Dyrektorzy szkół tylko z konkursów
Koniec z przedłużaniem kadencji. Kadry do „przewietrzenia”?
Kilkudziesięciu dyrektorom lubelskich szkół i przedszkoli w sierpniu tego roku kończą się pięcioletnie kadencje. W Urzędzie Miasta od kilku tygodni trwają konkursy, które wyłonią szefów placówek na kolejne lata.
Bożena Pietrosińska, dyrektorka Przedszkola nr 5, jest już po procedurze (oficjalne rozstrzygnięcie nie jest jeszcze znane).
Placówką kieruje od 1992 r., kiedy stanowisko otrzymała w drodze konkursu.
Od tamtej pory co pięć lat przedłużano jej powierzenie stanowiska - bez konkursu (zgodnie z procedurą była jednak cyklicznie oceniana przez kuratorium, samorząd i pracowników).
Takich sytuacji już w oświacie nie będzie. Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało, że teraz zawsze będzie musiała się odbywać formalna procedura.
- Oczywiście, konkurs to było dla mnie duże przeżycie. Z drugiej strony to jednak dodatkowa mobilizacja, okazja do kompleksowego podsumowania swojej pracy, oceny słabych i mocnych stron, a także nakreślenia wizji na kolejnych pięć lat - uważa Bożena Pietrosińska.
Jerzy Piskor Szkole Podstawowej nr 21 szefuje od 25 lat. Co do zmian przepisów ma mieszane uczucia:
- W niektórych sytuacjach może to oznaczać dodatkową i zbędną biurokrację. Z drugiej strony, kiedy na początku lat 90. po raz pierwszy zostawałem dyrektorem, konkursy były nowością - wprowadzono je w miejsce wcześniejszego mianowania dyrektorów. Wówczas chodziło o odświeżenie kadry kierowniczej. Może te zmiany też idą w tym kierunku? - dodaje, podkreślając, że on sam konkursów się nie boi. - Przeszedłem go np. pięć lat temu - zaznacza.
Zwolennikiem konkursów jest Zbigniew Jakuszko, dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie.
- Jeśli dyrektor dobrze pracuje, to nie musi się bać takiej procedury - podkreśla.
Inny dyrektor lubelskiego liceum jest jednak innego zdania:
- Z jednej strony w niektórych szkołach może przydałoby się „przewietrzyć” kierownictwo. Z drugiej - jeśli do szkoły nie ma zastrzeżeń, to po co ponosić koszty związane z konkursem? - zastanawia się.
I dodaje: - Decyzja MEN o powierzaniu stanowisk wyłącznie w drodze konkursów może mieć jeszcze jeden skutek - wymiana dyrektorów niewygodnych dla samorządów z różnych powodów, np. politycznych, a wsadzenie w to miejsce „swoich”. Może nie chodzi o Lublin, ale nie jest tajemnicą, że w wielu mniejszych gminach takie sytuacje nie są rzadkością. Teraz będzie to potencjalnie łatwiejsze.
Wyjątkowo na dwa lata
MEN przewidziało od „konkursowej” zasady wyjątki. Chodzi o dyrektorów szkół podstawowych, a także gimnazjów, które przekształcą się np. w szkoły podstawowe.
W ich przypadku resort dał samorządom jednorazową możliwość przedłużenia kadencji o dwa lata - do 31 sierpnia 2019 roku. Mają związek z reformą likwidującą gimnazja i zmianami organizacyjnymi w szkołach.