Drzewa na miejskiej wyspie ciepła. Jak sobie radzą w Bydgoszczy?
Jedna 60-letnia sosna produkuje dziennie tyle tlenu, że wystarczy dla 3-osobowej rodziny na dobę. Zdrowe drzewo o wysokości do 10 m produkuje średnio około 118 kg tlenu rocznie, człowiek zużywa go 176 kg, Jest o co walczyć.
I w Bydgoszczy walka trwa. 6 osób, kilkanaście doniczek: tak prezentował się stary rynek w minioną niedzielę. To zorganizowana akcja. Kusząca dla tych, którzy przy okazji manifestują swoje poglądy. Uczestnicy rynek zazielenili ponad politycznymi podziałami.
Drzewa i kwiaty w donicach
- A jednak presję społeczną na władzach miasta udało się wywrzeć - chwali się Piotr Malich z Partii Zieloni (inicjatorzy akcji). - Wiceprezydent Sztybel obiecał ustawienie donic z kwiatami na płycie starego rynku. Powinniśmy brać przykład z innych miast, w których rynki zdobią duże, rozłożyste drzewa, a turyści i mieszkańcy mogą przysiąść w ich cieniu. Choćby w Toruniu. Tak, wiem, że tam drzewa rosną od dawna, u nas nie, ale czy to znaczy, że u nas ma ich nigdy nie być? W Bydgoszczy doskonale sprawdziłyby się ruchome formy: donice z kwiatami albo drzewa w donicach.
Na mieście mówią, że polityczni przeciwnicy skradli show...
- Paulina Wenderlich? Łukasz Kulpa? Świetnie, że byli. To pokazało, że ważne tematy łączą, mimo różnic. Jeśli już, to show chyba chciała skraść straż miejska, która dzielnie pilnowała, żeby z płyt zniknął napis zrobiony kredą…
Paulina Wenderlich (była szefowa sztabu wyborczego Tomasza Latosa, kandydata PiS na prezydenta): - Rynek po remoncie jest zabetonowany. W zieleni widzę najszybszy, najtańszy i najlepszy sposób, żeby poprawić estetykę i użyteczność tego miejsca.
Warto walczyć o drzewa rozsądnie. Jeśli są zagrożeniem dla człowieka, wycinka jest konieczna. Życie ludzkie jest cenniejsze.
Zapowiedź premiera: pół miliarda nowych drzew w kraju w pół roku.- Nieracjonalna - ocenia Piotr Malich. - Ktoś wyliczył, że trzeba by sadzić kilkaset drzew na sekundę. Ale problem jest, na całym świecie. Ktoś inny policzył, że brakuje nam lasów o powierzchni zbliżonej do wielkości Stanów Zjednoczonych. Jest co robić i o czym dyskutować.
Łukasz Kulpa (były rzecznik Czasu Bydgoszczy): - Przyłączyliśmy się do akcji, bo od dawna krytykujemy to, jak po remoncie wygląda starówka. Brakuje na niej fontanny i roślin. Także drzew. Zmiany klimatyczne zauważamy już wszyscy, w upalne dni w miastach sytuacja staje się dramatyczna. Tylko bujna zieleń jest wtedy ratunkiem.
- W happeningu, który był formą apelu do władz miasta o zazielenienie rynku, wzięło udział raptem kilka osób…
- To pokazuje społeczne zaangażowanie w takie sprawy -ocenia Łukasz Kulpa. - Kiedy na Wyżynach dyskutowano o wycince drzew na terenie należącym do spółdzielni mieszkaniowej - pod miejsca parkingowe - okazywało się, że wielu sprawa zupełnie nie interesuje.
O „presji społecznej”, jaką miała wywrzeć doniczkowa akcja, zdaje się nic nie wiedzieć wywołany do tablicy wiceprezydent:
- Zależy nam, by kwestia starego rynku nie była przedmiotem bieżącej polityki, jak czyni to PiS, a merytorycznej dyskusji - zaznacza Michał Sztybel. - Więcej donic zapowiedział prezydent i będą w tej sprawie konsultacje z radą ds. estetyki miasta. Od początku mówiliśmy, że to tylko pierwszy etap rewitalizacji, a obecny projekt pozwala na realizację dodatkowych elementów na rynku (…).
Kapuściska, rok 2019
Pod topór poszły kilkudziesięcioletnie drzewa, które rosły przy ul. Techników i Łukasiewicza. Przeszkadzały w budowie linii ciepłowniczej. Mieszkańców miały uspokoić wytyczne Bogny Rybackiej, miejskiej ogrodnik: za jedno wycięte drzewo trzeba posadzić dwa młode. Mimo to zawrzało.
- Nie cofniemy tego, co już się wydarzyło - mówi Magdalena Wawrzyniak, przewodnicząca Rady Osiedla Kapuściska - ale drzew żal. - Czekaliśmy na tę inwestycję, chcieliśmy się już pozbyć przestarzałych junkersów, ale nie spodziewaliśmy się, że zapłacimy za to taką cenę. Dzwoniłam do spółki KPEC, zapewniono mnie, że wszystko jest zgodne z prawem i ustaleniami z ratuszem. Zapytałam, czy podobne inwestycje są w najbliższym czasie planowane. Odpowiedziano, że u nas nie...
Niektórzy bydgoszczanie toczą boje w obronie starych kasztanowców na Placu Kościeleckich. Przyjrzałam się tym drzewom: schorowane, pełne szkodników, spadające konary mogą wyrządzić szkodę albo krzywdę ludziom. Jeśli ustaliliśmy, że miasto jest dla nas dziuplą, w której chcemy żyć, musi tu być bezpiecznie.
„Na osiedlu Kapuściska podłączanych jest blisko 60 budynków, wymaga to poprowadzenia ponad 4000 metrów sieci i przyłączy. Część trasy prowadzona jest po trasie istniejącej sieci, tak jest w opisywanym przypadku - u zbiegu ulic Techników i Łukasiewicza. W związku z robotami ziemnymi niezbędne było usunięcie kolidujących drzew i krzewów. Infrastruktura podziemna oraz przepisy prawa budowlanego nie pozwalały na zaprojektowanie innego przebiegu sieci i przyłączy ze względu na kolizje i zbliżenia do istniejącej infrastruktury. Wycince podlegały drzewa i krzewy bezpośrednio kolidujące w przebudowie sieci, dochowano szczególnego starania, żeby wycięto tylko niezbędne ilości zieleni. Kiedy istnieje możliwość oszczędzenia zieleni, nie dokonujemy wycinek, mimo posiadanych zgód - czytamy w specjalnym komunikacie, który wydała spółka KPEC, odpowiedzialna za inwestycję (…) - Warto dodać, iż drzewa, które kolidowały z inwestycją, były posadzone na trasie sieci w sposób nielegalny, bez wymaganych zgód i pozwoleń”.
To były samosiejki, niektóre tak stare, jak całe osiedle.
Urząd miasta informuje, że spółka w zamian za wycięte drzewa ma posadzić dokładnie 252 sztuki drzew i krzewów (przy ul. 11 listopada, ul. Spacerowej, ul. Nakielskiej), 22 drzewa przy ul. Wojska Polskiego i 9 na terenie spółdzielni mieszkaniowej Jedność (do posadzenia na skwerze przy ul. Kombatantów). Sprawa jest pewna: KPEC wyłoniło już wykonawcę nasadzeń kompensacyjnych, które zrealizuje do końca 2019 r.
Osiedle Leśne, rok 2020
Przebieg awantury? Być może jak wyżej. Szykuje się tam bliźniacza inwestycja, a rada osiedla już zapowiada, że bez walki zdrowych drzew nie odda.
A jeśli mowa o nowych nasadzeniach, to co?
- Sadzimy wyłącznie drzewa ozdobne, między innymi: magnolie, śliwy ozdobne, wiśnie ozdobne, graby, buki, katalpy, klony, robinie akacjowe, głogi, wiązy, lipy, brzozy, jarzęby, kasztanowce, dęby, jesiony, platany, wierzby, formy szczepione na pniu, wszystkie gatunki drzew iglastych (np. świerki, sosny, jodły) - mówi Wiesław Zawistowski, dyrektora wydziału gospodarki komunalnej urzędu miasta w Bydgoszczy.
Ale czy one się u nas zadomowią?
- Miasto nie jest miejscem dla dużych drzew - przestrzega prof. Katarzyna Marcysiak, kierownik Ogrodu Botanicznego UKW. - Żywopłoty z różnych gatunków krzewów, które wiosną pięknie kwitną, a jesienią dają pożywienie ptakom - jak najbardziej. Niektórzy bydgoszczanie toczą boje w obronie starych kasztanowców na Placu Kościeleckich. Przyjrzałam się tym drzewom: schorowane, pełne szkodników, spadające konary mogą wyrządzić szkodę albo krzywdę ludziom. Jeśli ustaliliśmy, że miasto jest dla nas dziuplą, w której chcemy żyć, musi tu być bezpiecznie.
Zresztą nie tylko o nas chodzi. Wielkim drzewom podobno wcale nie jest lekko w mieście. To nie las.
- Mówimy o miejskiej wyspie ciepła. Dzięki temu przetrwają tu niektóre gatunki drzew, które normalnie w naszym klimacie nie rosną - dodaje prof. Katarzyna Marcysiak. - Ale nasz przejściowy klimat charakteryzuje się tym, że temperatura w ciągu roku skacze od plus 30 do minus 30 stopni. Najgorsze jest jednak to, że w zabetonowanym mieście jest bardzo sucho.
Rozłożystym drzewom nie sprzyja też ruch samochodowy. Ze spalinami sobie poradzą, nie o to chodzi. Wyobraźmy sobie jednak, że tyle samo drzewa, ile widzimy, znajduje się pod ziemią - to korzenie. Ciągły nacisk na nie i ubita ziemia to wyzwanie dla roślin.
Drzewa w donicach, które potem można przesadzić do gruntu? - W małej donicy zwłaszcza w upalne dni robi się bardzo gorąco, sucho. Podlewać trzeba by je także zimą, a i to nie daje drzewu gwarancji przeżycia - ocenia prof. Marcysiak. - Może zamiast tego - gdzie się da - niskie żywopłoty, np. z tawuły? Dla nas - piękne kwiaty, dla ptaków - dobre miejsce na gniazda, dla pszczół - wyżerka.
- W mieście przetrwają te drzewa, o które będziemy dbać - dodaje Jarosław Mikietyński z ogrodu botanicznego UKW. - Trzeba je regularnie przycinać od momentu posadzenia i zwracać uwagę na suche gałęzie.
Nie da się przeliczyć wartości kilkudziesięcioletniego drzewa. Wycinając jeden taki dąb, musielibyśmy posadzić może sto sadzonek, a i one zaczną być dla nas cenne za jakieś 50 lat.