Dr Łukasz Wyszyński: Polska potrzebuje okrętów podwodnych pilnie, jak najszybciej
Do czego w zakresie bezpieczeństwa morskiego można wykorzystać żaglowce? Jakie zmiany czekają Marynarkę Wojenną RP? Czy wojna na Ukrainie przyspieszyła modernizację Sił Zbrojnych RP? Rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim z Katedry Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Wojna na Ukrainie zbiera swoje żniwa w postaci dziesiątek tysięcy ofiar. Konflikt zbrojny u granic Rzeczpospolitej Polski pozwolił jednak raz jeszcze spojrzeć na stan Sił Zbrojnych RP, ale nie tylko.
Konflikt zbrojny na Ukrainie rodzi wiele pytań, zwłaszcza w obliczu pojawiającego się ryzyka użycia przez zbrodniarza Władimira Putina taktycznej broni jądrowej. Od ataku na południowo-wschodnich sąsiadów Polski, wysadzenia gazociągów Nord Stream, licznych prowokacji w strefie powietrznej NATO, czy podejrzanej aktywność rosyjskich żaglowców w pobliżu wód terytorialnych RP, na zakłócaniu fal radiowych kończąc.
O tym, jak odbierać wzmożoną aktywność Rosjan, o zmianach, jakie zachodzą w Marynarce Wojennej RP, a także o tym, czy Polsce potrzebna jest marynarka wojenna rozmawiamy z drem Łukaszem Wyszyńskim, z Katedry Stosunków Międzynarodowych Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Wojna na Ukrainie stwarza sytuacje, w których niemalże każdy ruch ze strony Rosji w pobliżu granicy z Polską traktuje się jako prowokację. W ostatnim czasie w pobliżu platformy Lotos Petrobaltic swoją obecność zaczęły zaznaczać rosyjskie żaglowce szkoleniowe. Jak odbierać tę wzmożoną aktywność?
- Na wstępie należy zaznaczyć, że jednym z zadań sił morskich jest z jednej strony manifestowanie zainteresowania państwa określonym obszarem – w tym wywierania wpływu politycznego na innych interesariuszy, a z drugiej identyfikowanie i obserwacja potencjalnych zagrożeń.
To co obserwujemy od początku narastania i eskalacji napięcia wokół Ukrainy pokazuje jak rosyjska marynarka wojenna oraz siły morskie państw NATO starają się intensywnie wykonywać oba te zadania. Co więcej Rosjanie musieli się przygotować do prowadzenia działań na Morzu Czarnym. Oznacza to, że każda aktywność rosyjskich jednostek, zarówno w rejonie działań wojennych jak i innych akwenach jest elementem polityki, którą dzisiaj prowadzi Moskwa.
Przechodząc konkretnie do Morza Bałtyckiego i zlokalizowanej tutaj infrastruktury krytycznej, która jest istotna nie tylko dla Polski, ale szerzej państw regionu, należy wskazać, że działania Rosjan mają kilka wymiarów.
Po pierwsze chcą oni zamanifestować swoja obecność, a dokładniej zdolność do utrzymania obecności w miejscach, które ważna są dla ich bezpieczeństwa oraz dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Po drugie w kontekście trwającej wojny i postrzegania polityki państw zachodnich wobec niej, w tym przypadku przede wszystkim Polski, jest to zamanifestowanie zdolności do potencjalnego wywierania wpływu na wspomnianą wyżej infrastrukturę.
Wymusza to z jednej strony zaangażowania wzmocnionych sił i środków do ich ochrony. Z drugiej stanowi potencjalne miejsce eskalacji np. działaniami dywersyjnymi. Wracając do wykorzystania w celu tej manifestacji żaglowców, to musimy pamiętać, że dane jednostka – a raczej jej typ – nie przesądza ostatecznie celu wykorzystania. Ma on oczywiście inne zdolności (dużo mniejsze w aspekcie oddziaływania kinetycznego na infrastrukturę) niż okręty Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, ale do manifestowania swojej obecności lub jako narzędzie obserwacji może być już wykorzystywane.
[polecane]23876487[/polecane]
A zakłócanie częstotliwości radiowych przez Rosjan? Czy takie działanie można traktować jako prowokacje, czy raczej mało znaczący incydent?
- O tym, że na pewno nie można ich traktować jako mało znaczący incydent, świadczy kontekst geopolityczny. Trwająca wojna na Ukrainie powoduje, że każda aktywność państwa zaangażowanego w działania zbrojne – państwa agresora – musi być postrzegana jako intencjonalna, a w konsekwencji być analizowana i stanowić asumpt do ewentualnych działań zaradczych.
Należy także zauważyć, że działania o podobnym charakterze miały już miejsce w przeszłości pomiędzy Rosją oraz państwami NATO, zarówno na Morzu Bałtyckim jak i innych akwenach. Obecna sytuacja nie jest więc czymś wyjątkowym. Na problem należy także patrzeć z perspektywy prawnomiędzynarodowej. Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza, sporządzona w Montego Bay dnia 10 grudnia 1982 r. określa możliwości jednostek (cywilnych i wojskowych) oraz prawa państwa nadbrzeżnego w zależności od tego na jakiej kategorii wód jednostka się znajduje.
Należy tutaj wskazać, że w przypadku oddziaływania na częstotliwości radiowe (o czym wprost nie ma w Konwencji), korzystania z częstotliwości radiowych lub nadawania audycji radiowych to podczas tzw. przejścia tranzytowego należy korzystać z pasma nadanego przez państwo nadbrzeżnego – do komunikacji, a w przypadku działań z pozycji morza pełnego nie można ich nadawać bez zezwoleń na terytorium państw nabrzeżnych lub do powszechnego odbioru. Oznacza to, że działania Rosjan można uznać jako wrogą prowokację. Doprecyzowania wymagałoby jednak wiele elementów, jak np. kategoria wód oraz rodzaj ingerencji, a także ocena tych działań w szerszym kontekście polityki bezpieczeństwa.
Jednym z pochodnych wojny na Ukrainie będzie przeprowadzenie przez Polskę konsultacji z szefami obrony Danii, Norwegii i Szwecji nt. bezpieczeństwa na Bałtyku. Teraz wiceminister MON, Marcin Ociepa mówi, że przyszedł „czas na bałtycką lub gdańską ósemkę” – mając na myśli, proponowany nowy format współpracy sojuszniczej. Choć to drastyczne może określenie, ale zdaje się, że Marynarka Wojenna RP mimo wszystko okaże się pewnego rodzaju beneficjentem wojny na Ukrainie.
- Wojna na Ukrainie zintensyfikowała działania na poziomach państw oraz systemu międzynarodowego w celu budowy architektury bezpieczeństwa zgodnej z celami jej uczestników. Nie można się więc dziwić, że w kontekście incydentów dotyczących awarii lub ataku na gazociągi Nord Stream 1 oraz 2 oraz prowokacji ze strony Rosji państwa bałtyckie szukają efektywnych form kooperacji.
Płaszczyzną taką niewątpliwie jest NATO, które może rozszerzyć się o kolejne państwa regionu, tj. Szwecję i Finlandię. Miałoby to istotne znaczenie dla bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego i mocno skomplikowało działania strony rosyjskiej. Obecnie jednak państwa te są w ramach tzw. procedury akcesyjnej i wszelkie formy współpracy wielostronnej są tutaj pożądane. Należy zaznaczyć, ze nie mają one tylko wymiaru operacyjnego. Stanowią też manifestację jedności celów strategicznych na poziomie politycznym.
Wracając do pytania o Marynarkę Wojenną RP – tak będzie ona beneficjentem wojny na Ukrainie podobnie jak całe Siły Zbrojne RP. Należy przez to rozumieć kilka elementów. Po pierwsze dyskusję strategiczną o roli SZ RP w polityce bezpieczeństwa w tym realizacji celów polityczno-społeczno-gospodarczych oraz doprecyzowanie środowiska bezpieczeństwa, a co za tym idzie postawienie zgodnych z powyższym zdań. Po drugie modernizacja, za którą pójdą zwiększone i stabilne, miejmy nadzieję, źródła finansowania, co będzie de facto dopasowaniem narzędzia jakim jest MW RP do zadań polityki państwa w świetle istniejących uwarunkowań.
CZYTAJ TEŻ: Polska przeprowadzi konsultacje z szefami obrony Danii, Norwegii i Szwecji nt. bezpieczeństwa na Bałtyku!
Co obecne plany modernizacyjne i planowane inwestycje oznaczają dla MW RP?
- Oceniając ogłoszone projekty i podpisywane porozumienia, a także realizowane kontrakty można podkreślić kilka aspektów. Po pierwsze zapadła decyzja o tym, że MW RP ma posiadać zdolności do wielodomenowych działań na obszarach morskich, których ramy wynikają nie tylko z Konwencji o prawie morza ale także tych, które określają nasze interesy.
W tym celu mamy posiadać trzy okręty klasy fregata, które będą posiadały zdolności przeciwlotnicze (co ważne będą mogły je realizować nad szerszym zgrupowaniem okrętów lub obszarem). Będą mogły, obok celów powietrznych, zwalczać także cele na powierzchni morza oraz pod nią oraz potencjalnie razić cele lądowe. Ich autonomiczność oraz dzielność morska pozwolą uczestniczyć nie tylko w działaniach na Bałtyku ale także brać udział w operacjach międzynarodowych i stałych zespołach morskiej odpowiedzi NATO (ang. Standing NATO Maritime Group red.).
Do tego należy zwrócić uwagę na budowane niszczyciele min. Budowane przez polskie konsorcjum w stoczni Remontowa Shipbuilding SA będą ważnym elementem zdolności do prowadzenia działań w ramach wojny minowej, wykorzystania pojazdów bezzałogowych, także ochrony naszych wód terytorialnych i wyłącznej strefy ekonomicznej.
Na tym polu nie można zapominać o lotnictwie. Czekamy obecnie na dostawę śmigłowców, które mają realizować zadania śledzenia i zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) oraz być przeznaczone do ratownictwa morskiego (SAR). Będą one stanowiły wymianę generacyjną i istotne wzmocnienie naszych zdolności. Chciałbym jednak podkreślić, że czekamy na cztery zakontraktowane śmigłowce AW101. Wydaje się, że obecna sytuacja geopolityczna, w tym ochrona infrastruktury krytycznej wymusza rozważnie zakupu większej liczby śmigłowców – nie przesądzam czy w tej samej konfiguracji, to jest pytania do specjalistów.
A sprawa okrętów podwodnych? ORP Orzeł jest w stoczni, ale w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że Polska potrzebuje oczywiście okrętów podwodnych, ale już nowszej generacji.
- Nie wymieniałem ich wcześniej, bo tutaj rzeczywiście jest problem. Ocena działań w trwającej wojnie na Morzu Czarnym dowodzi, że gdyby Kijów przed 24 lutego br. posiadał okręty podwodne mogłoby nie dojść do blokady morskiej portów ukraińskich oraz utrudnione lub niemożliwe byłoby ostrzeliwania celów lądowych przez pociski manewrujące wystrzeliwane z rosyjskich okrętów.
Wniosek – okręty podwodne, a precyzyjnie zdolności, które dają, są Polsce potrzebne, żeby realizować i zabezpieczyć naszą rację stanu. I to nie tylko w odniesieniu do obszarów morskich. Okręty podwodne mogą być postrzegane jako element, który istotnie zwiększa potencjał odstraszania naszych Sił Zbrojnych. Jest to jednak urządzenie (okręt podwodny red.), który jest bardzo zaawansowany technologicznie, a więc na dzień dzisiejszy niemożliwy do zbudowania w Polsce, a po drugie drogi i trudno dostępny na „rynku”.
Obecnie stocznie na świecie, które budują okręty mają zamówienia na wiele lat. My potrzebujemy okrętów pilnie – jak najszybciej. Stawia to przed decydentami szereg pytań. Jakie okręty kupić? Bo powinniśmy myśleć o przynajmniej trzech jednostkach. Od kogo je kupić? Tutaj aspekt dopasowania do naszych oczekiwań, harmonogram dostaw, wsparcie w eksploatacji oraz cena. Czy w kontekście możliwej odpowiedzi na pytania drugie decydować się na wariant pośredni – okręty używane? To jest pytanie do osób, które mają dostęp do szeregu informacji specjalistycznych. Ja ze swojej strony dodam, że rozwiązania pomostowe bardzo często odkładają w czasie priorytet rozwiązania docelowego.
A wspomniane wcześniej żaglowce? Mogą pełnić ważną rolę w budowaniu bezpieczeństwa morskiego danego kraju?
- Tak mogą. Choć nie jest to taka sama rola jak okrętów typu niszczyciel, fregata, korweta, itd. Co więcej nie musimy pod tym pojęciem rozumieć tylko żaglowców, którą są formalnie okrętami wojennymi, ale także jednostki cywilne. Jaka jest ich rola? Może to być: szkolenie kadr morskich, prezentowania bandery, a więc manifestowanie zainteresowania danym obszarem oraz budowa prestiżu państwa oraz działania w ramach białego wywiadu czy wykorzystywanie ich jako platform dla sił specjalnych lub dronów. Te ostatnie elementy są oczywiście hipotetyczne i uzależnione od bardzo wielu czynników.
[polecane]23819699[/polecane]
Dlaczego w takim razie opinia publiczna prześmiewczo traktuje obecność rosyjskich żaglowców i ich wzmożoną żeglugę w okolicy polskich wód terytorialnych i polskiej infrastruktury krytycznej?
- Odpowiem w dość nieoczywisty sposób. Każdy z nas wykorzystuje w domu nóż. Na noże kuchenne nie trzeba mieć zezwolenia. Można je kupić w sklepie. Służą nam do prac w kuchni, ogrodzie, itd. Nie wyklucza to jednak, że mogą posłużyć jako narzędzie napaści na innego człowieka, zastraszenia lub obrony. Żaglowiec nie jest, obecnie, jednostką budowaną z przeznaczeniem bojowym.
Co więcej, wiele tych jednostek ma przeznaczenie cywilne. Jednak podobnie jak inne jednostki cywilne, które w czasie wojny mogą służyć jako wsparcie transportu morskiego czy szpitale, ich specyfika nie przesądza o wykorzystaniu. Dostarcza jedynie pewne informacje o ograniczeniach, które posiadają. To jednak ludzi zdecydują w jaki sposób zostaną wykorzystane. Odpowiadając wprost na pytanie – informacje medialne są spłycane i brak jest szerszego oglądu sprawy. Jest to jednak, a jak mawia klasyk, temat na zupełnie inną rozmowę.
Wracając do chyba najpopularniejszego pytania z przestrzeni publicznej. Czy Polsce potrzebna jest Marynarka Wojenna - można w końcu to pytanie uznać za przeżyte?
- Nie, nie można tak uznać. Jest to pogląd niebezpieczny dla naszego bezpieczeństwa, dla naszych interesów gospodarnych oraz samej Marynarki Wojennej. Jesteśmy w miejscu gdzie rozpoczyna się – ponownie – dyskusja o roli i zadaniach MW. Obecna sytuacja geopolityczna służy tej dyskusji, ale nie przesądza tej kwestii raz na zawsze. Co więcej nie można jeszcze powiedzieć, że mamy Marynarkę Wojenną jakiej potrzebujemy albo będziemy zaraz mieć. Jesteśmy na początku drogi.