Dominik Kolorz, lider śląsko-dąbrowskiej Soldiarności: Przed wyborami można było co najwyżej doprowadzić do mordobicia politycznego. Targano by to śląskie sukno tak, że nikomu by nie został kawałek. Dziś staramy się rozmawiać. A jak będzie trzeba, to będziemy walczyć.
Dominik Kolorz nie czuje się oszukany w sprawie likwidacji kopalń. - Nie chcę się znęcać nad Sasinem. Jego kompetencje w górnictwie są wątpliwe. Na tego konia posadzili go jego współpracownicy. We wtorek liczę na poważną rozmowę z decyzyjnymi ludźmi. Stawką jest przyszłość Górnego Śląska - mówi Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
PiS oszukało związkowców czy związkowcy okazali się potwornie naiwni?
Ani jedno, ani drugie. My nie jesteśmy naiwni. W rządzie powstał program likwidacji kopalń. Pokazano go dziennikarzom, potem wpadł w nasze ręce. I efekt końcowy jest taki, że o górnictwie mamy rozmawiać inaczej, wspólnie, bardziej odpowiedzialnie. Nie nazwałbym tego naiwnością.
Ja powiedziałbym, że wszystko to można było przewidzieć pół roku temu. I sam pana o to kilka razy pytałem.
Jeśli pan uważa, że PiS oszukało nas, bo przed wyborami obiecywało coś innego, to proszę mi wierzyć: my się na obiecanki przedwyborcze nie nabieramy. W ogóle dyskusja o górnictwie przed wyborami nie miała sensu.
Nie miała sensu? A teraz ma? Przed wyborami mielibyście choćby możliwość nacisku. A teraz?
Nawet Andrzej Duda miał zielone postulaty na sztandarach. Przed wyborami można było co najwyżej doprowadzić do mordobicia politycznego. Targano by to śląskie sukno tak, że nikomu by nie został kawałek. Dziś staramy się rozmawiać. A jak będzie trzeba, to będziemy walczyć.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień