Dramatyczny spadek nastrojów wśród podkarpackich przedsiębiorców. Najgorzej jest w gastronomii i hotelarstwie
Tak złych nastrojów przedsiębiorcy nie mieli od wielu lat. Wśród podkarpackich wskaźniki "ogólnego klimatu koniunktury", czyli oceny stanu gospodarki, poleciały w dół aż o kilkadziesiąt jednostek. Dane dla całej Polski oraz poszczególnych regionów opracowywał Urząd Statystyczny w Zielonej Górze.
Badania wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury wśród przedsiębiorców przeprowadzane są regularnie przez urzędy statystyczne. Obejmują oceny bieżącej sytuacji w danej branży oraz przewidywanej w najbliższym okresie.
- We wszystkich badanych obszarach przedsiębiorcy w kwietniu obecnego roku oceniają koniunkturę gorzej niż w marcu. Największy spadek ocen w tym zakresie odnotowano w sekcji zakwaterowanie i gastronomia oraz transport i gospodarka magazynowa
— informuje Urząd Statystyczny w Zielonej Górze.
Zdecydowanie najgorzej jest w kategorii "zakwaterowanie i gastronomia". Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w kwietniu wyniósł minus 67,6 jednostek. W kwietniu ubiegłego roku jego wartość wynosiła 3,9 jednostki. Jeszcze gorzej jest, jeżeli chodzi o prognozy przedsiębiorców z tego sektora. Wskaźnik prognostyczny, w uproszczeniu mówiący o tym, jak swoją przyszłość widzą właściciele firm, wynosi aż minus 100.
- To akurat nie jest niespodzianka. Z dnia na dzień zamknięte zostały hotele, pensjonaty, restauracje, puby. Nieco wygrani byli jedyni ci, którzy od dawna proponowali dowóz potraw na telefon i mieli stałe grono swoich klientów. To ich uratowało, chociaż nie zrekompensowało utraty klientów konsumujących na miejscu, którzy zwykle więcej zamawiają i wydają - mówi jeden z przemyskich restauratorów.
Statystycy zapytali przedsiębiorców o wpływ pandemii koronawirusa na kondycję ich firm, obecną i przewidywaną. Badanie prowadzone było po 10 dniach kwietnia, sporo się już wtedy mówiło o pomocy rządowej tarczy antykryzysowej. Pomimo tego nastroje są raczej ponure.
Zbadano również, jaki wpływa na kondycję firm i jej prognozy ma pandemia koronawirusa SARS-CoV-2. Większość ankietowanych, w każdej branży, twierdzi, że wpływ pandemii na ich firmę będzie poważny albo wręcz zagrażający stabilności przedsiębiorstwa. Najgorzej jest w handlu hurtowym, usługach i budownictwie.
Jak firmy będą się bronić przed gospodarczymi skutkami pandemii? Tylko 10 proc. firm nie planuje nic robić, w handlu detalicznym to ponad 16 proc. Pozostałe będą wykorzystywać wszystkie dostępne możliwości. M.in. ograniczenia czasu pracy i wymiarów etatów, redukcje załogi. Część drobniejszych przedsiębiorców, głównie jednoosobowe firmy, zawiesiło lub zlikwidowało działalność.
- Bez żadnego ostrzeżenia po prostu musiałem zamknąć lokal. Z dnia na dzień. I co mam teraz robić? To od lat było jedyne źródło mojego utrzymania - mówi właściciel salonu fryzjerskiego z Przemyśla. - Przecież u mnie też mogły być ograniczenia w ilości klientów w lokalu, po każdym mogłem przeprowadzać dezynfekcję. Kłopotliwe, ale możliwe do wykonania. Kolega, który ma serwis agd, nadal jeździ po domach i naprawia ludziom sprzęty. Ja nie mogę strzyc ludzi w ich domach - żali się fryzjer.
Drobni przedsiębiorcy na różne sposoby próbują walczyć ze negatywnymi skutkami koronawirusa na ich biznesy. W Przemyślu najszybciej zorganizowali się właścicieli lokali gastronomicznych. Jeszcze w marcu uruchomili akcję #wspieramlokalsów, która objęła kilkadziesiąt lokali.
- CZYTAJ TEŻ: Przemyślanie, którzy osiągnęli ogólnopolski lub światowy sukces w biznesie i nie tylko [LISTA]
Właściciel jednego z pubów, inicjator tej akcji, niemal co tydzień zaskakuje nowym pomysłem. Dowozi jedzenie do domów klientów, wcześniej tego nie robił. Uruchomił delikatesy, czyli wyrób wysokiej jakości produktów, m.in. chleba, pasztetów, z dowozem do klienta.
- ZOBACZ TEŻ: Będą zwolnienia grupowe na Podkarpaciu