Dr Artur Gaweł: Dziś niewiele osób w czasie postu nie je mięsa, nabiału, jajek...
O tym jak dawniej przygotowywano się do Świąt Wielkanocnych
Przed nami Wielkanoc. W tradycji chrześcijańskiej to święto najważniejsze. A kiedyś?
Dr Artur Gaweł: Brakuje nam źródeł, które opisywałyby, jak przed przyjęciem chrześcijaństwa nasi przodkowie świętowali ten czas. Na podstawie różnych reliktów, które zachowały się w obrzędowości, możemy przypuszczać, że święta były połączone z wiosną, ale też z pamięcią o zmarłych. Widoczne to jest w prawosławiu. W przewodnią niedzielę, poniedziałek i wtorek wyznawcy tej religii odwiedzają groby zmarłych. I kładą na nich jajka. W tym czasie nasi przodkowie też kolędowali, czyli składali sobie życzenia. Taką tradycją było chodzenie z konopielką.
To już chyba nie przetrwało...
Fakt, choć jeszcze w Knyszynie niektóre zespoły z okolic próbują reaktywować chodzenie z konopielką.
Ale najważniejsza i tak była wiosna.
Bo rolnicy rozpoczynają nowy sezon prac na polu. Takim dniem był kiedyś Dzień Zwiastowania Najświętszej Marii Panny przypadający 25 marca. Wierzono, że wcześniej nie można było orać ziemi, bronować, bo mogło to sprowadzić na gospodarzy nieszczęście. Wierzono, że ziemia jest w stanie snu i dopiero w Dniu Zwiastowania budzi się do życia.
A jak wyglądały przygotowania do świąt? Bo teraz sprzątamy i robimy zakupy...
No tak. Kiedyś oczywiście był post. I o tym trzeba pamiętać.
Teraz też jest post.
Tak, ale współczesny jest zupełnie inny. Dzisiaj niewiele osób decyduje się na to, by nie jeść mięsa, nabiału, jajek... A kiedyś to było powszechne. I po sześciu tygodniach ścisłego postu wszystko inaczej smakowało. Tuż przed Wielkanocą gotowano żurek, barszcz czerwony, rosół, kapuśniak. Dzisiaj mało kto podczas świąt je groch. Dawniej był on świątecznym przysmakiem. Wierzono, że gdy się go zje, to zbiór grochu będzie obfity. Oczywiście, na stole nie mogło zabraknąć ciast, wędlin...
I jajek!
No właśnie. Nasi przodkowie wiedzieli, że jajko kryje w sobie życie. Ta symbolika pięknie się łączy z chrześcijańską tradycją Wielkanocy, w której życie zwycięża śmierć. W tradycji ludowej - życie, czyli przyroda, zwycięża zimę. Wykopaliska archeologiczne poświadczają wkładanie pisanek do grobów już w XII wieku. Najstarsze odkryto w Daniłowie koło Łap.
A w Wielką Sobotę trzeba poświęcić pokarmy.
Ciekawe, bo do dziś w tradycji prawosławnej bardzo żywe jest święcenie na terenie wsi, gdzieś pod krzyżem, tuż przy domu.
W niedzielę na rezurekcję idziemy nad ranem. Ale jeszcze w XIX wieku ta procesja rozpoczynała się o północy.
Prawda, ale nie zapomniano o tym zwyczaju. Nie wszyscy pewnie wiedzą, że jest to kultywowane na przykład w kościele Miłosierdzia Bożego na Białostoczku.
Jak dawniej spędzano święta?
Zwracano uwagę, kto pierwszy odwiedzi dom. Jeśli mężczyzna - wróżono pomyślność. Jeśli kobieta, spodziewano się niepowodzeń. Co ciekawe, niektórzy gospodarze, mimo świąt, nie kładli się w ciągu dnia do łóżka. Wydawało im się, że wtedy na skutek wichury wylegnie im zboże, żyto.
Na szczęście śmigus-dyngus został.
Polewanie wodą nadal jest znane, aczkolwiek ma zupełnie inny wymiar. Kiedyś wierzono, że osoba oblana będzie miała szczęście, dopisze jej zdrowie, a rok będzie pomyślny, zaś panny szybciej wyjdą za mąż. Współcześnie nikt już w to nie wierzy. Zwyczaj utracił swoje znaczenie. Oblewamy się dla samej zabawy.