogów tylko z białej mąki. Zadbajmy też o to, by farsz nie był zbyt tłusty - sama kapusta i grzyby są jak najbardziej dozwolone osobom dbającym o linię. Pozostaje tylko kwestia ich obróbki. No i oczywiście pieczmy i gotujmy zamiast smażyć.
Czy wielogodzinne siedzenie za stołem, które jest u nas tradycją, też jest zabronione?
Oczywiście. Wstańmy od stołu. To pozwoli poprawić perystaltykę jelit. Wiadomo, że siedząc kilka godzin w jednej pozycji, sprawiamy, że jedzenie zalega w przewodzie pokarmowym. Warto wyjść na spacer, żeby pobudzić ruchy jelit. Co nam to da? Nie chodzi tylko o to, że nie przytyjemy podczas świąt. Będziemy lepiej się czuć, nie dopuścimy do wzdęć, zgagi. Chodzi nie tyle o to, by przetrwać święta i nie przytyć, ale przetrwać je w zdrowiu.
A co z zasadą pięciu posiłków?
Obowiązuje także podczas świąt. Jeśli mówimy o posiłku wigilijnym, to jest on dość późny, więc należy go traktować jako kolację. A wszystkie wcześniejsze jemy standardowo. Nie pomijamy żadnego. Absolutnie nie stosujemy zasady głodzenia się przez cały dzień, żeby zjeść porządną kolację. To nie jest dobre rozwiązanie. Ma być pięć posiłków, z których najważniejsze jest śniadanie. Ono daje nam energię na cały dzień. W świąteczny dzień, kiedy najbardziej rozbudowany jest obiad albo kolacja, obowiązuje ta sama zasada. Czyli śniadanie - nawet z tych produktów, które zostały z wigilijnej kolacji, a potem kolejne posiłki. Wśród nich może się też pojawić kawałek ciasta, ale albo w ramach posiłku albo jako jeden posiłek. Najbardziej kaloryczny niech będzie obiad, a tuż za nim śniadanie. Podwieczorek i kolacja powinny być lżejsze. Bardzo często pojawia się pytanie odnośnie godzin posiłków, czyli obiad np. do 14, a po 18 nic nie jem. To jest kwestia bardzo indywidualna. Nie można powiedzieć, że kolacja do godz. 18 jest dobrym rozwiązaniem dla osoby, która kładzie się spać po północy. Bo nie będzie to zgodne z jej zegarem biologicznym.
Rozmowa nieautoryzowana.