Doradca prezydenta Wójcickiego odchodzi z magistratu
Z urzędem miasta pożegna się Adam Piechowicz. Przez ostatni rok był doradcą prezydenta, za co dostawał co miesiąc 7 tys. zł.
- Nie ma żadnego innego powodu, dla którego kończy się nasza współpraca. Po prostu umówiliśmy się, że będziemy współpracować przez rok i ten czas się kończy - mówił wczoraj prezydent Jacek Wójcicki. Pytaliśmy go, dlaczego z urzędu odchodzi jego doradca Adam Piechowicz.
Piechowicz w swojej karierze doradzał takim politykom jak: Ewa Kopacz (na zdjęciu towarzyszy premier podczas jej wizyty w Lubuskiem), Bartosz Arłukowicz, Dariusz Rosati, Tomasz Nałęcz czy Włodzimierz Cimoszewicz. Kilka lat temu rozpoczął też współpracę z Wójcickim, gdy ten był wójtem Deszczna. A gdy został prezydentem Gorzowa, zatrudnił Piechowicza w magistracie. Wtedy o doradcy zrobiło się głośno...
Wszystko dlatego, że prezydent Wójcicki odmówił „GL” ujawnienia zarobków urzędnika (dziś wiemy, że to prawie 7 tys. zł na rękę, Piechowicz będzie pracował do końca lutego).
Prezydent tłumaczył, że nie chciał ujawniać wysokości pensji urzędnika, bo ten mógłby w sądzie zażądać za to odszkodowania. Za sprawą Szymona Osowskiego, szefa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska (organizacja - mówiąc w największym skrócie - patrzy urzędnikom na ręce), sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nakazało ujawnić pensję Piechowicza.
Na współpracy prezydenta z jego doradcą suchej nitki nie zostawiła Alina Czyżewska, liderka Ludzi dla Miasta. Z hasłem „przejrzystości władzy” Ludzie dla Miasta wynieśli Wójcickiego na urząd. W rozmowie w „Głosie Gorzowa” (w listopadzie zeszłego roku) Czyżewska mówiła nam m.in. że Piechowicz w urzędzie „ustala swoje zasady, które są sprzeczne z prawem i dobrą praktyką”.
Piechowicz uznał, że wywiad naruszył jego dobre imię i wezwał gorzowiankę do sprostowania nieprawdziwych - jego zdaniem - informacji. Zażądał też 5 tys. zł na hospicjum. Czyżewska żądań spełniać nie zamierza.
- Trudno mi ocenić to zachowanie pana Piechowicza, bo musiałbym ocenić jego wrażliwość. Ja się nie zgadzam z zarzutami Aliny Czyżewskiej - mówił wczoraj prezydent Wójcicki. - Każdy ma prawo do swoich osądów. Ja bym nie żądał sprostowania, bo musiałbym tego żądać co tydzień. Nie wiem, jak to wpływa na samopoczucie pana Piechowicza lub ewentualne konsekwencje w jego dalszej pracy - dodał prezydent.
Stwierdził, że o żądaniach Piechowicza dowiedział się dopiero od nas. Alina Czyżewska mówi, że z pisma od Piechowicza nie robiła tajemnicy.
- Każdy ma prawo się bronić. Rozróżniajmy jednak, co jest tylko mówieniem złego słowa, a co łamaniem prawa - odpowiada prezydent, gdy pytamy, czy postępowanie Piechowicza nie będzie przykładem dla innych urzędników, którzy publicznie zostaną skrytykowani.
- Jego praca miała charakter doradczy. Trudno wskazać konkretnie, co miasto jemu zawdzięcza. Od Dni Gorzowa po inwestycje, w każdej sprawie może być część pracy pana Piechowicza. I to raczej większa niż mniejsza - mówi prezydent. Piechowicz pracował też nad sprowadzeniem do miasta dużego inwestora. Sprawa wciąż nie ma finału. - Odejście pana Piechowicza to dobra wiadomość dla miasta - komentuje Alina Czyżewska.
Co na to sam Adam Piechowicz: - Mam zasadę, że nie rozmawiam z mediami i chcę jej pozostać wierny - usłyszeliśmy przez telefon. Aktualnie jest na urlopie.