Dr Janusz Lewandowski, europoseł PO: intryga polskiego rządu, wymierzona w rodaka, zdumiała całą Europę. PiS umiędzynarodowił kompleksy prezesa Kaczyńskiego.
Wybór Donalda Tuska: sukces czy porażka?
Sukces Polski i Tuska, a porażka rządowej intrygi. Ta intryga polskiego rządu, wymierzona w rodaka, zdumiała całą Europę. Gdyby się powiodła, mielibyśmy nie-Polaka w roli szefa Rady Europejskiej. Na szczęście, nie powiodła się, ale Unia Europejska poznała smak polskiego piekła.
Dlaczego właściwie polski rząd nie poparł Donalda Tuska?
Zbiegiem okoliczności działo się to w niechlubną rocznicę pierwszego liberum weto, z 9 marca 1652 roku, które było początkiem końca I Rzeczpospolitej. Teraz także mieliśmy do czynienia z prywatą, tyle że w wersji eksportowej. Osobista mściwość Kaczyńskiego wobec Tuska, za wielokrotne porażki wyborcze, stała się oficjalną linią rządu! Chciałbym, by autorzy tej głęboko antypolskiej afery - Czarnecki? Bielan? - mieli odwagę się ujawnić. Efekt znamy. Wszystkie kraje i większość Polaków za Tuskiem, przeciw tylko rządowa Warszawa. Największy blamaż w najnowszej historii Polski! Dobitne świadectwo izolacji i nieskuteczności.
Czy ten sprzeciw premier Szydło paradoksalnie nie wzmocnił przewodniczącego Tuska?
Genialny strateg Kaczyński wylansował niechcący Tuska na europejskiego męża stanu. Szczególne nadzieje łączą z jego osobą kraje Wyszehradu i kraje bałtyckie. Donos na Tuska, rozsyłany przez rząd premier Szydło, miał skutek odwrotny od oczekiwanego.
Premier napisała list do pozostałych szefów rządów…
No właśnie. Po raz drugi autoryzuje donos na swój kraj, na swojego rodaka. Pierwszy raz miał miejsce przy okazji debaty w Parlamencie Europejskim o stanie praworządności w Polsce. Deklarowała, by „polskie sprawy załatwiać w domu”. Zarazem rozesłała do 751 posłów Parlamentu Europejskiego z 28 krajów kłamliwy paszkwil na III RP...
Ale czy można nazwać to „donosami na Polskę”, skoro politycy opozycji przekonują, że można polskie sprawy rozpatrywać na forum europejskim? Skoro jesteśmy w Unii…
Oczywiście, można. Byle nie kłamać! PiS to jedyne środowisko polityczne, które inicjowało rozmaite oskarżenia wobec Polski w Brukseli. Była próba przerabiania katastrofy smoleńskiej na zamach, było kłamstwo o sfałszowanych wyborach samorządowych, a także o krzywdach księdza Rydzyka. W 2016 roku pięciokrotnie różne grupy polityczne, inne niż nasza chrześcijańska demokracja, inicjowały debaty i rezolucje o Polsce. Ale była w nich prawda o sytuacji w Polsce, bo prawdy nie da się ukryć przed demokratycznym światem. Nasz głos był świadectwem tego, że nie cała Polska to Polska Kaczyńskiego.
Dlaczego Donald Tusk nie zwrócił się do Polski o poparcie swojej kandydatury? Czy to nie był błąd?
Nie miał złudzeń. Od dłuższego czasu był na różne sposoby zniesławiany, odsądzany od polskości. Jednocześnie jako szef Rady Europejskiej musiał bronić zasad traktatowych UE, które Polska łamie! Starał się to robić taktownie, był niezwykle wstrzemięźliwy. Jego poprzednik na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej, Herman van Rompuy, ciągle był obecny w polityce belgijskiej, ale Belgowie nigdy nie wpadli na pomysł, by podkopywać pozycję swojego rodaka. To się zdarzyło po raz pierwszy i mam nadzieję, ostatni!
Mówi Pan, że Donald Tusk bronił zasad, a to właśnie premier Szydło twierdzi, że to ona ich broni.
Polska Kaczyńskiego i Szydło, pouczająca Europę o zasadach, to ponury żart. Taki jak pouczanie świata o bezpieczeństwie lotów po katastrofach casy i tupolewa. Kraj, w którym z udziałem prezydenta łamie się konstytucję chciałby pouczać innych o zasadach! Postrzegają nas jako lokatora, który zobowiązał się do przestrzegania regulaminu europejskiego domu, wzbudził zaufanie, a teraz okazał się chuliganem. To dość osobliwe, gdy chuligan powołuje się na zasady i wartości.
Polska Kaczyńskiego i Szydło, pouczająca Europę o zasadach, to ponury żart. Taki jak pouczanie świata o bezpieczeństwie lotów po katastrofach casy i tupolewa. Kraj, w którym z udziałem prezydenta łamie się konstytucję chciałby pouczać innych o zasadach!
Prezydent Hollande powiedział do premier Szydło: „wy macie zasady, a my mamy pieniądze”. Odpowiedziała: „Nie przejmuję się szantażem prezydenta, który ma cztery procent poparcia”.
Ale Hollande do czasu wyborów pozostaje prezydentem kraju nieco większego, niż Polska. Jego głos świadczy o irytacji w obliczu kuriozalnego zachowania polskiej delegacji. W mało wyszukany sposób przypomniał, że Polska jest największym beneficjentem unijnych funduszy i traci szanse na uzyskanie w przyszłości takich pieniędzy, jakie udało się załatwić na lata 2014-20 przy moim udziale. Słyszę dziś w Brukseli głosy, że rozszerzenie Unii było błędem. Mówi się też, że ojczyzna Solidarności okazała się najbardziej egoistycznym państwem w Europie. Bardzo mnie to boli.
Czy w pierwszej kadencji Donald Tusk był dobrym przewodniczącym Rady Europejskiej? PiS wyemitował nawet specjalny spot, w którym wyliczano jego przewiny.
Spot w stylu Radia Erewań, godny telewizji Kurskiego. Tusk jak silnik diesla rozgrzewał się powoli, ale potem nieźle ciągnął. Stanął wobec trudnych wyzwań. Van Rompuy zmagał się z kryzysem gospodarczym. Tuskowi spadł na głowę kryzys migracyjny, wojna w Donbasie i Brexit. Kłopoty wewnątrz Unii i pożar w otoczeniu. Tusk wszedł w konflikt z kanclerz Merkel w kwestii uchodźców. Dzięki porozumieniu zawartemu z Turcją uszczelnił granicę UE.
PiS twierdzi, że właśnie z uchodźcami sobie nie poradził. Mówi o zamiarze karania Polski…
To nieprawda. Tusk nie był zwolennikiem nakładania kar na państwa, które uchodźców nie przyjmują. Jest natomiast świadom, że jest to sprawdzian europejskiej solidarności. Mamy na najwyższym stanowisku w Unii osobę, który wie, czym jest sąsiedztwo imperialnej Rosji i jak ważne są unijne sankcje w czasie konfliktu na Ukrainie. Ta sprawa mało obchodzi Portugalczyków, Hiszpanów czy Włochów, którzy mają inne problemy. Nade wszystko, Tusk zabiega o jedność UE w czasie, gdy inni godzą się na różne prędkości.
Negocjował też układ o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE…
I wynegocjował porozumienie z premierem Cameronem. Gdyby w tych negocjacjach poszedł na dalsze ustępstwa, mógłby zaszkodzić Polakom mieszkającym w Wielkiej Brytanii. Niestety, w referendum brytyjskim zwyciężył fałszywy bilans zysków i strat związanych z ich uczestnictwem w UE. To było drugie zwycięstwo kłamstwa, trzecim były wybory amerykańskie, ale najpierw była Polska roku 2015. Czyli „Polska w ruinie”.
Jarosław Kaczyński ubolewa, że wygrana Tuska, to przegrana Polski. Twierdzi też, że dzięki sprzeciwowi premier Szydło odzyskaliśmy podmiotowość. Nie jesteśmy pochyłą wierzbą, na którą każda koza wskoczy.
Idą w zaparte, w nadziei, że „ciemny lud” kupi wynik 1:27 jako zwycięstwo. Nisko oceniają inteligencję Polaków, bo takiego blamażu nie było po 1989 roku. Następstwa mogą być groźne. Kaczyński i Szydło znowu „mówią Gomułką” o Niemczech. O Unii Europejskiej „mówią Rydzykiem”. Podobno premier Szydło ośmieszała się w Brukseli w interesie Polaków. Więc pytam, o jaki interes chodzi? Więcej pieniędzy na modernizację kraju i lepszą jakość życia? Nie, będzie mniej pieniędzy. Więcej wpływu? Nie, żadnego wpływu! Do tego żenada zamiast dumy z Polski. Więc pytam, co ugrali Polacy w wyniku tego eksportowania polskiego piekła do Brukseli?
Idą w zaparte, w nadziei, że „ciemny lud” kupi wynik 1:27 jako zwycięstwo. Nisko oceniają inteligencję Polaków, bo takiego blamażu nie było po 1989 roku. Następstwa mogą być groźne. Kaczyński i Szydło znowu „mówią Gomułką” o Niemczech. O Unii Europejskiej „mówią Rydzykiem”.
Wybór Tuska poparł nawet premier Orban.
Dwa dni przed szczytem UE dostałem od bliskiego współpracownika premiera Orbana prywatnego maila. Pisał, że wbrew kłamliwym doniesieniom Orban całym sercem popiera Tuska. Wie, że nie można trzymać z nieudacznikami…
Czy to wszystko nie świadczy, że Kaczyński zechce za jakiś czas wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, która mu uwiera?
Kaczyński zna sondaże i nie ryzykuje zapowiedzi Pol-exitu. Nie ulega jednak wątpliwości, że Unia Europejska mu zawadza, bo ogranicza swobodę w urządzaniu Polski po swojemu. Teraz musi żyć ze świadomością, że Tuska wybrali nie tylko przywódcy 27 państw, ale także większość Polaków (54 proc.) pragnęła, by pozostał na stanowisku. PiS swoimi intrygami sprzeciwił się zatem własnemu suwerenowi.
Premier nie podpisała konkluzji niedawnego szczytu i jest z tego dumna. Potrzebny jest jej podpis czy nie? Co oznacza?
Oznacza próbę przeniesienia najgorszej tradycji polskiego warcholstwa na arenę europejską. Zdenerwowała tylko innych przywódców i wyizolowała nas jeszcze bardziej. Dowód, że Polska nie prowadzi realnej polityki zagranicznej, a jedynie uprawia puste gesty na użytek krajowy, bez względu na szkody międzynarodowe. Nazywam to wzdęciem godnościowym.
Może prezes Kaczyński nie rozumie polityki unijnej? Nie bywa w Brukseli, mało kogo zna.
Jarosław Kaczyński gubi się we współczesnym świecie. Chce prowadzić Polskę w przyszłość, ale głowę ma zwróconą wstecz. Jego postrzeganie świata zatrzymało się w latach trzydziestych minionego stulecia, gdy Polska była okrążona przez wrogie mocarstwa. Osłabiając UE de facto osłabia nasze zbiorowe bezpieczeństwo w niespokojnych czasach. Jakby chciał przywrócić przekleństwo polskiej geopolityki, od którego uwolniliśmy się po roku 1989. Czyli osamotnienie.
Czy polski rząd będzie bojkotować przewodniczącego Tuska?
Tusk to ostatnia reduta polskich wpływów w UE. Rząd jest skazany na współpracę z szefem Rady Europejskiej. Jeśli chce coś załatwić, a nie tylko pozorować politykę zagraniczną.
Tusk nie może funkcjonować z biało-czerwoną flagą - powiedział Kaczyński. Czy zechcą odebrać mu obywatelstwo jak kiedyś komuniści zabrali je generałom Andersowi i Maczkowi?
To podła wypowiedź. Świadectwo własnych kompleksów Kaczyńskiego, które PiS nie tylko upaństwowił, ale nawet umiędzynarodowił. Tylko tak można tłumaczyć intrygę wymierzoną w Polaka. Są „patriotyczni inaczej”. Dla europejskich partnerów stanowią ekipę specjalnej troski.
A może Kaczyński i PiS boją się powrotu Donalda Tuska do Polski? Że zjednoczy opozycję i odsunie ich na margines?
Jeśli się dołoży nokaut w Brukseli do ośmiu poprzednich porażek z Tuskiem, to genialny strateg ma wiele do myślenia.
Czy to wpłynie na poglądy suwerena? Na jego wyborców?
Mam nadzieję, że suweren zacznie się budzić. Zrozumie, jakie kłopoty na nas ściąga międzynarodowa awantura. To jest igranie z bezpieczeństwem przyszłych pokoleń. A może być gorzej. Nie wykluczam, że Kaczyński zechce zaostrzyć wojnę domową, by przykryć swoją klęskę na arenie międzynarodowej.
Wojnę domową?
Mam na myśli ulubione narzędzia ministra Ziobro. Widowiskowe wyprowadzanie w kajdankach o świcie… Otwarta wojna z Unią jest gwarantowana. Niech jednak genialny przywódca powie, jakie korzyści wynikną z tego wszystkiego dla Polaków. Bo ja widzę jedynie straty.
Pani premier grozi: nigdy nie zgodzimy się na Europę dwóch prędkości!
A kto jej słucha? Dwie prędkości są przesądzone. Mogliśmy być wraz z Francją partnerami strategicznymi Niemiec w rozgrywce o przyszłość Europy. Teraz w Wersalu spotykają się Francuzi, Niemcy, Włosi i Hiszpanie. Nas tam nie ma. Mieliśmy papiery na grę w ekstraklasie. Komu to przeszkadzało…
Rozmawiała Barbara Szczepuła