Trzy rodziny mieszkają w jednym z domów przy ul. Stefańskiego w Bydgoszczy. W czasie pandemii Covid-19 otrzymały od ADM pisma z propozycją oddania sprawy do sądu lub wyprowadzenia się w ciągu 14 dni.
W jednym z domów przy ul. Stefańskiego od wielu lat, z pokolenia na pokolenia, mieszka pewna, bydgoska rodzina.
Spuścizna
- To był dom babci – wyjaśnia pani Agnieszka. - Kiedy zmarła nikt nas nie powiadomił o tym, że toczy się postępowanie spadkowe.
Nie odnaleziono właścicieli, nie było spadkobierców, dokumenty wraz z księgami wieczystymi spłonęły. Dom przejęła w zarząd miejska spółka, czyli Administracja Domów Miejskich.
- Wystąpiliśmy z prośbą o zawarcie umowy najmu – twierdzi bydgoszczanka. - Ale odpowiedziano nam, że nie ma dokumentacji technicznej domu. W 2018 roku przeprowadzono inwentaryzację, ale i to nie zmieniło naszej sytuacji. Już wtedy było wiadomo, że budynek może nie spełniać warunków, ponieważ niektóre pomieszczenia były za niskie. Zabrakło kilku centymetrów. Chcieliśmy na własny koszt ponieść stropy, ale nic z tego nie wyszło.
Od złożenia wniosku o wynajem upłynęło sporo czasu. Niestety, zamiast decyzji w tej sprawie, mieszkańcy otrzymali pismo, w którym ADM wniósł o opuszczenie nieruchomości w czasie 14 dni (czyli do 18 maja 2020 r.).
- W okresie pandemii takie postępowanie jest bezprawne – uważa pani Agnieszka. - Nasze skromne dochody uniemożliwiają nam wynajem mieszkania na wolnym rynku.
Nie spełnia norm
Poprosiliśmy ADM o wyjaśnienie.
- Rzeczywiście w 2017 roku decyzją właściciela „ADM” Sp. z o.o. przejęła w zarządzanie zamieszkały budynek przy ulicy Stefańskiego. Protokolarne przejęcie odbyło się na podstawie danych z ewidencji gruntów, które nie pokrywały się ze stanem faktycznym – tłumaczy Magdalena Marszałek, rzeczniczka Administracji Domów Miejskich w Bydgoszczy. - Z powodu braku wiedzy na temat ogólnego stanu budynku i tego czy spełnia on obowiązujące wymogi dotyczące pobytu stałego ludzi, pomimo złożonych wniosków zamieszkujących tam osób, umowy najmu nie mogły zostać zawarte – o czym pisemnie powiadomieni zostali zainteresowani.
Magdalena Marszałek wyjaśnia, że z uwagi na brak dokumentacji technicznej, podjęto decyzję o wykonaniu inwentaryzacji nieruchomości. Po jej zakończeniu konieczna była korekta metraży dla poszczególnych lokali, która w czerwcu br. skutkowała zmianą w naliczaniu opłat.
- Inwentaryzacja ostatecznie potwierdziła nasze obawy dot. bezpiecznego przebywania ludzi w rzeczonej nieruchomości. Z uwagi na niespełnienie aktualnych norm technicznych, zajmowane lokale nie mogą stać się przedmiotem najmu – oświadcza Magdalena Marszałek. - O powyższym zostali powiadomieni mieszkańcy. Jeżeli nie zgadzają się oni z przyjętym stanowiskiem mogą dochodzić roszczeń na drodze postępowania sądowego.
Osoby, które nie będą w stanie zapewnić sobie innego lokum własnym staraniem, mogą złożyć stosowny wniosek o ujęcie na listę osób ubiegających się o lokal gminny.
Sprawę rozstrzygnie bydgoski sąd. - Wniosek już został złożony – informuje pani Agnieszka. - Napisaliśmy również do prezydenta miasta i wojewody kujawsko-pomorskiego.