Dr Julia Kapelańska-Pręgowska: "Każde państwo ma prawo ścigać zbrodnie w Ukrainie"
Z dr Julią Kapelańską-Pręgowską z Katedry Praw Człowieka UMK o tym, jak ukarać zbrodnie w Ukrainie rozmawia Ryszard Warta
Cały świat jest w szoku po ujawnieniu barbarzyńskich zbrodni, jakich Rosjanie mieli się dopuścić na Ukrainie. W debacie na ten temat padają wymiennie pojęcia zbrodnia wojenna, zbrodnia przeciwko ludzkości, ludobójstwo. Można odnieść wrażenie, że to synonimy, ale chyba tak nie jest?
Tak, to nie są synonimy, jednak zakwalifikowanie tych czynów do jednej z tych kategorii nie ma zasadniczego znaczenia dla późniejszej odpowiedzialności międzynarodowej. To wszystko są zbrodnie międzynarodowe. One wszystkie podlegają ściganiu i karaniu, zarówno przed międzynarodowymi sądami, jak i sądami krajowymi, co jest związane z koncepcją uniwersalnej jurysdykcji. Nie ma żadnej wątpliwości, że to, co obserwujemy w związku z działaniami zbrojnymi na Ukrainie, to na pewno są zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Natomiast jeśli chodzi o ludobójstwo, to problemem będzie dowiedzenie przed sądem zamiaru zniszczenia w części lub w całości narodu.
Bo to mieści się w definicji ludobójstwa.
Tak, zamiar zniszczenia, czyli inaczej rzecz ujmując - intencja sprawcy, musi być dowiedziony. Przy czym prawnicy twierdzą, że nie musi się pojawiać na samym początku wojny, może wystąpić później. To jest kwestia dowodowa, można to zrobić także w oparciu o oficjalne wypowiedzi liderów politycznych czy generałów. Niedawno na przykład zwrócono uwagę na wypowiedzi Miedwiediewa, czynnego przecież rosyjskiego polityka, który mówił o deukrainizacji narodu ukraińskiego.
Czy społeczność międzynarodowa ma odpowiednie instrumenty by rosyjskie zbrodnie osądzić? Wystarczy Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, czy koniecznie będzie stworzenie specjalnych trybunałów, jakie te dla osądzenia zbrodni w Rwandzie, czy w byłej Jugosławii.
MTK w Hadze już prowadzi postępowanie i to jest podstawowy kierunek dochodzenia odpowiedzialności. Jest to sąd międzynarodowy, który sądzi jednostki odpowiedzialne za zbrodnie. Jest też powołana przez ONZ niezależna komisja śledcza, więc różne drogi są możliwe. Pomysł stworzenia specjalnego sądu karnego jest aktualnie rozważany. Społeczność międzynarodowa wypróbowała już wcześniej taką ścieżkę w wypadku sądów stworzonych dla osądzenia zbrodni w Rwandzie i byłej Jugosławii.
Jeśli doszłoby do procesu przed haskim MTK, to czy wyroki mogłyby zapaść zaocznie? Trudno się spodziewać, że Putin stawi się przed sądem w Hadze, albo że obecna Rosja wyda swych wojskowych. Czy nieobecność ewentualnych oskarżonych nie będzie skutecznie blokowała procesu?
Niestety Statut MTK co do zasady nie przewiduje możliwości prowadzenia postępowania in absentia, z uwagi na konieczność zagwarantowania prawa oskarżonego do obrony. Postępowanie przygotowawcze (śledztwo) może być prowadzone i zakończone wydaniem nakazu aresztowania, ale na tym może się skończyć, bo MTK nie ma własnych służb ścigania. Gdyby jednak zdarzyło się, że którykolwiek z oskarżonych wyjedzie z terytorium Rosji do kraju uznającego właściwość MTK, musi dojść do aresztowania i wydania Trybunałowi. Warto też pamiętać o jurysdykcji uniwersalnej, czyli możliwości ścigania takich zbrodni przed sądami w dowolnym kraju. W niektórych krajach śledztwa zostały już wszczęte i zbierane są dowody, także w Polsce taką decyzję wydał Prokurator Generalny.
Odejdźmy na koniec od spraw czysto prawnych. W informacjach na temat zbrodni w Buczy często podkreśla się, że Rosjanie specjalnie jej nie ukrywali, odwrotnie, wygląda to tak, jakby sprawcom zależało na wywołaniu takiego szoku. To tak jak z terrorystami, którzy nie ukrywają swej przemocy, starają się, żeby było niej jak najgłośniej, by osiągnąć swe cele.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień