Najlepszy prezent na urodziny? Badania profilaktyczne! – podpowiada uroonkolog dr Mariusz Ciemerych z Białostockiego Centrum Onkologii, który nie tylko leczy nowotwory układu moczowego, ale też edukuje o nich na Facebooku. A edukacja jest potrzebna, bo liczba chorych na te nowotwory nieustannie wzrasta.
Czy występowanie nowotworów układu moczowego jest zależne od wieku lub płci?
Tak. Większość zachorowań na nowotwory złośliwe układu moczowego występuje po 50. roku życia (to około 90 proc.). Także ryzyko zachorowania na raka układu moczowego wzrasta wraz z wiekiem, przy czym u mężczyzn jest około cztery razy wyższe niż u kobiet. U kobiet najczęstszymi nowotworami w obrębie układu moczowego są rak nerki i rak pęcherza moczowego. U mężczyzn z pewnością jest to rak gruczołu krokowego, następnie rak pęcherza moczowego, rak nerki i moczowodu, rak jądra. Rak gruczołu krokowego w sposób naturalny występuje często wraz ze starzeniem się. U panów w 80. lub 90. roku życia ten nowotwór najczęściej jest, ale nie musi spowodować bezpośredniego zagrożenia życia.
Liczba chorych na nowotwory układu moczowego nieustannie wzrasta. Dlaczego tak się dzieje?
Mamy tu kilka czynników, które się do tego przyczyniają. Po pierwsze szeroki i łatwy dostęp do diagnostyki, szczególnie obrazowej. Wiadomo, że im lepsza diagnostyka, tym więcej przypadków nowotworów możemy wykryć. Drugi element to wydłużenie czasu życia społeczeństwa. Jak wspomniałem, z wiekiem, pacjenci częściej chorują na nowotwory układu moczowego. Trzeci czynnik to niekorzystny styl życia.
Niekorzystny, czyli jaki?
Używki i sposób odżywiania się. Czyli np. palenie papierosów, picie alkoholu, spożywanie dużej ilości mięsa, a mało warzyw. To także mała aktywność fizyczna lub jej brak. Z tym wiąże się występowanie otyłości i nadciśnienia tętniczego, które są czynnikami ryzyka występowania nowotworów układu moczowego. Ludzie dzisiaj żyją w ciągłym biegu, stresie i nie mają czasu, aby zadbać o siebie. A to jest kluczowe w profilaktyce właściwie wszystkich nowotworów.
Czy tzw. zdrowy styl życia uchroni nas przed nowotworami układu moczowego?
Na pewno ograniczy ryzyko ich rozwinięcia. Ważna jest też świadomość możliwości zachorowania na nowotwór układu moczowego, zwłaszcza, jeśli mamy w rodzinie przypadki takich nowotworów. Wtedy trzeba zadbać o badania profilaktyczne.
Wtedy powinniśmy być szczególnie czujni.
Tak. Zwłaszcza w przypadku raka gruczołu krokowego genetyka odgrywa dużą rolę. Jeśli np. ojciec chorował na raka prostaty, to u syna występuje wyższe ryzyko wystąpienia tego nowotworu. Warto wykonać badanie pod kątem dziedziczenia genu BRC1. Także u córek, wykrycie mutacji genu BRC1 sprzyja rozwojowi raka piersi i jajnika. Ale tak naprawdę to wszyscy – niezależnie od historii chorób w rodzinie – powinniśmy pamiętać o badaniach profilaktycznych.
Jakie badania powinniśmy wykonać? I kiedy?
Badania profilaktyczne to przede wszystkim USG układu moczowego, które powinno się wykonywać raz do roku zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn. U panów dodatkowo – od 50. roku życia – powinno się zrobić badania markera PSA, który związany jest z nowotworem prostaty. Natomiast jeśli w wywiadzie rodzinnym mamy stwierdzone występowanie raka prostaty, to badanie PSA wykonujemy u mężczyzn od 45. roku życia. Zróbmy sobie prezent, jakim jest zadbanie o swoje zdrowie i w okolicy daty urodzin wykonajmy badania profilaktyczne. To świetna metoda, aby o nich nie zapomnieć.
Czy mamy jakieś wskazania odnośnie wieku, kiedy powinniśmy zgłosić się na pierwsze USG układu moczowego?
Nie. Tu nie ma takiej granicy. Operowałem pacjentów dwudziestokilkuletnich, którzy chorowali na raka nerki.
Czy nowotwory układu moczowego dają objawy?
Kiedy nowotwór daje objawy, to zwykle oznacza, że mamy do czynienia z zaawansowanym stopniem choroby. W początkowej fazie nowotwory nie dają sygnałów. Często wykrywamy je przypadkowo. Pacjent ma np. wypadek komunikacyjny, następnie w trakcie diagnostyki w szpitalu ma wykonywane badanie usg lub tomografię komputerową i okazuje się, że jest widoczny guz układu moczowego. Krwiomocz czy dolegliwości bólowe to już bardzo niepokojące objawy. Krwiomocz jest najczęstszym objawem raka pęcherza moczowego lub nerki. W przypadku raka prostaty pierwszymi dyskretnymi objawami może być częstsze oddawanie moczu, pieczenia, ale one mogą nakładać się na inne dolegliwości, np. stany zapalne w obrębie dróg moczowych. Bóle kostne czy złamania kości są już objawem przerzutów.
Jak wygląda leczenie takich nowotworów?
W BCO wprowadziliśmy małoinwazyjne sposoby leczenia, czyli chirurgię laparoskopową lub operacje z wykorzystaniem źródła lasera, które korzystnie zmieniły jakość leczenia nowotworów układu moczowego. Dzięki nowym technikom operujemy w technologii 3D, w dużej rozdzielczości i powiększeniu pola operacyjnego, w trudno dostępnych miejscach – metodą otwartą w okolicach jamy brzusznej i układu moczowego. Dzięki tym metodom możemy selektywnie usuwać nowotwory z zaoszczędzeniem narządu dotkniętego chorobą (np. zachowujemy nerkę czy pęcherz moczowy). Cała procedura leczenia jest krótsza - pacjent wraca do zdrowia w krótszym czasie, bez utraty krwi i długotrwałego stosowania antybiotyków, jak to kiedyś często bywało.
Po operacji przychodzi czas na chemioterapię lub radioterapię?
Nie zawsze. To zależy od danego przypadku. Jeśli jednak już zajdzie konieczność dalszej terapii, to oczywiście ściśle współpracujemy z onkologami klinicznymi, chemioterapeutami i radioterapeutami. Uważam, że Białostockie Centrum Onkologii jest wyjątkowym miejscem w północno-wschodniej Polsce, gdzie jest możliwość wykorzystania wszystkich sposobów leczenia chorób nowotworowych układu moczowego. W jednym miejscu pacjenci mają możliwość leczenia chemioterapią przed zabiegiem operacyjnym lub jeżeli wymagają leczenia uzupełniającego po operacji – leczenia radioterapią czy brachyterapią.
Ostatnio sporo mówi się też o immunoterapii celowanej…
Tak, wydaje się, że przyszłość terapii onkologicznych leży właśnie w immunologii celowanej. Pamiętajmy, że około 10-15 lat temu chory z przerzutowym rakiem nerki nie miał żadnej szansy na przeżycie. Obecnie dysponujemy szeroką gamą leków onkologicznych dość skutecznie pomagających w terapii. Na pewno mamy jeszcze sporo do zrobienia, bo np. w USA zapadalność na nowotwory układu moczowego jest wyższa niż u nas, ale śmiertelność jest niższa. Tam jednak lepiej działa system badań profilaktycznych.
Jaka jest przeżywalność pacjentów urologicznych po leczeniu onkologicznym?
Pięcioletnie przeżycie pacjentów po leczeniu różnych nowotworów układu moczowego wynosi ok. 60 proc. Na skuteczność leczenia ma bardzo duży wpływ stopień zaawansowania choroby i stopień agresywności nowotworu. Pacjenci systematycznie poddający się badaniom profilaktycznym mają szansę na wczesne wykrycie choroby nowotworowej i szanse pięcioletniego przeżycia nawet w ponad 86 proc.
A jak wygląda komfort życia pacjentów uroonkologicznych po leczeniu? Czy mogą oni odzyskać pełnię funkcji wydalniczych czy seksualnych?
Pacjenci z nowotworami nerki lub jądra bardzo często po leczeniu operacyjnym wymagają stałej obserwacji w poradni i funkcjonują bardzo dobrze. Nowotwory pęcherza moczowego charakteryzuje duża nawrotowość, co wiąże się z potrzebą wykonywania kolejnych zabiegów diagnostyczno-leczniczych w oddziale urologicznym lub radykalnego leczenia, czyli usunięcia pęcherza moczowego, co – nie ukrywajmy - znacznie pogarsza komfort życia pacjenta. Chorzy z nowotworami gruczołu krokowego najczęściej borykają się z problemami nietrzymania moczu i zaburzeń wzwodu, jednak nowoczesne metody małoinwazyjne, jakimi są chirurgia laparoskopowa i robotyczna, zmniejszają ilość powikłań.
Czy któryś z pacjentów szczególnie zapadł panu w pamięć?
Tak. Pamiętam 33-letniego pacjenta, który chodził z krwiomoczem przez rok. Tłumaczył, że nie miał czasu pójść do lekarza, bo pracował gdzieś na umowę zlecenie, a koledzy z pracy podpowiadali, że to pewnie tylko jakiś kamień w układzie moczowym, który powoduje podrażnienie i krwiomocz. Po przyjęciu na oddział urologiczny zdiagnozowaliśmy u niego guza pęcherza moczowego, nieoperacyjnego, z masywnymi przerzutami do kręgosłupa. Po 3 miesiącach ten bardzo młody człowiek zmarł. Takich przypadków nie sposób zapomnieć.
Porozmawiajmy trochę o uroonkologii. To odrębna specjalizacja lekarska?
Urologia onkologiczna nie jest wydzieloną specjalizacją, tak więc każdy urolog z tytułem specjalisty może leczyć chorych z zakresu uroonkologii. Należy podkreślić, że coraz częstsze występowanie nowotworów układu moczowego w społeczeństwie powoduje, że większość urologów jest bezpośrednio zaangażowana w leczenie pacjentów onkologicznych w poradni lub w swoich oddziałach urologicznych. Jest to na pewno bardzo ciekawa część urologii, która bardzo szybko się rozwija. I to zarówno pod kątem możliwości diagnostycznych, jak i możliwości leczenia. Mam tu na myśli mało inwazyjne zabiegi operacyjne. Te możliwości przyciągają młodych i ambitnych urologów.
I przyciągnęły też pana. Jak wyglądała pana droga do uroonkologii?
W 2005 roku ukończyłem Akademię Medyczną w Białymstoku. Planowaliśmy z żoną powrót po studiach do mojego rodzinnego miasta – Ostrołęki i pracę w tamtejszym Szpitalu Wojewódzkim. Moja żona chciała być dermatologiem, ale szybko się okazało, że możliwości pracy i otwarcia specjalizacji z dermatologii będą aż w Ciechanowie. W 2007 roku podjąłem więc pracę w Szpitalu Wojewódzkim w Ciechanowie w Oddziale Urologicznym kierowanym przez dr A. Wolanina, a w 2008 roku otworzyłem specjalizację z urologii w Klinice Urologii CMKP w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie kierowanym przez prof. dr hab.n.med. Andrzeja Borówkę.
Dlaczego wrócił pan do Białegostoku?
Białystok był zawsze bliski naszemu sercu, tutaj urodziła się nasza córeczka, tutaj z żoną skończyliśmy Akademię Medyczną i uzyskaliśmy stopień doktorów nauk medycznych. W tych okolicach również mamy dużo rodziny, ponieważ żona pochodzi z Łap.
Teraz kieruje pan oddziałem urologicznym w Białostockim Centrum Onkologii. W jakim kierunku chce pan rozwijać jego działalność?
Będę dalej wprowadzać nowoczesne małoinwazyjne metody operacyjne. Już teraz na oddziale urologicznym w 80 proc. operujemy chorych metodą laparoskopową. Tylko w bardzo zaawansowanych miejscowo guzach nowotworowych wracamy do metod otwartych. Naturalnym miejscem i kontynuacją rozwoju chirurgii onkologicznej w Białostockim Centrum Onkologii będzie wprowadzenie zabiegów operacyjnych w asyście robota Da Vinci.
Jest pan jednym z nielicznych lekarzy, którzy są aktywni w mediach społecznościowych. Skąd pomysł, aby pójść w tę stronę?
Jak wspomniałem, moja żona jest lekarzem dermatologiem i założyła Klinikę Medycyny Estetycznej w podwarszawskim Józefowie. Wtedy zaczęło się promowanie tego miejsca w social mediach. Te same osoby teraz pracują m.in. nad moim zawodowym facebookowym profilem i stroną internetową oddziału urologicznego BCO. Dzięki aktywności na Facebooku staram się upowszechniać wiedzę o nowotworach układu moczowego. Informuję o możliwościach leczenia. Użytkownicy mogą też zadawać mi pytania. Myślę, że poprzez te kanały możemy docierać do młodszych osób. A poprzez dzieci czy wnuków – również do starszych. Uważam, że każdy sposób jest dobry, aby prowadzić dyskusję na temat nowotworów układu moczowego i informować, że są takie miejsca, gdzie można je skutecznie leczyć.