Dożynki robią też działkowcy. A niby czemu nie?!
– To powoli koniec tego dobrodziejstwa – mówią działkowcy z ogródków Stolbudu w Gorzowie. Lato się kończy, w sobotę więc zrobili tradycyjne... dożynki.
Przyznaję, że jestem zaskoczony. Dożynki kojarzyły mi się jedynie z rolnikami, a tu okazuje się, że mają je także działkowcy...
Jan Orzeł: Tak, od około 20 lat obchodzimy Dzień Działkowca, który nazywamy dożynkami.
I co już podsumowujecie?
Jan: Są już ogórki, kabaczki, kapusta, wczesne odmiany jabłek i gruszek czy śliwek. To już powoli koniec tego dobrodziejstwa i szykujemy się na zimę.
Rolnicy na lato narzekają. Mówią, że zbiory kiepskie. A działkowcy?
Irena Rokita: Lato było bardzo dobre. Owoców jest bardzo dużo. Wiśni było bardzo dużo. Śliwek tak samo. Jesteśmy zadowoleni, bo plon jest bardzo duży.
Co się dzisiaj na działkach uprawia?
Jan: Wszystko. Od jagody Goji po najstarsze odmiany gruszek czy jabłek.
Ryszard Krupieńczyk: Ja mam pięć jabłonek, dwie wiśnie, brzoskwinię. Do tego krzewy czarnej porzeczki, białej porzeczki i śliwkę.
Irena: A ja mam jeszcze jeżynę czarną bezkolcową, malinę, borówkę i winogrona. Oprócz tego pigwę, która rośnie jak gruszka.
Porobiliście już przetwory?
Irena: Ja właśnie zrobiłam z tej pigwy nalewkę. Bierze się z dziesięć pigw, zasypuje cukrem. To musi odstać z 20 dni. I ten sok, który się wytworzy, zalewa się spirytusem. Można pić od razu. Albo zimą – z tęsknoty za działką. Mnie jeszcze z zeszłego roku została, bo to się przecież tylko degustuje.
Jan: Ja mam posadzoną dziką wiśnię, która ma małe wisienki. I robię w ten sposób, że biorę 1 kg wiśni, dryluję, pestki wkładam do lodówki. Wiśnie zasypuję cukrem. Po 2-3 dniach puszczają sok. Wlewam 0,5 l spirytusu i odstawiam na co najmniej miesiąc. Po odcedzeniu na 1 litr dolewa się pół litra wódki i wrzuca się na trzy dni te pestki, które dodają goryczkę.
Zrobiła nam się rozmowa o alkoholu, a nie o działkach...
Jan: [śmiech]... bo to są nalewki, które się na zimę przydają. Wypija się raz na tydzień, gdy się ma chandrę. 20 g do ciepłej herbaty.
Ile kilogramów warzyw i owoców można przez te ciepłe miesiące na jesień i zimę sobie „wyprodukować”?
Ryszard: Ja samych ogórków to ze 100 kg miałem.
Jan: Sałatkę ogórkową, do której dodaję paprykę, cebulkę i czosnek, to robimy z żoną w ciągu roku 60 słoików. Pomidory dobrze obrodziły, to przecierów mamy ze 20 słoiczków i nie trzeba latać do sklepu. O kompotach z gruszek czy jabłek to nawet nie mówię, bo tego też jest dużo. Najlepsze kompoty, w zasadzie syropy, to są z zalewą lukrową. Na litr wody daje się 1 kg cukru i zalewa owoce. Gruszka, wiśnia, jabłko jest dzięki temu jędrne i nie rozlatuje się, w przeciwieństwie do kompotów, które zalewa się wodą. Z pół litra takiego syropu mam półtora litra porządnego kompotu. A do tego owoce się zje ze smakiem. Nie trzeba ich wyrzucać, jak przy normalnym kompocie.
Do jakiego miesiąca będziecie przychodzić na działkę?
Irena: Do października to na pewno.
Jan: Ja mam maliny, które rodzą aż do przymrozków. Ale i tak tu się przychodzi cały rok.
Ryszard: Spotykamy się tu cały czas. Bez dwóch zdań.