Dramat na trasie śmierci. Nie żyją dwie kobiety
Kierująca skodą wjechała pod karetkę na sygnale, która wiozła pacjentkę do szpitala. Do potwornego wypadku doszło w sobotę na „trasie śmierci” z Zielonej Góry do Nowogrodu Bobrzańskiego
Ciepłe, słoneczne popołudnie. Przy takiej pogodzie raczej nie dochodzi do wypadków na „trasie śmierci”, jak nazywana jest droga z Zielonej Góry do Nowogrodu Bobrzańskiego. Tutaj auta wypadają z jezdni, dachują, rozbijają się o drzewa, gdy popada deszcz, robi się ślisko i kierowców gubi nadmierna prędkość.
W stronę Zielonej Góry mknie karetka na sygnale, wiezie pacjentkę do szpitala. W kierunku Nowogrodu jedzie skoda. Na skrzyżowaniu chce skręcić w lewo, w drogę podporządkowaną, na Kożuchów - tak wynika ze wstępnych ustaleń policji. Wpada wprost pod karetkę. Siła uderzenia jest potworna. Dwie kobiety w stanie bardzo ciężkim trafiają do szpitala. Niestety, w sobotę umiera pacjentka z karetki, a w nocy z soboty na niedzielę - kierująca skodą...
Ograniczenia prędkości, ostrzegające kierowców sygnały świetlne, patrolujące drogę nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami, nieustanne apele policji o rozważną jazdę... Co jeszcze można zrobić, by poprawić bezpieczeństwo na „trasie śmierci”, czyli na odcinku Zielona Góra - Nowogród Bobrzański? Po wypadku, jaki wydarzył się tam w sobotnie popołudnie, zmarły dwie kobiety.
Na miejscu pojawili się strażacy zawodowi z Zielonej Góry i ochotnicy z Nowogrodu. Dojechała zielonogórska drogówka. Na środku skrzyżowania wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z rozbitych samochodów wyciągnięto dwie ranne kobiety. Pacjentka z karetki była długo reanimowana. Kiedy udało się przywrócić jej funkcje życiowe, w bardzo ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Zielonej Górze. Tam lekarze dalej walczyli o jej życie. Niestety, bez powodzenia. Kobieta zmarła po niespełna godzinie. W bardzo ciężkim stanie do szpitala trafiła też kierująca skodą. Obrażenia, jakich doznała, okazały się śmiertelne. Zmarła w nocy z soboty na niedzielę.
Te dane są już nieaktualne...
- Pamiętajmy, że jadąc samochodem, musimy cały czas obserwować wszystko, co dzieje się na trasie - przypomina po raz enty podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki. W chwili sobotniego wypadku warunki były idealne. - Świeciło słońce, dlatego w samochodzie powinniśmy mieć chociażby okulary przeciwsłoneczne - zauważa podinsp. Tchorowski.
Wspomniane dodatkowe oznakowanie w ostatnich latach trasy Zielona Góra - Nowogród sprawiło, że zmalała tu liczba śmiertelnych wypadków.
Z mapy wypadkowości województwa lubuskiego na stronie internetowej urzędu wojewódzkiego można dowiedzieć się, że ostatnio do tragedii doszło w lipcu 2015 roku, kiedy zginęła jedna osoba. A wcześniej w kwietniu 2014, też jedna ofiara. Niestety, te dane są już nieaktualne. Niewiele ponad miesiąc temu, 4 sierpnia, na naszym portalu www.gazetalubuska.pl pisaliśmy o kierowcy peugeota, który czołowo zderzył się z ciężarówką wiozącą drewno. Ciężko ranny mężczyzna trafił do szpitala, tam zmarł. Teraz wydarzyła się kolejna tragedia...
Może jedziemy do kogoś z twojej rodziny
Podinsp. Tchorowski apeluje, byśmy włączając silnik pojazdu, włączali także myślenie za kierownicą. I gdy widzimy na sygnale karetkę, radiowóz czy wóz strażacki, umożliwmy im bezpieczny przejazd. A tymczasem...
- Kultura kierowców względem karetek jest fatalna - powiedział nam w niedzielę Przemysław Fluder, który pracuje w pogotowiu w Gorzowie i karetką jeździ ponad 20 lat. - Owszem, zdarzają się kierowcy, którzy starają się nam ułatwić przejazd, ale niestety, coraz więcej osób ściga się z nami, zachowuje złośliwie, w ogóle nie myśli o tym, że jedziemy komuś pomóc, ratować życie. Takim kierowcom chciałbym powiedzieć jedno: Być może jedziemy do kogoś z twojej rodziny.
(TR)