Dwóch starostów twierdzi, że są „na prawie” i pensja im się należy. A czy decyzje obu panów są ważne?
- Sprawa dalej nie jest rozstrzygnięta. Czekamy na uzupełnienie braków formalnych dotyczących skargi. Rozstrzygnięcie powinno zapaść za kilkanaście dni - mówi Krystyna Skowrońska - Pastuszko, rzeczniczka Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie. To właśnie tu wpłynęła skarga na decyzję wojewody Władysława Dajczaka. W kwietniu uznał on, że rada powiatu słubickiego niezgodnie z prawem odwołała 22 marca dotychczasowego starostę Piotra Łuczyńskiego i w jego miejsce powołała Marcina Jabłońskiego. Skargę oficjalnie wniósł powiat słubicki, choć faktycznie złożona ona została przez ekipę Jabłońskiego.
To właśnie sąd ma rozstrzygnąć, kto jest starostą słubickim. W tej chwili, od 1 lipca, w fotelu starosty zasiada Łuczyński (czytaj w ramce). A co z decyzjami, które podjął Jabłoński, gdy on zajmował gabinet starosty? Czy są nieważne? - Nie podzielam tego poglądu. Jeśli rozstrzygnięcie sądu będzie korzystne dla nas, wówczas nieważne będą decyzje podjęte przez pana Łuczyńskiego - mówi Jabłoński.
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy służby wojewody (z mocy ustawy kontroluje on, czy samorząd przestrzega prawa). - Wszystkie decyzje wydane przez Marcina Jabłońskiego są ważne. Żadna z decyzji nie jest nieważna z mocy samego prawa. Nieważność poszczególnych, konkretnych decyzji może być stwierdzona dopiero w odrębnych postępowaniach, zgodnie z kodeksem prawa administracyjnego - informuje Aleksander Molas, radca prawny wojewody.
Nie ma mowy o unieważnianiu decyzji jednego czy drugiego starosty z automatu
- Nie podważamy tego, że Marcin Jabłoński był starostą słubickim od 22 marca do 25 kwietnia, czyli do czasu skutecznego doręczenia mu decyzji wojewody. Teraz jednak staramy się uporządkować kwestie, które zapadły po 25 kwietnia. Po tej dacie podjęta została np. uchwała o wypłaceniu organizacjom pozarządowym kilkudziesięciu tysięcy złotych. Złożyłem więc doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji, czy będziemy domagać się od tych organizacji zwrotu tych pieniędzy - mówił nam wczoraj wicestarosta Tomasz Stupienko.
W przypadku korzystnego postanowienia sądu administracyjnego zarząd powiatu pod wodzą Łuczyńskiego będzie domagał się natomiast wypłaty zaległych wynagrodzeń. - Od 22 marca do końca czerwca nie pobieraliśmy wypłaty. Pieniądze dostawał zarząd pod wodzą pana Jabłońskiego - mówi Stupienko. Informuje, że Jabłoński pobierał najwyższą możliwą pensję przewidzianą dla samorządowców, czyli 12.365 zł. Zarobki Łuczyńskiego są o około 150 zł niższe.
- Gdy zostałem starostą, zarząd pod wodzą pana Łuczyńskiego dostał należne (miesięczne - red.) odprawy - mówi nam Jabłoński.
Jak to się zaczęło?
- W grudniu zeszłego roku grupa dziewięciu radnych powiatu słubickiego złożyła wniosek o odwołanie starosty Piotra Łuczyńskiego.
- Zgodnie z prawem głosowanie nad odwołaniem starosty powinno odbyć się na pierwszej sesji po złożeniu wniosku. Tak się jednak nie stało...
Przyszła wiosna
- Do głosowania doszło dopiero 22 marca. Wówczas to rada odwołała Łuczyńskiego, a w jego miejsce powołała Marcina Jabłońskiego.
Doszło do bójki
- 30 czerwca do Słubic przyszło pismo z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, z którego wynikało, że starostą jest Łuczyński. Przyszedł on więc wieczorem do starostwa. 1 lipca nad ranem - wraz z ochroniarzami - pojawił się Jabłoński. Pomiędzy stronami doszło do bójki. Po otrzymaniu pisma z urzędu wojewódzkiego policja przekazała klucze do starostwa ludziom Łuczyńskiego.