Samotna matka wychowuje synka w pokoju, który dzielą z pięcioma innymi osobami. Od 2012 roku stara się o mieszkanie socjalne. Niestety bez skutku. Czy dojdzie do najgorszego - odebrania jaj dziecka?
Mamo! Kiedy będę miał swój kącik do zabawy, swój pokoik? - pyta 6-letni synek swojej mamy Magdy, która zajmuje mieszkanie socjalne przy ul. Jedności.
- Nie wiem kochanie - odpowiada załamana matka. - Cały czas staram się znaleźć coś dla nas, ale nie wiem, kiedy to się uda.
Magda i jej synek mieszkają w siedem osób na 39 metrach kwadratowych. Jest potwornie ciasno. Rozmawiamy w największym pokoju. Obok na kanapie siedzi mama Magdy, która ma piątkę dzieci. Jedno z nich jest niepełnosprawne. Drugi syn pracuje w magazynie. Trzeci kończy zaoczne liceum i szuka pracy. Jest jeszcze kilkuletnia dziewczynka, która przytula małego kotka. Mieszkają tak, jeden na drugim, od 16 lat.
Na siedem osób jest jedna toaleta. Nie mają łazienki. Myją się w miednicach w kuchni. To przyczyna wielu kłótni. Bo w jednej kuchni trzeba się umyć, ugotować coś do jedzenia, a małe dzieci chcą w tym czasie skorzystać z nocnika.
Magda jest samotną matką. Ze swoim synkiem stara się wyrwać z domu przy Jedności. Jej marzeniem jest własna kawalerka z łazienką i toaletą. Zna przepisy i wie, że o nic więcej nie może się starać. Dodaje, że byłaby w stanie opłacić nowy dom, bo na co dzień pracuje na kasie, w jednym z supermarketów.
Wniosek o przyznanie lokalu złożyła do Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej (ZGKiM) już kilka lat temu. Na liście oczekujących jest od 2012 roku. Od tego czasu wielokrotnie zwracała się z prośbą do ZGKiM o przyspieszenie przydziału mieszkania. Jednak za każdym razem spotykała się z negatywnym rozpatrzeniem swojego wniosku.
Starają się jej pomóc znane osoby i instytucje. Wśród nich senator Waldemar Sługocki, lubuski oddział Polskiego Czerwonego Krzyża i Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
Senator Sługocki, na początku września tego roku, wysłał pismo w jej sprawie do Krzysztofa Sikory, dyrektora Departamentu Przedsiębiorczości i Gospodarki Komunalnej w urzędzie miasta.
Zwraca w nim uwagę m.in. na to, że w związku z fatalnymi warunkami mieszkaniowymi, sześcioletni syn Magdy nie ma warunków do dalszego rozwoju i nie radzi sobie z emocjami. Potwierdza to opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej w Zielonej Górze. Senator pisze, że taka opinia jest dla niego dowodem na to, że ewentualna poprawa sytuacji mieszkaniowej, znacząco wpłynęłaby na dalszy rozwój i funkcjonowanie dziecka.
W sytuacji Magdy i jej syna nie ma chwili do stracenia. Jeśli szybko coś się nie zmieni, może dojść do najgorszego - odebrania dziecka. Potwierdza to opinia, z 10 listopada tego roku, pracownika socjalnego MOPS-u, zawarta w kolejnej prośbie o przyspieszenie przydzielenia matce mieszkania z zasobów komunalnych miasta.
Czytamy w niej, że po wstępnych rozmowach pracownika socjalnego MOPS z dyrektorem przedszkola, do którego chodzi syn Magdy, można stwierdzić, że dyrektor placówki uważa, że dziecko może zostać odebrane matce i przekazane do placówki opiekuńczej. Przyczyną tego są trudne warunki lokalowe i brak możliwości jego rozwoju w domu rodzinnym.
Zaznacza, że obecne warunki negatywnie wpływają na rozwój dziecka i nie zapewniają warunków odpowiednich do potrzeb ucznia (w przyszłym roku dziecko ma rozpocząć naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej).
W dalszej części opinii, pracownik socjalny MOPS zwraca uwagę, że w mieszkaniu nie ma warunków, aby regularnie prać i suszyć odzież i bieliznę chłopca. Szczególnie dotkliwy dla niego jest brak łazienki w lokalu, przez który trudno jest utrzymać właściwą higienę dziecka.
Natomiast w opinii poradni psychologiczno- pedagogicznej ze stycznia czytamy, że chłopiec jest otwarty w kontakcie werbalnym i emocjonalnym. Potrzebuje dużo ciepła i uwagi. Potrafi podporządkować się poleceniom. Jest uważny i samodzielny. Niestety trudna sytuacja mieszkaniowa powoduje, że dziecko nie wykorzystuje swojego potencjału umysłowego i ma problemy w radzeniu sobie z emocjami.
Miejscy urzędnicy nie mają zbyt dobrych wieści dla Magdy i jej synka. Tłumaczą to długą kolejką czekających na mieszkania socjalne.
- Lokale przyznajemy według kolejności na liście oczekujących na mieszkania socjalne - informuje Krzysztof Sikora, dyrektor Departamentu Przedsiębiorczości i Gospodarki Komunalnej w UM. - To jest najważniejszy i obiektywny dla mnie czynnik, według którego dysponujemy lokalami.
K. Sikora przyznaje, że zna wyjątjkową sytuację matki.
- Wiem, że pani Magdalena czeka na liście od 2012 r. - wyjaśnia. - Rozumiem jej trudną sytuację. Na pewno zajmiemy się jej prośbą w pierwszym kwartale przyszłego roku. Dodam tylko, że w tej chwili rozpatrujemy wnioski osób, które złożyły podanie o przydział mieszkania socjalnego w 2008 r. - dodaje.