67-letnia pani Barbara, gdy wróciła od córki z Wielkiej Brytanii, dostała rachunek za telefon. Kwota ją poraziła. Ma zapłacić 11.776,43 zł. To cena za transmisje danych.
Pani Barbara z Koszalina w grudniu ubiegłego roku pojechała na dwa miesiące do córki, do Wielkiej Brytanii. Przed wyjazdem, w połowie października, zdecydowała się na zmianę operatora sieci komórkowej i z T-Mobile przeszła do Orange. Oczywiście w grę wchodziło wypowiedzenie umowy, formalności związane z pozostaniem przy tym samym numerze telefonu, w efekcie czego nowa karta SIM w nowym telefonie miała być aktywna dopiero w połowie stycznia, gdy pani Barbara była za granicą. I tak też się stało.
- Wcześniej miałam zablokowaną możliwość korzystania z internetu w roamingu, a gdy zmieniłam operatora blokady przestały obowiązywać. Przyznam, tego nie wzięłam pod uwagę - mówi pani Barbara. - Zresztą moją czujność uśpiła córka, twierdząc, że jesteśmy w Unii Europejskiej i opłaty są bardzo niskie i szkoda żebym nie mogła korzystać internetu. Zaczęłam więc z niego korzystać.
Zgodnie z obowiązującym prawem, operatorzy telekomunikacyjni, żeby chronić klientów przed drastycznie wysokimi rachunkami, zostali zobowiązani do wprowadzenia limitu na połączenia transmisji danych w roamingu. Dlatego też już kilka dni po tym, jak pani Barbara zaczęła używać telefonu z nową kartą SIM od Orange, firma SMS-em poinformowała swoją klientkę, że „wartość transmisji danych w roamingu przekroczyła 192 zł” i gdy sięgnie kwoty 240 zł, usługa zostanie zablokowana.
- Dzień później, może dwa możliwość korzystania z internetu została zablokowana. Wiem, że do operatora zadzwoniła córka. Byłam przekonana, że sprawę wyjaśniła - mówi pani Barbara. - Ale stało się inaczej. Operator nie wyłączył mi usługi, a wyłączył limit transmisji danych w roamingu. A ja ściągałam polskie wiadomości i oglądałam je na komputerze córki, hulałam po internecie. Gdy wróciłam i zobaczyłam rachunek za telefon, byłam w szoku. Ponad 11 tys. złotych.
Pani Barbara prosi o częściowe umorzenie
Orange zablokował usługi telekomunikacyjne. Pani Barbara do nikogo nie może zadzwonić, wysłać SMS-a. Musi zapłacić - na początek 5 tys. złotych, by telefon znowu był aktywny. - Pozostaje mi tylko prosić Orange o częściowe umorzenie długu, o rozłożenie go na raty i ostrzec innych, by dokładnie czytali wiadomości od operatorów - mówi pani Barbara.
Prośbę pani Barbary przekazaliśmy rzecznikowi Orange - Wojciechowi Jabczyńskiemu. Czekamy na odpowiedź.