Dramatyczna sytuacja w wielu europejskich ogrodach zoologicznych. Na szczęście zwierzęta z poznańskiego zoo są bezpieczne
Ogrody zoologiczne w wielu europejskich miastach stoją przed widmem bankructwa. Od miesięcy nie było w nich gości, a tym samym nie czerpią dochodów ze sprzedaży biletów, wynajmu powierzchni. Niektóre, jak zoo w Niemczech nie wykluczają uboju zwierząt hodowlanych, by zaoszczędzić. Na szczęście ta sytuacja nie dotyczy poznańskiego zoo. - Zwierzęta są bezpieczne, a zapasy pożywienia są zabezpieczone jeszcze na długi czas - zapewnia Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka poznańskiego zoo.
Z powodu wybuchu pandemii koronawirusa w Europie, w Polsce, ale także w wielu europejskich miastach zamknięte pozostają ogrody zoologiczne. To kolejny już miesiąc, kiedy zakazane są w nich odwiedziny, a tym samym ogrody nie czerpią dochodów ze sprzedaży biletów, organizacji imprez, wynajmu powierzchni.
Dramatyczna sytuacja w ogrodach zoologicznych
Źle sytuacja wygląda np. we wrocławskim zoo, które jest spółką miejską. Jej prezes Radosław Ratajszczak (dawny dyrektor poznańskiego ogrodu) przyznaje, że zoo we Wrocławiu jest zamknięte pierwszy raz od 155 lat.
Wrocławskie zoo to jedna z najpopularniejszych atrakcji turystycznych w kraju, która przyjmuje blisko 2 mln odwiedzających rocznie. Jest najstarszym ogrodem zoologicznym w Polsce i mieszka tu 12 tys. zwierząt, reprezentujących ponad 1 tys. gatunków. Zapewniam, że zrobimy wszystko, aby mimo trudnej sytuacji jaka nas wszystkich dotyka, wrocławski ogród nie stracił na swej atrakcyjności dla odwiedzających i zachował swój ogromny wkład w światową ochronę gatunków zagrożonych wyginięciem
- napisał w oświadczeniu Radosław Ratajszczak.
Inne europejskiego ogrody dla podratowania sytuacji biorą pod uwagę najbardziej dramatyczne scenariusze, jak ubój zwierząt hodowlanych, które mogłyby dla drapieżników stanowić pożywienie. W ogrodzie zoologicznym w Neumuenster (Szlezwik-Holsztyn) powstał już plan awaryjny, nie jest jednak przesądzone, czy będzie on w ogóle realizowany. Ta niemiecka placówka jest na skraju bankructwa, dysponuje funduszami, które wystarczą tylko do połowy maja.
W poznańskim zoo życie płynie swoim tempem
Jak sytuacja wygląda więc w naszym, poznańskim ogrodzie zoologicznym? Dyrektorka zoo Ewa Zgrabczyńska uspokaja.
- U nas wszystkie zwierzęta są bezpieczne, nic im nie zagraża, wszyscy podopieczni mają się dobrze. Zapasy pożywienia starczą nam jeszcze na długi czas
- zapewnia.
Także bez problemu kontynuowane są również prace inwestycyjne, jak np. budowa wybiegu dla żyraf. Poznańskie zoo jest jednostką budżetową. Mimo więc braku dochodów ze sprzedaży biletów, zoo utrzymywane jest przez miasto.
- Dzięki władzom miasta, a także ludziom dobrej woli, którzy wpłacają darowizny, dbają o jedzenie naszych zwierząt, dajemy radę. Także dzięki oszczędnościiom, które poczyniliśmy. Wszystkie najpotrzebniejsze produkty zgromadziliśmy już na początku pandemii - mówi Ewa Zgrabczyńska.
Mimo braku publiczności życie w poznańskim zoo toczy się swoim trybem, ale odrobinę wolniej.
- Mamy teraz baby boom. Na świat przyszły małe wielbłądki. Jeśli chodzi o naszą codzienną prace, to podzieliliśmy się na zespoły. Dzięki temu w przypadku zachorowań tyko część pracowników zostanie wysłana na kwarantannę
- mówi dyrektorka zoo.
W poznańskim zoo odbywają się także wciąż zajęcia edukacyjne.
- Można nas zwiedzać wirtualnie, przez platformę zoom prowadzimy specjalne warsztaty edukacyjne - dodaje Ewa Zgrabczyńska.