Dramat dzieci z Rzeszowa, szokujące ustalenia prokuratury. Matkę zabitego Maksa i Leny pogrążyły SMS-y do Grzegorza B.
Nowe, szokujące ustalenia lubelskiej prokuratury ws. dramatu dzieci z Rzeszowa, nie pozostawiają złudzeń: matka 2-letniej Leny i nieżyjącego półrocznego Maksa musiała wiedzieć, że jej znajomy znęcał się nad dziećmi.
To kolejna odsłona tragedii, do jakiej doszło latem ub. roku na os. Projektant w Rzeszowie. Przypomnijmy, że zarzut zabójstwa półrocznego Maksa i znęcania się nad jego siostrą Leną usłyszał znajomy matki Grzegorz B. Kobieta początkowo też usłyszała zarzuty, ale już następnego dnia prokuratura się z nich wycofała.
Zostawiała dziecko z oprawcą
Teraz ponownie jest podejrzana, bo decyzją Prokuratora Generalnego śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Tamtejsi prokuratorzy przez ostatnie 2 miesiące doszli do nowych, szokujących ustaleń.
- Nowy materiał dowodowy zebrany w tej sprawie, w tym odtworzenie wiadomości SMS między obojgiem podejrzanych, nie pozostawia wątpliwości, że matka widziała, jak córka reaguje na obecność mężczyzny. Dziewczynka na widok znajomego miała ataki paniki, moczyła się, płakała i wpadała w histerię, a mimo to kobieta decydowała się zostawiać dziecko pod opieką takiej osoby
- mówi prokurator Piotr Sitarski z PO w Lublinie.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
- jakie są ustalenia lubelskiej prokuratury
- o tym, że kobieta nie przyznała się do popełnienia tych czynów
- dlaczego Prokuratura Krajowa twierdzi, że rzeszowscy prokuratorzy dopuścili się „oczywistych i rażących uchybień w zakresie gromadzenia materiału dowodowego”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień