Drezdenko: plac Wileński z wielkim opóźnieniem. Miał być na lipiec 2017 r., będzie na kwiecień 2018 r. [ZDJĘCIA]
To miała być duma miasta, a jest ból głowy. Mowa o placu Wileńskim. Urzędnicy musieli zerwać umowę z wykonawcą remontu i znaleźć nową firmę. Ta już jest, jednak potrzebuje lepszej pogody.
Dookoła wysoki płot z tablicami przypominającymi o trwającej budowie. Nawierzchnia za ogrodzeniem jednak tylko w części ułożona. Po bokach wielkie wory z kostką brukową. Widać budowlańców, jest ich kilku. Pracuje też ciężki sprzęt. Jednak ciężko powiedzieć, że praca wre. I tak dziś wygląda serce Drezdenka.
A nie ma wątpliwości: gdyby terminy zostały dotrzymane, dziś Drezdenko miałoby jeden z najładniejszych placów w regionie: z fontannami, ławkami, drzewami… Bo to miał być „plac dla ludzi, a nie dla aut” – dwa lata temu zapewniał urząd.
Pomysł projektantów szanował oczekiwania mieszkańców
Przypomnijmy: planowane były wodotryski, nowy pomnik, ścieżka historii, krzesła obrotowe oraz więcej miejsca na imprezy. Na zagospodarowanie reprezentacyjnego punktu miasta ogłoszono nawet konkurs, a wybrano projekt, który zakładał najciekawsze zagospodarowanie terenu i uwzględniał opinie i oczekiwania mieszkańców. Prace miały się zakończyć w lipcu zeszłego roku - by uświetnić obchody 700-lecia Drezdenka. Nic z tego nie wyszło.
- Pierwszy wykonawca deklarował, że zdąży zrobi wszystko w terminie, czyli na koniec lipca, jednak obserwowane przez nas postępy prac były zbyt małe. Gdy stało się jasne, że umowa nie zostanie dotrzymana, zerwaliśmy ją – mówi zastępca burmistrza Drezdenka Andrzej Kozubaj.
Nowi fachowcy to sprawdzeni wykonawcy
Jest już wybrana nowa firma. Umowę podpisano w grudniu. Wykonawcy to sprawdzeni fachowcy, którzy już dla miasta pracowali. – Nowy termin zakończenia prac to koniec kwietnia. Jednak kluczowa jest pogoda. Niektórych prac nie da się wykonać, gdy będzie mroźno, dlatego dopuszczamy niewielkie przesunięcie terminu – mówi „GL” A. Kozubaj. Tłumaczy też, że właśnie niedawne minusowe temperatury były powodem tego, że prace na placu chwilowo przyhamowały. – Wykonywane były jednak wszystkie roboty, które można w takiej sytuacji robić – dodaje.
Co ważne, poprzedni wykonawca wygrał przetarg, żądając za prace niecałe 5 mln zł. Nowy wykonawca jest o pół miliona droższy. Powodem jest wzrost cen materiałów budowlanych i robocizny. Stawki poprzedniego przetargu opierały się na cenach z 2016 r. A te poszły w ostatnim roku mocno w górę.
To obecnie zmora wielu samorządów w kraju
Problemy z wykonawcami to w ostatnich dwóch latach zmora wielu samorządów. W Gorzowie np. podobny kłopot urzędnicy mieli z przedsiębiorstwem, który remontował ul. Walczaka i Warszawską. Inwestycja spóźniła się o niemal rok, ponieważ w międzyczasie trzeba było wymienić głównego wykonawcę. Do tego dochodzą – obserwowane także w przypadku placu Wileńskiego – wzrosty kosztów. W Gorzowie było tak np. z ul. Kostrzyńską (z 54 mln zł w pierwszym, unieważnionym przetargu zrobiło się 65 mln zł w drugim, który waśnie został rozstrzygnięty).
- Mamy nadzieję, że faktycznie zrobią ten plac na wiosnę. To takie miejsce, którym naprawdę można się pochwalić przed przyjezdnymi - mówili zgodnie reporterowi mieszkańcy, których zaczepialiśmy przy pobliskim markecie.