Rozmawiał Jarosław Zalesiński

Dr Piekarski: Przekonanych i nieprzekonanych nic nie przekona

Dr Krzysztof Piekarski Fot. Robert Gębuś Dr Krzysztof Piekarski
Rozmawiał Jarosław Zalesiński

Z dr. Krzysztofem Piekarskim, politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Jarosław Zalesiński.

Po tym, jak Michał Tusk palnął przed komisją Amber Gold, że razem z ojcem wiedzieli, iż ta spółka to „lipa”, od razu spadły sondażowe notowania Donalda Tuska w rankingu kandydatów na prezydenta RP. Speckomisje jednak politycznie oddziałują?

Afera Amber Gold w jakimś stopniu wpłynęła na wynik wyborów w 2015 r. Natomiast dzisiaj jest paliwem politycznym dla PiS, które nie bez kozery te sprawę reanimuje.

Skutecznie?

To działa jak dalekie echo dawnego powiedzenia „aferały liberały”. W czasie drugiej kadencji rządów PO taki wizerunek przylgnął do tej partii już ewidentnie. Ale mimo wszystko nie przypisywałbym szczególnej roli do odegrania komisji Amber Gold. Pierwsza komisja śledcza, związana z aferą Rywina, miała „efekt świeżości”, ale niektóre z kolejnych przybliżały się do kabaretu. Do niczego nie prowadziły i były zwyczajnie nudne. Komisję pani Wassermann rozruszały dopiero zeznania Michała Tuska. Myślę, że ta speckomisja niczego nie wyjaśni.

Mamy też speckomisję ministra Jakiego.

Dla mnie to jakiś dziwoląg. Środowiska prawnicze formułują wiele zastrzeżeń dotyczących jej konstytucyjności.

Ale jeśli komisja wkrótce orzeknie, że trzeba unieważnić jakąś szemraną reprywatyzację - czy taka ludowa sprawiedliwość nie spodoba się ludziom?

Sądy nie są przez ludzi lubiane, ale mam wątpliwości, czy takie zero-jedynkowe badanie spraw będzie dobrze odbierane. Prace komisji będą pewnie wymierzone w magistrat warszawski, ale wielu decyzji nie uda się już pewnie dzisiaj odkręcić.

Czy taka kumulacja prac komisji śledczych, jaką nam teraz zafundowało PiS, wpłynie na poparcie dla tej partii albo zniechęci do opozycji?

Komisje uruchamiane w przeszłości nie przyniosły porywających efektów ani też prawnych rozstrzygnięć. Co najwyżej wypromowały niektórych polityków - Zbigniewa Ziobrę chociażby. Ale poza tym teatrem politycznym i promocją polityków innych korzyści nie było.

Społeczeństwo nie kupi biletów na kolejne spektakle w tym politycznym teatrze?

Kupi, jeśli będą one kolorowe. Ale wątpię, żeby specjalnie zwracało potem uwagę na finalne rozstrzygnięcia.

To jaka korzyść z tych komisji?

Pokazują determinację rządzących, by odkręcić sprawy z przeszłości i dojść do prawdy, która była ukrywana przez wiele lat. Mają też udowodnić, że to, co było wcześniej, jest do niczego, co ma skłonić do przyzwolenia na różne dalsze decyzje PiS.

Speckomisje niczego nie wyjaśnią, ale pomogą PiS w budowaniu swojej narracji?

Mają pokazywać determinację i skuteczność w rządzeniu. Ale czy społeczeństwo bardziej się przez to przychyli do pisowskiej wersji świata? Każde posunięcie PiS odbierane jest tak, że ci, którzy PiS nie lubią, mówią, że to straszne, zaś ci, którzy PiS popierają, twierdzą, że wszystko robi dobrze. Jesteśmy podzieleni chyba na amen. Speckomisje tego podziału nie zmienią, ale go utwardzą. Przekonanych już nic nie przekona, nieprzekonanych tak samo.

Rozmawiał Jarosław Zalesiński

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.