Dwóch odważnych ludzi z PiS
Od słowa do słowa:
Środa była dniem odwagi w PiS. Prezydent Andrzej Duda (tak, wiem, prezydent w ogóle nie jest w PiS, wszyscy to wiedzą), po raz pierwszy w historii swojej prezydentury zawetował ustawę autorstwa PiS, a Łukasz Rzepecki, młody poseł tej samej partii z Sieradza, z sejmowej mównicy namawiał swoich kolegów, aby odrzucili projekt ustawy o opłacie paliwowej, a na dodatek mówił, że to ustawa zła, antyludzka i antyobywatelska. A na końcu - i to może być najbardziej gorszące z punktu widzenia partii rządzącej - zagłosował tak jak posłowie opozycji. Takie rzeczy to może robić Kukiz, który sam nie wie, czy jest za, czy przeciw, czy może wszystko razem. Ale porządny poseł z rządzącej partii, przodującej w sondażach w środku kadencji?
Patrząc z niepartyjnego punktu widzenia, ładnie to o pośle Rzepeckim świadczy, że ma swoje zdanie i nie boi się go użyć. To coraz rzadsza i coraz cenniejsza moneta w dzisiejszych czasach.
W niczym jednak nie ujmując gestowi pana posła, warto zauważyć, że większy ciężar gatunkowy ma odwaga prezydenta. Mógłby poseł rozedrzeć koszulę na piersi jak Rejtan i co z tego? I tak go przegłosują.
Odwaga prezydenta to co innego. Ma przełożenie na konkretne decyzje. Odmowa podpisania nowelizacji Ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych w praktyce oznacza, że PiS nie będzie mógł użyć tej instytucji do usuwania niewygodnych prezydentów, burmistrzów i wójtów. A PiS nie dysponuje w tej chwili w Sejmie taką większością, która pozwoli na obalenie prezydenckiego weta.
Pytanie, co dalej? Kiedy Andrzej Duda wetował ustawę o RIO, PiS złożył w Sejmie projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, która - jeśli zostanie uchwalona - rolę najwyższego sędziego przekaże Zbigniewowi Ziobrze. Co wtedy zrobi Andrzej Duda? Przekaże sprawę do Trybunału Konstytucyjnego, który powie, że ta ustawa to świetny pomysł, czy może zawetuje?
Prezydent zapewne zdaje sobie sprawę, że jeśli faktycznie chciałby zawrócić z drogi, którą do tej pory kroczył, i zaczął konsekwentnie bronić konstytucji i prawa, zawetowanie ustawy o RIO nie może być jednorazowym incydentem. Nie przy apetytach PiS, które chce przebudować państwo po swojemu, nie oglądając się na żadne kodeksy, ustawy, zwyczaje, demokratyczne standardy i inne drobiazgi.
Nie wiemy, czy weto prezydenta to rodzaj ustawki, która ma go uwiarygodnić w oczach obywateli, czy coś się w prezydencie obudziło i zaczyna przecierać oczy. A jeśli się obudziło, to czy nie za późno? Wyobraźmy sobie coś absolutnie nierealnego: Sejm uchwala ustawę, która tak „uszczegółowi” przypisane prezydentowi przez konstytucję prawo weta, że już nic nie zawetuje. Podniesie się krzyk, że to bezprawie? Podniesie się. I co z tego?