Dr Paweł Grabowski doceniony. Lekarz z wielkiego miasta założył na Podlasiu hospicjum i pomaga nieuleczalnie chorym
Czy był zaskoczony nagrodą, jak reaguje na porównania do doktora Judyma, czy nigdy nie żałował porzucenia kariery lekarza w wielkim mieście? M. in. na te i inne pytanie odpowiada dr Paweł Grabowski, założyciel domowego hospicjum w Michałowie, który właśnie odebrał nagrodę im. ks. Jana Kaczkowskiego. To wyróżnienie dla osób wyjątkowych, odważnych, bezkompromisowo walczących o godność i indywidualne podejście do każdego człowieka.
Został Pan właśnie pierwszym w historii laureatem nagrody imienia ks. Jana Kaczkowskiego "Okulary ks. Kaczkowskiego. Nie widzę przeszkód”. Wręczenie nagród odbyło się dosłownie kilka dni temu w Sopocie. Był Pan zaskoczony tym wyróżnieniem?
Dr Paweł Grabowski, założyciel domowego Hospicjum Proroka Eliasza z siedzibą w Michałowie: Do nagrody zgłosiło mnie kilka osób, wymóg był taki, że kandydat musiał się zgodzić na zgłoszenie kandydatury, więc te osoby dzwoniły zapytać, czy ja się zgadzam. Oczywiście, że "strzeliłem focha". Dlatego, że nie uważam, abym robił coś super nadzwyczajnego. No, ale w końcu to zgłoszenie nastąpiło. Wiedziałem więc, że ta moja kandydatura będzie tam rozważana. Czy się spodziewałem, że dostanę tę nagrodę? Znałem się z księdzem Jasiem osobiście, więc pomyślałem, jak tam z nieba zechce zrobić jakiegoś psikusa, to go zrobi. I to się rzeczywiście wydarzyło. Będąc na gali, zobaczyłem osoby, które nie wiem, czy bardziej nie zasługiwały na to, aby stanąć tam jako laureat... Kobieta, która wychowuje kilkoro adoptowanych dzieci - wszystkie z zespołem FAS - to jest heroizm. To jest takie bohaterstwo, że trudno to sobie w ogóle wyobrazić. Ktoś buduje miejsce, gdzie dzieci z zespołem Downa mogą się rozwijać, a inny pomaga dzieciom osieroconym, to jest rzeczą oczywistą, że też powinien stanąć na podium. Były osoby absolutnie niezwykłe. Myślę, że w tym moim budowaniu hospicjum, czyli robieniu rzeczy, do której niejako - jako lekarz ze specjalizacją z medycyny paliatywnej - zostałem powołany, nie ma w tym nic niezwykłego. To, co robię, jest wpisane w mój zawód. Myślę, że są takie drogi życia, że takie rzeczy po prostu trzeba robić, bo na tym polega ta praca. Tyle.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień