Dwa plany, jedna unieważniona uchwała i 100 mln zł kary
Czy hala firmy Bros doprowadzi do bankructwa gminy Swarzędz? Spółka domagać się będzie 100 mln zł w związku z unieważnieniem przez NSA planu zagospodarowania terenu pod ich fabrykę.
Trwająca już od kilkunastu lat walka mieszkańców Kicina o to, by unieważnić plan zagospodarowania dla terenu, na którym stanęła ogromna hala magazynowo-produkcyjna, zakończyła się ich dużym sukcesem. Naczelny Sąd Administracyjną odrzucił skargę kasacyjną gminy Swarzędz i tym samym unieważnił, uchwalone szesnaście lat temu, miejscowe plany zagospodarowania, przygotowane właśnie pod inwestycję firmy owadobójczej Bros z Poznania.
Plany były potrzebne, by Bros mógł starać o pozwolenie na budowę lub uzyskanie decyzji środowiskowych. Początkowo w Janikowie miał być tylko magazyn na toksyczne chemikalia, nawozy, używane przez spółkę do produkcji owadobójczych środków chemicznych. Potem jednak Bros chciał też wprowadzić tam produkcję. Na to zgody najbliższego sąsiedztwa nie było.
Jest to więc ogromny sukces mieszkańców i Stowarzyszenia Len, które było stroną w toczącym się przez lata postępowaniu. Były już protesty, wywieszanie bannerów, sprawy sądowe o zniesławienie. Czy to koniec walki? Członkowie stowarzyszenia broni jednak nie odkładają.
- To dopiero początek
- zapowiadają i już opracowują strategię, by na dobre pozbyć się zza miedzy Brosa.
Inwestycja wbrew woli mieszkańców
Hala stanęła wbrew woli mieszkańców w Janikowie, praktycznie na styku dwóch gmin: Swarzędza i Czerwonaka. Na działce o powierzchni około 4,8 ha. W odległości około 300 metrów od pierwszych budynków mieszkalnych, znajdujących się w Kicinie (gm. Czerwonak), w otulinie Puszczy Zielonki.
- Tak naprawdę ostatni dowiedzieliśmy się o tym, że coś takiego wyrośnie nam pod oknami. Swarzędz ulokował śmierdzącą inwestycję na obrzeżach, zupełnie nie licząc się z gminą Czerwonak, która w ogóle nie była brana pod uwagę jako strona w sprawie - wspomina Andrzej Majchrzak, mieszkaniec Kicina.
Na decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego trzeba było czekać dwa lata. Szansa na to, że prawo jest po stronie mieszkańców pojawiła się jednak już w grudniu 2014, kiedy Wojewódzki Sąd Administracyjny uwzględnił ich skargę.
- NSA 17 stycznia swoją decyzją podtrzymał wyrok WSA i tym samym unieważnił uchwałę gminy o miejscowym planie zagospodarowania z 2001 roku z powodu rażących błędów w jego procedowaniu - tłumaczy mecenas Jarosław Pucek, reprezentujący mieszkańców, z ramienia kancelarii Jacka Masioty, zajmującej się sprawą. - Mamy teraz taką sytuację, jakby ten plan nie został nigdy uchwalony dla tego terenu.
Planu nie ma, stoi natomiast hala warta kilkadziesiąt milionów złotych, jest też ważna decyzja o pozwolenie na budowę.
- Do tej pory Bros postępował w tej sprawie zgodnie z prawem. Był uchwalony plan, były wydane pozytywne decyzje, hale mógł stawiać - opowiada J. Pucek. - Mieszkańcy teraz mogą starać się u wojewody o unieważnienie decyzji o pozwoleniu na budowę na tym terenie, ponieważ ta na dzień dzisiejszy została wydana bez podstawy prawnej.
Wtedy też hala, która już stoi w Janikowie, będzie tam stała nielegalnie, jako samowola budowlana.
I chociaż mieszkańców czeka kolejna batalia, nie chcą odpuścić.
- Tak blisko jeszcze nie byliśmy, by dopiąć swego
- mówią.
Mimo że to ich ogromny sukces, ze strachem w przyszłość patrzą aktualni rządzący gminą Swarzędz. To na nich prawdopodobnie spocznie naprawianie błędów ich poprzedników. Bo Bros sprawy nie chce odpuścić, zwłaszcza że ma pełne prawo do roszczeń z tytułu zawinienia przez gminę, jeśli wykaże, że faktycznie na tym stracił.
W oficjalnym oświadczeniu, które dostaliśmy od zarządu spółki, czytamy: „Inwestycja firmy Bros w Janikowie została wybudowana zgodnie z prawem, w oparciu o ważne decyzje administracyjne. Budynek już stoi, a koszt jego wzniesienia był ogromny. Unieważnienie miejscowego planu zagospodarowania nie blokuje opcji dokończenia budowy i użytkowania go jako hali magazynowej, ale w bardzo istotny sposób ogranicza nasze możliwości dalszego rozwoju w tej lokalizacji. Dlatego gminie Swarzędz grozi obecnie zapłata odszkodowania w wysokości ponad 100 milionów złotych.”
Gmina, której tegoroczny budżety wyniósł nieco ponad 200 milionów złotych, musi więc przygotować się na to, że będzie musiała spełnić roszczenia Brosa. A tym samym zubożeje o ponad 100 milionów złotych. Nie ma wątpliwości, że taka suma może pogrążyć Swarzędz, który być może będzie zmuszony wręcz ogłosić bankructwo.
Zdaniem zarządu firmy Bros, wina leży tylko i wyłącznie po stronie gminy Swarzędz, nie tylko przez poczynania poprzedników aktualnego burmistrza, ale też przez jego stanowisko.
„Obecny Burmistrz Swarzędza był przez nas osobiście informowany o ryzyku unieważnienia planu aż trzykrotnie, z czego po raz pierwszy na samym początku urzędowania. Gdyby wówczas rozpoczęto procedurę uchwalenia nowego planu zagospodarowania (której koszty chcieliśmy pokryć), dziś obiekt byłby ukończony i już drugi rok z rzędu wpłacalibyśmy do budżetu gminy ponad milion złotych podatku od nieruchomości. Bezczynność w tej sprawie i bierne oczekiwanie na decyzję NSA było naszym zdaniem świadomym narażeniem gminy na zapłatę odszkodowania w wysokości ponad 100 milionów złotych i może być postrzegane jako brak dbałości o interesy jej mieszkańców.” - twierdzi zarząd spółki.
Burmistrz Swarzędza odpowiada: - Gmina nie utraciła żadnych wpływów z tytułu podatku od nieruchomości, gdyż inwestycja firmy Bros nie jest ukończona, nie ma tam dróg dojazdowych, nie ma pozwolenia na użytkowanie tej hali - odpowiada Marian Szkudlarek, obecny burmistrz Swarzędza. - Nie może być mowy o bezczynności, gdyż - do czasu wydania przez NSA wyroku - podejmowanie przez władze Swarzędza dalszych działań było w oczywisty sposób nieuzasadnione, a pamiętać należy o trwającym równocześnie proteście mieszkańców przeciw wspomnianej inwestycji. Zresztą prawo nie zezwala na to, by inwestor opłacał sporządzenie planu. To oznaczałoby lobbowanie prywatnego interesu. Niezaprzeczalny fakt jest jeden: musimy stanąć na wysokości zadania i naprawić poważny błąd naszych poprzedników. Mam tylko nadzieję, że konsekwencje nie wpłyną na obecnych mieszkańców naszej gminy - dodaje.
Dwa plany, jedna uchwała
A wszystko zaczęło się w 2000 roku, gdy na polu, gdzie dziś stoi ogromna hala rosły jeszcze maki, a z prośbą o wywołanie planu zagospodarowania zwrócili się do gminy Swarzędz rolnicy, którzy już negocjowali z Brosem o wykup ziemi. W grudniu 2000 roku rozpoczęło się postępowanie planistyczne, a już 24 października 2001 uchwalono plan.
Jarosław Pucek mówi wprost.
- Bardzo rzadko się zdarza unieważnienie miejscowego planu zagospodarowania. Gmina ma prawo jak chce kształtować wygląd swojego terenu, o ile dzieje się to zgodnie z prawem i za zgodą mieszkańców.
Jakich więc rażących błędów doszukał się Naczelny Sąd Administracyjny w uchwale z 2001 roku, że unieważnił plan? Przede wszystkim sąd stwierdził, że „graniczy prawie z pewnością”, że sporządzono dwa projekty planu zagospodarowania terenów w Janikowie, przygotowanych pod inwestycję Brosa. Jeden został poddany konsultacjom, opiniowaniu a także został ogłoszony. Z kolei drugi plan został uchwalony i obowiązywał do 17 stycznia 2017 roku, do czasu wyroku NSA.
Uchwalono go bez konsultacji, opinii. Inną wersję projektu planu skierowano też do Wojewody Wielkopolskiego z prośbą o wyrażenie zgody na przeznaczenie gruntów rolnych na cele nierolnicze. Co więcej, plany te różnią się od siebie w sposób zasadniczy. Dotyczyły innych obszarów, nie zgadzały się wersje graficzne z tekstowymi. W jednym planie tereny poddane pod usługi i mieszkaniówkę, w drugim są już terenami aktywizacji gospodarczej. Tym samym radnym przedstawiono inną wersję projektu, niż ten który obowiązywał do czasu wyroku NSA. Sąd stwierdził, że uzgodnieniu planu podlegała inna wersja niż ta uchwalona przez radę gminy.
Jednak do tej pory mieszkańcy tych błędów byli nieświadomi. Dopiero w 2014 roku wzrosło zainteresowanie a sprawa przybrała inny bieg. Bros miał w planach na tym terenie postawić hale magazynową, na co zyskał zgodę bez decyzji środowiskowej. Problemy rozpoczęły się, gdy spółka pół roku później, zmieniła decyzję i postanowiła zająć się nie tylko magazynowaniem środków chemicznych w Janikowie, a także produkcją. Zaczęła starać się o pozyskanie decyzji środowiskowej, co wiązało się z informowaniem społeczeństwa. Mimo negatywnych opinii mieszkańców i protestów, decyzja została przez gminę Swarzędz wydana.
Dziś ta decyzja jest zawieszona, bowiem zaskarżyli ją w sądzie sprzeciwiający się inwestycji mieszkańcy i stowarzyszenie LEN. Sprawa toczy się w WSA, które wstrzymało się z wyrokiem do czasu decyzji NSA. Teraz można się domyślać jaki finał będzie tej sprawy. Bros może mieć problemy z uzyskaniem zgody na postawienie hali magazynowo-produkcyjnej, a przecież... hala już stoi.
Spytaliśmy o tamte wydarzenia i błędy byłą burmistrz Swarzędza, Annę Tomicką, która w 2001 roku pełniła funkcję przewodniczącej rady gminy. To oficjalne wypowiedzi, których nam udzieliła.
- Funkcja, jaką ustawodawca przypisał przewodniczącemu rady gminy, sprowadza się do organizowania i prowadzenie jej obrad. W 2001 r. ówczesny burmistrz Jacek Szymczak przygotował i wniósł projekt planu zagospodarowania przestrzennego dla części Janikowa z aktywizacją gospodarczą dla Bros, a wcześniej rada w Swarzędzu w uzgodnieniu w 2001 r. z radą w Czerwonaku uchwaliła kierunki studium zagospodarowania. Pod względem zgodności z prawem, plan ten zatwierdził radca prawny, a wojewoda nie wniósł żadnych uwag i opublikował w Dzienniku Urzędowym - broni się Anna Tomicka.
Co jednak z decyzją o uwarunkowaniach środowiskowych, którą w 2014 roku pani burmistrz ustaliła dla hali magazynowo-produkcyjnej Bros, wbrew woli mieszkańców?
- Rada w Czerwonaku w 2002 r. uchwaliła plan dla Kicina z przeznaczeniem na zabudowę mieszkaniową, choć po sąsiedzku w Janikowie mieli już od roku plan z aktywizacją gospodarczą. Stąd mieszkańcy Kicina z sąsiedniej gminy Czerwonak podnoszą skargi. Jako burmistrz Swarzędza byłam jednak obowiązana dbać o sprawy mieszkańców gminy Swarzędz - odpowiada.