Grzegorz Kończewski

Droga przez mękę. Hawaje wzywają twardzieli z całego świata

Robert Wojnar: -  Mój cel jest jasny - osiągnąć na Hawajach wynik poniżej 10 godzin i wrócić bez kontuzji Fot. Archiwum Roberta Wojnara Robert Wojnar: - Mój cel jest jasny - osiągnąć na Hawajach wynik poniżej 10 godzin i wrócić bez kontuzji
Grzegorz Kończewski

Tak się spełnia marzenia! 42-letni Robert Wojnar z Torunia jako jeden z nielicznych Polaków za kilka dni wystartuje w najbardziej prestiżowej imprezie triathlonowej - w rozgrywanych w Kailua-Kona na Hawajach mistrzostwach świata na dystansie Ironman, co oznacza, że w towarzystwie najlepszych z najlepszych z całego globu będzie musiał przepłynąć prawie cztery kilometry, przejechać na rowerze 180 kilometrów i na koniec przebiec dystans maratoński. Jedno jest pewne - lekko nie będzie.

Mam tego świadomość - przyznaje Robert Wojnar. - Te zawody uchodzą za ekstremalne, najtrudniejsze na świecie, piekielnie obciążające organizm. Przygotowywałem się uczciwie i na pewno dam z siebie wszystko. Nie mogę się już doczekać.

I na torze, i na szosie

Ci, którzy znają Roberta Wojnara, dobrze wiedzą, że do każdego startu podchodzi ze stuprocentowym zaangażowaniem. Tak było zresztą już 30 lat temu, gdy zaczynał swoją przygodę ze sportem, uprawiając kolarstwo w klubie Agromel. Przez wiele lat ścigał się i na torze, i na szosie, a kolarstwo stało się dla niego niemal całym światem. Nic dziwnego, że przez długi czas należał do polskiej kadry narodowej juniorów i młodzieżowców. Na swoim koncie ma około 20 medali mistrzostw Polski, startował też na mistrzostwach Europy i świata. Największe sukcesy?

- Dwukrotny udział w Tour de Pologne - zdecydowanie odpowiada Robert Wojnar. - W latach 90. brały w nim udział takie sławy, jak Marco Pantani, nieraz brylujący podczas Giro di Italia i Tour de France, czy Maurizio Fondriest, mistrz świata i dwukrotny zdobywca Pucharu Świata. My, młodzi zawodnicy, jechaliśmy obok gwiazd, które dotychczas mogliśmy jedynie oglądać w telewizji!

Kluczowym momentem w karierze Roberta Wojnara okazał się rok, w którym skończył 23 lata i przestał być młodzieżowcem. W Toruniu nie było klubu, który prowadziłby seniorów, trzeba było się więc zdecydować albo na tułaczkę po klubach w Polsce i na świecie, albo po prostu dać sobie spokój z wyczynowym uprawianiem kolarstwa. Robert Wojnar nie chciał opuszczać rodzinnego miasta. Podjął pracę przy produkcji płatków śniadaniowych w CPP Toruń-Pacific (pracuje tam do dzisiaj), choć -jak podkreśla - na początku nie było łatwo. Praca na trzy zmiany mocno dawała w kość - nie miała nic wspólnego z dotychczasowym życiem, toczącym się wokół zgrupowań, wyjazdów i wyścigów.

Pozostało jeszcze 68% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Grzegorz Kończewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.