Dwaj bydgoscy technicy mieli narażać na śmierć wszystkich pilotów MiGów-29 i Su-22 od 2011 roku!
Gdańska Prokuratura Okręgowa rozszerza zarzuty dla dwóch byłych techników z WZL nr 2 w Bydgoszczy. Mieli narazić na utratę życia pilotów wszystkich myśliwców MiG-29 i szturmowych Su-22 z trzech baz.
- W toku śledztwa podejrzanym Grzegorzowi K. i Jerzemu D. uzupełniono zarzuty o czyny z art. 160 § 1 Kodeksu karnego polegające na bezpośrednim narażeniu na utratę życia lub wystąpienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w okresie od marca 2011 r. do 6 lipca 2018 r. pilotów Sił Powietrznych RP wykonujących zadania na samolotach MIG - 29 z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku, 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim oraz na samolotach Su - 22 z 21. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie - informuje nas prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Obaj pracownicy bydgoskich zakładów już w nich nie pracują.
Data 2018 roku nie jest przypadkowa - to wtedy po tragicznym w skutkach wypadku wstrzymano loty na MiGach.
Spadochron nie otworzył się
Przypomnijmy, że niebawem miną dwa lata od tragicznej śmierci kpt. Krzysztofa Sobańskiego, pilota malborskiej bazy. Zginął podczas nocnych lotów z 5 na 6 lipca 2018 r.
Nie wiadomo, co było przyczyna awarii jego MiGa, wiadomo jednak że podczas lotu pilot dostał od dowództwa polecenie katapultowania się. Niestety, gdy to zrobił nad polem w Sakówku, spadochron się nie otworzył.
Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego stwierdziła wadę tzw. pierścienia ścinającego - elementu odpowiadającego za oddzielenie się pilota od fotela katapultowego.
Nie takie parametry
W listopadzie 2019 r. dwaj byli technicy WZL nr 2, które remontują wielozadaniowe MiGi i szturmowe Su-22, po to, żeby przedłużyć im resursy, usłyszeli zarzuty narażenia kapitana Sobańskiego na „bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i w konsekwencji nieumyślnego spowodowania śmierci”. Nie przyznali się do winy. Obaj, jak twierdzi prokuratura, byli odpowiedzialni - z braku rosyjskich części zamiennych - za opracowanie i wprowadzenie do produkcji zamiennika pierścienia ścinanego do fotela katapultowego. Tyle tylko, że parametry techniczne były inne niż miał oryginał.
Nie przyznają się do winy
Po katastrofie samolotu spółka WZL nr 2, należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, przeprowadziła audyt, który miał na celu zbadanie okoliczności wprowadzenia do produkcji pierścienia w 2011 r. Materiał został przekazany prokuraturze. Z osobami bezpośrednio uczestniczącymi w procesie projektowania tego pierścienia rozwiązano stosunek pracy - informowała PGZ rok temu.
- Organem uprawnionym do udzielania informacji w tym zakresie jest prokuratura okręgowa - poinformowała nas Beata Perkowska, kierownik Działu Komunikacji Departament Komunikacji i Marketingu PGZ.
Mimo, iż niedługo miną dwa lata od śmierci kpt. Krzysztofa Sobańskiego, postępowanie jeszcze nie zostało zakończone. Śledztwo przedłużono do 9 lipca.
Na początku śledztwa, byli pracownicy WZL nr 2 nie przyznali się do winy i nie składali wyjaśnień. - Nic się nie zmieniło - mówi prok. Wawryniuk. - Podejrzani nie przyznali się do zarzuconych im czynów i odmówili składania wyjaśnień.
- Obecnie trwają końcowe czynności procesowe przed podjęciem decyzji o merytorycznym zakończeniu postępowania, zarówno w zakresie obejmującym podejrzanych, jak też w głównym przedmiocie śledztwa dotyczącym przyczyn katastrofy statku powietrznego MiG 29 o numerze bocznym 4103 - informuje Grażyna Wawryniuk.
6 lipca, w drugą rocznicę śmierci swojego kolegi, delegacja z 22. BLT pojedzie na miejsce tragedii w Sakówku, weźmie też udział we mszy świętej w Pruszczu Gdańskim. Warto przypomnieć, że jeden z malborczyków zorganizował akcję „Wirtualny lot MiGiem-29” z myślą o rodzinie kpt. Krzysztofa Sobańskiego.