Dożywocie za zastrzelenie rodziny z małym dzieckiem
Wyrok jest nieprawomocny, ale sąd nie miał wątpliwości, że za zabójstwem handlarza militariów, jego żony i niespełna 1,5-rocznej córki stoi Samir S.
35-letni, od dziecka mieszkający w Polsce obywatel rosyjski jest sprawcą zagadkowej zbrodni, która trzy lata temu wstrząsnęła Gdańskiem - uznał wczoraj sąd. Obrońca S. zapowiada apelację i przekonuje, że mężczyzna jest niewinny.
Mord na kolekcjonerze militariów Adamie K., jego żonie i 16-miesięcznej córeczce w mieszkaniu w ścisłym centrum Gdańska w marcu 2013 r. przypominał mafijną egzekucję. Jednak trwające niemal dwa lata śledztwo i zakończony właśnie proces - zdaniem sądu - wskazują, że za spust pistoletu pociągał zatrzymany w Elblągu następnego dnia po odnalezieniu zwłok działający sam mitoman i fascynat militariów 35-letni Samir S.
- Sąd uznał, że wina i okoliczności czynów zarzucanych Samirowi S. nie budzą wątpliwości - powiedział na wstępie ponadgodzinnego uzasadnienia wyroku sędzia Robert Studzienny, przewodniczący pięcioosobowego grona sędziowskiego orzekającego w sprawie. Następnie przez ponad 60 minut opowiadał obecnym na sali dziennikarzom o ustaleniach trwającego niemal rok procesu, którego relacjonowania wcześniej zakazał.
Według sędziów za winą S. przemawiają zeznania świadków, „w szczególności funkcjonariuszy policji”, którzy byli przy Samirze S. bezpośrednio po zatrzymaniu i którym miał on opowiedzieć, co zaszło w mieszkaniu zamordowanych. Jak wyjaśnił sędzia Studzienny, wersję przyjętą przez prokuraturę w akcie oskarżenia popierają m.in. ekspertyzy biegłych z zakresu balistyki, śladów krwawych, badań biologicznych (DNA Samira S. miało być na broni, którą wskazał on jako narzędzie zbrodni) oraz ekspertyzy dotyczące połączeń telefonicznych, a częściowo wyjaśnienia samego oskarżonego.
Zrekonstruowany w toku procesu scenariusz wydarzeń feralnego marcowego wieczoru był następujący: Około godziny 18 Samir S. został zaproszony przez Adama K. do mieszkania przy ul. Długiej. Poszedł tam, nie planując kradzieży, a tym bardziej morderstwa, jednak w trakcie rozmowy między mężczyznami doszło do gwałtownego konfliktu na tle finansowym. Pod wpływem impulsu Samir S. strzałami z pistoletu w głowę zabił K. a następnie - w podobny sposób - jego żonę i płaczącą córeczkę. Z mieszkania zrabował sprzęt elektroniczny i militaria wyceniane łącznie na ponad 63 tys. zł. Później - po godz. 20 - PKS-em S., zabierając łup, pojechał do domu do Elbląga.
Samir S. zgodnie z wyrokiem ma teraz spędzić resztę życia w więzieniu, a o ewentualne warunkowe zwolnienie może się ubiegać nie wcześniej niż po 35 latach od umieszczenia w areszcie, czyli w 2048 r. Poza tym najbliższym zamordowanej rodziny zapłacić ma łącznie kilkaset tysięcy złotych i na 10 lat będzie pozbawiony praw publicznych.
Satysfakcji z wyroku nie kryje prowadzący sprawę prokurator Wojciech Wróbel reprezentujący Prokuraturę Regionalną w Gdańsku (dawniej apelacyjną). Z kolei obrońca, adwokat Arnost Becka, przekonany o niewinności S. zapowiada apelację:
- Cały łańcuch poszlak w tej sprawie nie został domknięty. Jest wiele elementów, które wskazują, że mógł, ale nie musiał popełnić tego przestępstwa, powiedział po ogłoszeniu wyroku.
Autor: Jacek Wierciński