Dwa cukierki u Rzecznika Praw Obywatelskich
RPO interweniuje w sprawie kradzieży w usteckim Netto za 60 groszy.
Rzecznik Praw Obywatelskich zajmie się sprawą 47-letniej bezrobotnej ustczanki, która została ukarana przez sąd za kradzież dwóch cukierków o wartości 60 groszy. Sprawę nagłośniliśmy w czerwcu ubiegłego roku.
- Rzecznik bada działanie organów ścigania i sądu w związku ze sprawą niepełnosprawnej intelektualnie kobiety. Obwiniono ją o kradzież dwóch cukierków ze sklepu o wartości 60 groszy - informuje pełnomocnik terenowy RPO w Gdańsku.
- Policja sporządziła wniosek o ukaranie, który skierowano do Sądu Rejonowego w Słupsku. Sąd wyrokiem nakazowym uznał obwinioną za winną popełnienia wykroczenia i wymierzył karę 1 miesiąca ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin. Pani o fakcie ukarania miała dowiedzieć się dopiero w chwili skierowania wyroku do wykonania.
Sąd Okręgowy w Słupsku uznał, że wyroku nakazowego nie doręczono pokrzywdzonej. Trwa proces.
Kradzież dwóch cukierków
Do zdarzenia, o którego konsekwencjach piszemy na str. 1, doszło 4 stycznia 2016 roku w sklepie Netto w Ustce przy ulicy Sprzymierzeńców. Około godziny 14 ochroniarz - jak sam opisywał - obserwował kobietę, która dziwnie się zachowywała.
„Jej zachowanie wzbudziło we mnie podejrzenie, że może posiadać jakiś towar w kieszeni, za który nie chce zapłacić. Gdy przeszła linię kas, poprosiłem, aby opróżniła kieszeń kurtki, z której wyraźnie coś wystawało. Okazało się, że kobieta miała w kieszeni cukierki Wawel w ilości dwóch sztuk, które są sprzedawane na wagę. Wartość tych cukierków to 60 groszy - zeznał 27-letni ochroniarz w Komisariacie Policji w Ustce.
- Z uwagi na dziwne i agresywne zachowanie wezwano na miejsce patrol policji, który wylegitymował kobietę. Towar został odzyskany i powrócił do sprzedaży”.
Policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie bezrobotnej, utrzymującej się z zasiłku z opieki społecznej kobiety. Funkcjonariusze nie przesłuchali obwinionej, ponieważ nie przyszła na przesłuchanie. Wezwanie wręczono jej jeszcze w Netto.
Według notatki policyjnej, kobieta nie leczy się odwykowo ani psychiatrycznie. Nie dostała więc obrońcy z urzędu.
Sąd Rejonowy w Słupsku wydał wyrok nakazowy bez zawiadamiania stron, na posiedzeniu bez przeprowadzania rozprawy. Skazał kobietę na miesiąc ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonania 20 godzin nieodpłatnej pracy społecznej.
Dopiero gdy kara miała być wykonana, ustczanka dowiedziała się, że przeciwko niej toczyła się sprawa o wykroczenie. Wysłała do sądu pismo o wznowienie postępowania, dołączając kopię paragonu, który znalazła oraz orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Sąd Okręgowy jednak uznał, że wyrok nakazowy nie jest prawomocny, bo nie został skutecznie doręczony obwinionej.
Akta wróciły do Sądu Rejonowego, gdzie trwa proces. Obwinionej przyznano obrońcę z urzędu. Psychiatrzy mają ocenić, czy kobieta w chwili czynu była poczytalna i czy może być sądzona.