Druh „Kamyk” był przyjacielski, wygłaszał piękne gawędy

Czytaj dalej
Fot. archiwum Dziennika Łódzkiego
Anna Gronczewska

Druh „Kamyk” był przyjacielski, wygłaszał piękne gawędy

Anna Gronczewska

Rozmowa z harcmistrzem Krzysztofem Jakubcem, wiceprezesem Oddziału Łódzkiego Stowarzyszenia Szarych Szeregów

Niedawno minęła 43 rocznica śmierci Aleksandra Kamińskiego, autora „Kamieni na szaniec”. Pan znał osobiście popularnego „Kamyka”. Jakim był człowiekiem?
Był bardzo przyjacielski. Rozmawiając z nim nie odnosiło się wrażenia, że to uczony, profesor, historyk, a człowiek życzliwy, sympatyczny, pięknie gawędzący, a ja byłem zawsze wrażliwy na gawędy. Pierwszy raz zobaczyłem go na obronie pracy doktorskiej ojca mojego przyjaciela, a było to na Uniwersytecie Łódzkim. Nie zapomnę laudacji profesora Kamińskiego. Była to gawęda, gawęda o wychowaniu, o ludziach.

Po wojnie Aleksander Kamiński znalazł się w Łodzi. Dlaczego?

Przed wojną działał w harcerskie. Był komendantem szkoły instruktorów harcerskich w Górkach Wielkich. W czasie wojny był w Warszawie, a po wojnie przyjechał do Łodzi. Tak jak wielu powstańców warszawskich, żołnierzy Armii Krajowej. Łódź przygarnęła wtedy tysiące warszawiaków, w przeciwieństwie do Krakowa. To miasto niezbyt chętnie przyjmowało „spalonych” jak mówiono na warszawiaków. Łódź dała im mieszkanie, możliwość pracy, nauki. Aleksander Kamiński pracował na Uniwersytecie Łódzkim, tu zdobył tytuł profesora.

Długo mieszkał w Łodzi?

Do Warszawy postanowił wrócić dopiero, gdy odszedł na emeryturę. Było to w 1973 roku. Zamieszkał na osiedlu Piaski. Tam państwo Kamińscy mieszkali do śmierci. W Łodzi zaś mieszkał w kamienicy przy ul. Buczka, której teraz profesor jest patronem. Znajduje się na niej pamiątkowa tablica. Razem z dwoma przyjaciółmi pomagaliśmy mu się pakować, gdy opuszczał Łódź. Miał ogromną bibliotekę. Przenieśliśmy ją do ciężarówki. Tam wysłuchałem ostatniej gawędy druha Kamińskiego. Przyznał, że żal mu było odjeżdżać z Łodzi.

Pan dziś opiekuje środowiskiem Szarych Szeregów. To środowisko jest chyba coraz węższe?
Niestety tak. Została ich garstka. Gdy zaczynałem pracę w łódzkim Stowarzyszeniu Szarych Szeregów było to około 130 osób. W ogromnej większości byli to żołnierze Szarych Szeregów, tylko niewielka grupka rodzin tych, którzy odeszli. Teraz członków – żołnierzy zostało pięcioro. Pozostali to rodziny, a także ci, którym jest bliski etos Szarych Szeregów.

Pozostało jeszcze 1% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.