Domowe rewolucje. Jak pandemia wpłynęła na nasze wybory mieszkaniowe?
Wyższe raty kredytu, podwyżki cen prądu i gazu - to na pewno zaboli właścicieli mieszkań w tym roku. Mimo wszystko jednak posiadanie własnego lokum to dla Polaka priorytet - wiedziemy tu prym w Europie. Tyle, że "ciasne, ale własne" przestaje nam już wystarczać. Pandemia sprawiła, że pragniemy: przestrzeni, bliskości natury i... mniejszej liczby sąsiadów.
Jak wynika z raportu Otodom.pl, w pandemii zdążyło się już przeprowadzić 12 proc. ankietowanych, 6 proc. aktywnie szuka nowego mieszkania, a 15 proc. myśli o zamianie. W sumie to co trzeci badany! (Badanie "Szczęśliwy dom" przeprowadzone zostało w VIII 2021 r. dla serwisu Otodom.pl we współpracy z psychologami SWPS).
Skąd w nas taki pęd do zmiany? Pandemia i wiążące się z nią sytuacje (szczególnie lockdowny, praca i nauka zdalna) sprawiły, że pragniemy po pierwsze: większej przestrzeni i prywatności (co trzeci badany na to wskazał), po drugie kontaktu z naturą, a poza tym - zmiany stylu życiu oraz... mniejszej ilości sąsiadów.
To jednak nie wszystko. Zapragnęliśmy też życiowej zmiany, nawet kosztem stresu i niemałych pieniędzy. "Dla wielu przeprowadzka stała się symbolicznym odgrodzeniem od trudnych i nieszczęśliwych czasów" - podsumowali autorzy badania.
Cel: większa przestrzeń. I najlepiej blisko natury...
Anna i Paweł z Torunia właśnie zamienili swoje 48 mkw. na 65 mkw. Bez kredytu się nie obyło, więc z niepokojem wyczekują informacji, ile realnie w tym roku wyniesie ich bankowa rata. Ale mówią, że niczego nie żałują. Obojgu zdarza się pracować zdalnie, a mają syna w wieku szkolnym. -Pandemia i zamknięcie w domu zmobilizowały nas do zmian, o których i tak już wcześniej myśleliśmy. Po prostu, koronawirus dam nam napęd do działania - mówi Anna, pracownica firmy reklamowej.
Sabina i Marcin TBS-wskie mieszkanie zamienią na domek za miastem na wiosnę. Na razie wciąż tam jeszcze kursują popołudniami i stan surowy zamieniają w "gotowe do zamieszkania". I u nich bez kredytu się nie obyło, choć mieli oszczędności. - Obawy są, wiadomo. Ale mobilizuje nas wizja osobnych pokoi dla każdego i picia rano kawy na tarasie, z którego mamy widok na las - mówią. I dodają, że ich zdaniem z Covidem pożyjemy jeszcze długo, więc lepiej to życie spędzić blisko natury. Nawet kosztem nieprzespanych nocy i polowania na tańsze materiały do wykończenia domu.
Julia i Tymoteusz z kolei nigdzie się nie przeprowadzają, tylko cieszą efektami poważnego (i kosztownego dla nich) remontu mieszkania w kamienicy, które ona odziedziczyła po babci. - Udało się zaadaptować werandę na pracownię dla mnie, a z części sypialni wydzielić kąt do pracy zdalnej dla Tymka. Naprawdę, żyje się nam teraz inaczej - podkreśla młoda artystka, mieszkająca na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu.
Kto lokum nie zmienia, ten walczy o przestrzeń i komfort w tym, co ma
Według wspomnianego badania "Szczęśliwy dom" remont w pandemii przeprowadziło aż 23 proc. ankietowanych. Co czwarty zatem badany postanowił poprawić komfort i estetykę lokum, w którym w czasie pandemii przyszło mu spędzać zdecydowanie więcej czasu niż przed jej wybuchem.
- Pierwszym wyremontowanym u nas pomieszczeniem było tak zwane "zachowanko". Rękoma męża i syna stworzone zostało w nim dla mnie biuro. Oczywiście, mini biuro - opowiada z uśmiechem pani Kamila, mieszkająca wraz z rodziną w domu pod Bydgoszczą. Całkiem obszernym, ale tak naprawdę nigdy nie wykończonym.
- Zawsze ostateczne urządzenie pewnych pomieszczeń i balkonu odkładaliśmy na potem. Były pilniejsze potrzeby i wydatki: nowy samochód, korepetycje dla dzieci, aparat ortodontyczny dla syna. Już przy pierwszym lockodownie okazało się, że najpilniejszą potrzeba staje się własna przestrzeń. Mnie firma od razu wysłała na pracę zdalną, co przy trójce uczących się w domu online dzieciach było niewykonalne bez własnego lokum do pracy - wspomina specjalistka HR w dużej firmie.
Pandemia wielu rodaków skłoniła nie tylko do klasycznych remontów, ale i adaptacji: poddasza, tarasu, zapomnianej garderoby, balkonu czy tarasu. Te dwa ostatnie miejsca zresztą w pandemii bardzo zyskały na wartości. Niektórzy nagle odkryli, że przy kilku już ciepłych miesiącach w roku można zyskać dodatkowe miejsce do odpoczynku, albo i... pracy. -Myśmy balkon (a jest spory!0 urządzili minionej wiosny tak, że mamy dodatkowy pokój w "porze ciepłej". Bezcenne, gdy możliwości finansowe nie pozwalają na budowę domu - mówi pan Rafał, mieszkający z żoną i dwójką dzieci w M-3.
Dlaczego to pandemia popchnęła nas do zmian? Dla wielu przeprowadzka to symboliczne zakończenie "złego czasu"
Według badania "Szczęśliwy dom. Badanie dobrostanu Polaków", przeprowadzonego w sierpniu 2021 roku we współpracy z psychologami z Uniwersytetu SWPS, okazuje się, że pandemia wzmocniła w Polakach potrzebę zmiany.
Mimo niepewnych czasów, pozornie skłaniających do oparcia w czymś dobrze już znanym, Polacy decydowali się przede wszystkim na poszukiwanie tego, co ich naprawdę nas uszczęśliwia - czytamy we wnioskach raportu. To z kolei często oznaczało potrzebę zmiany. Dokładnie 12 proc. badanych przeprowadziło się, 6 proc. aktywnie szuka nowego mieszkania, a kolejnych 15 proc. myśli o zmianie.
Jak wspomnieliśmy, prawie 23 proc. ankietowanych postanowiło natomiast zmienić coś na nieco mniejszą skalę i postawiło na remont. Rodacy decydowali się na to wszystko mimo stresu, który zazwyczaj jest związany z takimi wydarzeniami jak przeprowadzka lub remont.
"Dla wielu przeprowadzka stała się symbolicznym odgrodzeniem od trudnych i nieszczęśliwych czasów" - podsumowali autorzy badania.
Motywacje do zmiany. Inne wśród singli i bezdzietnych, inne w rodzinach
Jak wynika z raportu, najczęstszą motywacją do zmiany mieszkania była potrzeba większej przestrzeni mieszkalnej (np. do pracy lub hobby) - wskazało na nią aż 29 proc. respondentów z grupy aktywnie poszukującej domu lub myślącej o zmianie miejsca zamieszkania.
Drugim najczęściej wskazywanym powodem było zapotrzebowanie na kontakt z naturą - wskazało tak 17 proc. badanych, a trzecim - potrzeba zmiany stylu życia po długim czasie pandemii. Za tym opowiedziało się 16 proc. respondentów.
Całkiem wysoko na liście znalazły się również: zbyt duża liczba ludzi w sąsiedztwie (14 proc. badanych) oraz zmiana miejsca pracy (14 proc. badanych). Ciekawe natomiast, że zmiana statusu związku, tradycyjnie przecież łączona w Polsce z przeprowadzką, znalazła się na dalszym miejscu. Opowiedziało się za nią tylko 12 proc. ankietowanych w badaniu "Szczęśliwy dom". Jak widać, w pandemii co innego braliśmy pod uwagę w pierwszej kolejności.
Co istotne, motywacje różniły się w przypadku sytuacji życiowej. Single wskazywały częściej niż inni na lęk przed zakażeniem koronawirusem w rodzinnym domu - to je pchało do zmiany, pójścia na swoje. Pary bezdzietne podkreślały w badaniu potrzebę zapewnienia sobie autonomii, przestrzeni do pracy i ... rozwiązania problemu bałaganu. Ten w pandemii "nagle" zaczął wielu przeszkadzać, bo po prostu go zauważyli.
Wreszcie, rodziny z dziećmi. W ich przypadku powodów do zmiany było najczęściej kilka. Do najczęściej wskazywanych należały: pragnienie przestrzeni (zarówno dla małżonków, jak i dzieci), ciepła, bliskości natury (tu często pojawiał się ogród), ale też przyczyny związane ze zmianą sytuacji zawodowej i ekonomicznej (np. zmiana pracy).
Szczęśliwy dom, czyli jaki? Zieleń i czyste powietrze ważniejsze niż miejsce parkingowe
Jak wynika z opisywanego raportu, pandemia sprawiła też, że wiele elementów w mieszkaniu stało się dla nas dużo ważniejszych niż wcześniej. Najbardziej na znaczeniu zyskały obecność szybkiego łącza internetowego (tak wskazało aż 52,4 proc. badanych) oraz obecność balkonu, tarasu lub ogrodu (49,8 proc. respondentów). Kontakt z naturą i zielenią stal się dla nas bardzo ważny, nawet z tą wewnątrz domu. Ponad 41 proc. ankietowanych wskazała, że teraz zwraca większą uwagę na liczbę roślin doniczkowych w mieszkaniu.
Mieszkanie marzeń ankietowanych Polaków powinno być zielone i bezpieczne - to jasne w świetle badań. O tym, jak ważna jest dla nich bliskość parków i lasów powiedziała badaczom aż jedna trzecia respondentów. Niewiele mniej osób wskazała na przydomowe ogródki i balkony. O bezpiecznej okolicy natomiast mówiło natomiast dokładnie 31 proc. badanych.
Cenimy zatem zieleń, czyste powietrze (28 proc.), kojący widoki z okna (również 28 proc.) a mniejszą nieco wagę jednak przywiązujemy już do miejsca parkingowego (26 proc. wskazań).
Zmiany kosztują. Szczególnie te na kredyt...
Decydując się na domowe rewolucje i zaciągając kredyty jeszcze rok temu byliśmy całkiem dobrej myśli. Dziś galopująca inflacja i podwyżki stóp procentowych powodują, że spłata bankowej raty staje się zdecydowanie większym wyzwaniem. Jak podał niedawno portal Business Insider, już dziś wysokość tej raty średnio sięga 60 procent pensji.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień