Dr Mariusz Litwin: Pacjenci są bardziej świadomi
Rozmowa z doktorem Mariuszem Litwinem, ordynatorem Oddziału Chirurgii Ogólnej w Szpitalu Powiatowym w Golubiu-Dobrzyniu. W naszym plebiscycie Złoty Stetoskop uzyskał najwięcej głosów.
Pracuje Pan doktor od wielu lat zarówno jako ordynator oddziału chirurgii w Golubiu-Dobrzyniu, a także jako chirurg w poradni w Wojskowej Specjalistycznej Przychodni Lekarskiej w Toruniu. Z jakimi pacjentami ma Pan do czynienia? Czy to się zmienia?
Na oddział w szpitalu w Golubiu-Dobrzyniu trafiają, i praktycznie to się nie zmienia od lat, przede wszystkim pacjenci kwalifikowani do zabiegów chirurgicznych, m.in. z kamicą pęcherzyka żółciowego, chorobami tarczycy, przepuklinami brzusznymi, schorzeniami jelit. Przyjmujemy pacjentów od 18 roku życia. Najwięcej jest w wieku 50+ i to kobiet z kamicą żółciową. Do przychodni specjalistycznej przychodzą pacjenci ze skierowaniami od lekarzy rodzinnych na konsultacje chirurgiczne. Jeśli jest taka potrzeba, są kierowani na zabiegi.
Skąd bierze się tak powszechna wciąż kamica pęcherzyka żółciowego?
Kamica to są złogi głównie cholesterolu. Wpływ na ich tworzenie mają m.in. predyspozycje, sposób odżywiania. Czynnikiem ryzyka jest na pewno otyłość.
Jakie metody chirurgiczne stosowane są na Pańskim oddziale? Czy nadal prowadzicie chirurgię jednego dnia?
U nas nie ma aktualnie chirurgii jednego dnia. W tej chwili prawie wszystkie zabiegi są przeprowadzane metodami laparoskopowymi, które są standardem od kilku lat. W jednym procencie przypadków zdarzają się operacje metodami tradycyjnymi, otwarte, które są stosowane, gdy ze względu na bezpieczeństwo pacjenta innej możliwości nie ma.
1 października wchodzi w życie ustawa o tzw. sieci szpitali. Co z punktu widzenia Pana, jako ordynatora oddziału chirurgii w szpitalu powiatowym to oznacza? Czy zmiany będą odczuwalne dla pacjenta?
Szpital w Golubiu-Dobrzyniu jest w sieci szpitali. Z tego, co się orientuję, wynika, że zakres procedur medycznych w chirurgii będzie ten sam, co dotychczas. Tylko forma rozliczania z funduszem się zmieni. Trudno powiedzieć, jak rzeczywiście będzie. Ryczałt jest mniej więcej taki sam, jak teraz. Na razie umowę mamy na trzy miesiące. Istnieje możliwość przesunięcia pieniędzy z oddziałów, na których jest mniej pacjentów, na te, gdzie jest więcej. Liczę, że kolejki na zabiegi planowe, a te są przeprowadzane najczęściej, nie ulegną wydłużeniu. Aktualnie pacjenci czekają na takie zabiegi około dwóch tygodni. Oddział ma 32 łóżka. Obłożenie wynosi 50-60 proc.
Pana oddział współpracuje z Kliniką Chirurgii Ogólnej, Gastroenterologii i Onkologii Collegium Medicum UMK w Toruniu. W jakim zakresie?
Współpracujemy z prof. Markiem Jackowskim i doktorem Grzegorzem Jarczykiem. Jeśli mamy trudne przypadki, prosimy ich o pomoc. Głównie wtedy, gdy konieczne są zabiegi endoskopowe, do przeprowadzania których nie mamy potrzebnego sprzętu.
Wspomina Pan, że większość zabiegów jest planowana. A co z pilnymi?
Oczywiście, zdarzają się przypadki tak zwane ostre, gdy konieczny jest natychmiastowy, pilny zabieg, ale zdecydowanie przeważają zabiegi planowe. Profilaktyka zdrowotna i coraz lepsza świadomość pacjentów sprawiają, że chorzy w porę docierają do lekarzy. Także po operacjach chirurgicznych starają się być bardziej zdyscyplinowani. Chociaż oczywiście, każda reguła ma swoje wyjątki.