Dramaty Millenialsa: Kultura pije tylko w szkle
Od dziś, przez całe wakacje, Dział Kultury "Dziennika Polskiego" nie kupuje plastiku. Trzymajcie za nas kciuki!
-Myślisz, że jeśli kupiłem plastikową butelkę, a teraz używam jej jako wielorazowego pojemnika na wodę, to jest w porządku?
- Nie wiem. Mam szklany bidon.
- Szczęściara. Ja muszę coś wymyślić.
Kwestię pojemnika na wodę mam z głowy, ale nie zmienia to faktu, że przede mną sporo spraw do ogarnięcia. Na przykład: czym myć włosy, jeśli nie szamponem? Jakie jogurty jeść, jeśli nie te w kubeczkach? I co robić, kiedy nagle zachce mi się pić, a szklanego bidonu nie będzie pod ręką?
Sprawa jest poważna, bo razem z cytowanym wyżej Łukaszem Gazurem, czyli drugą połową Działu Kultury, podjęliśmy facebookowe wyzwanie „Wakacje bez plastiku”. Zasady są proste: w lipcu i sierpniu nie kupujemy ani jednej plastikowej butelki na napoje. Tak proste, że postanowiliśmy podnieść sobie poprzeczkę i nie kupować plastikowych pojemników w ogóle. Serom w plastikowych opakowaniach, jogurtom w kubeczkach, żelkom w torebkach, jednorazowym kubeczkom mówimy: do zobaczenia we wrześniu. A najlepiej: żegnajcie na zawsze.
Od 1950 roku na całym świecie wyprodukowano 9,2 miliarda ton plastiku, z czego tylko 9 proc. poddano recyklingowi. Co się stało z resztą? Nic. Leży sobie spokojnie na ziemi i w wodzie. Widzimy ten plastik, oddychamy nim, jemy (ponoć 5 g tygodniowo). Możemy znaleźć go na dnie oceanów - w 2050 w akwenach będzie więcej plastiku niż ryb - i na Mount Evereście, w lodzie i soli.
Plastik nie tylko zaśmieca Ziemię, ale i podnosi jej temperaturę. Gazy cieplarniane emituje się na każdym etapie „życia” tworzywa, a tę emisję liczy się w miliardach ton. Jeśli nie zmniejszymy konsumpcji plastiku, w 2050 (czyli wtedy, kiedy butelki wyprą z oceanów ryby) do atmosfery będziemy wysyłać prawie 3 mld gigaton gazów cieplarnianych, tyle co 650 elektrowni węglowych.
W latach 50. magazyn „Life” opublikował tekst zatytułowany „Throwaway Living”. Artykuł ilustrowało zdjęcie rodziny, radośnie rozrzucającej wokół siebie jednorazowe naczynia, których umycie, jak czytamy: „zajęłoby ok. 40 godzin”. „Jednorazowe przedmioty kładą kres domowym obowiązkom” - głosił nagłówek. Niestety, po pół wieku musimy wrócić do zmywania naczyń. Przynajmniej dopóki jeszcze mamy wodę.