Janiszewski: Chcemy, aby prezydent spełnił swoją obietnicę Starczewska-Krzysztoszek: Są trzy strony tej układanki
tak
Maciej Janiszewski, lider Ruchu Społecznego „Lichfa”
Nie chcemy, żeby ktoś nam pomagał, chcemy regulacji prawnych, a „odfrankowienie” tych kredytów, to nic innego jak tylko domaganie się sprawiedliwości.
Wszyscy mówią, że kredyty frankowe to był przekręt. Andrzej Duda zdobył elektorat dzięki temu, że obiecał nam pomoc. Dzisiaj to wygląda tak, że zostaliśmy zrobieni „na Dudę” (to odnośnie do przedstawionego przez prezydenta projektu ustawy, który zakłada m.in. zwrot spreadów - przyp. red.). Chcemy, aby prezydent zaangażował się w tę pomoc i wywiązał się ze złożonej obietnicy.
Przyznawanie kredytów frankowych w latach 2007-2009 pozostawiało wiele do życzenie. Wielu pośredników bankowych teraz się tego wypiera, ale wówczas mówili nam, że nie możemy wziąć kredytu w złotówkach, bo nie mieliśmy zdolności kredytowej. (Not. KR)
(Od redakcji: nazwa „Lichfa” napisana jest poprawnie - tak chcą założyciele ruchu; zakodowano tam skrót CHF - jak frank)
nie
Małgorzata Starczewska - Krzysztoszek, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan
Oczywiście, że nie pomagać. Od tego są instytucje nadzoru finansowego, które powinny - jeśli uznaje się to za problem - zaproponować wspólnie z interesariuszami jakieś rozwiązanie. Poza bankami i frankowiczami, zapominamy o trzeciej stronie tej układanki, czyli o nas wszystkich. W Polsce ci, którzy pracują, a nawet ci, którzy nie pracują, ale otrzymują różne świadczenia z sektora publicznego czy europejskiego (np. dodatki socjalne, dodatki dla rolników) - muszą mieć konto. Oznacza to, że trzymamy nasze pieniądze (depozyty) w bankach. Ogromna część tych, którzy mają tam swoje oszczędności albo nie ma kredytów, a jeśli ma, to niekoniecznie w walucie obcej. W tej sytuacji jeśli mają depozyty, to też są interesariuszami w tej sprawie, ponieważ kiedy banki zostaną obciążone w jakiejkolwiek postaci kosztami, to będzie to w części przeniesione na klientów banku. Oni też powinni mieć prawo, a wręcz obowiązek wypowiedzenia się, co sądzą o tym, żeby pomagać określonej grupie. (Not. KR)