Przechodzą pranie mózgu, specjalistyczne szkolenie, dostają obietnicę dostatniego życia po śmierci. To dzieci wykorzystywane przez IS do ataków.
Nowy szatański wynalazek terrorystów już działa, sprawdził się niedawno w Turcji i o mało co w Iraku. Naiwni i posłuszni chłopcy spełniają wszystkie żądania dżihadystów Państwa Islamskiego. I giną dla nich w samobójczych atakach.
Tej tragedii udało się na szczęście uniknąć. W Kirkuku na północy Iraku kurdyjskie wojsko udaremniło zamach terrorystyczny, który miał wykonać 12-latek. Chłopiec miał się wysadzić w powietrze przed miejscowym meczetem. Służby zatrzymały go na środku ulicy, zdjęły z niego ładunek wybuchowy i aresztowały.
Mieszkańcy tureckiego miasta Gaziantep nie mieli tyle szczęścia. Kilkunastoletni chłopiec zabił co najmniej 54 osoby po zdetonowaniu bomby w pobliżu miejsca, gdzie odbywało się wesele.
IS nie od dziś wykorzystuje dzieci do swoich nikczemnych celów. Służyły mu w celach propagandowych - na filmach dżihadystów mogliśmy zobaczyć, jak chłopcy wykonują egzekucje - ale dopiero teraz stały się w rękach terrorystów bronią do zabijania cywilów. Mają do dyspozycji całą armię dzieci żołnierzy „skradzionych” tysiącom rodzin.
Zgodnie z raportem ONZ już ośmiolatki poprzez „niezliczone praktyki szkoleniowe” zapoznają się z ideologią grupy terrorystycznej. - Według naszych informacji w szeregach ISIS są też dzieci upośledzone umysłowo. One również były już wykorzystywane przy samobójczych zamachach. Najprawdopodobniej większość z nich nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co im zlecono i czego się od nich oczekuje - przyznała w 2015 r. Renate Winter, ekspert z ONZ-owskiego Komitetu Praw Dziecka.
Terroryści robią, co mogą, by pozyskać młodocianych do terrorystycznej roboty. Grożą im, zastraszają i poddają bezlitosnemu treningowi wytrzymałościowemu. Zmuszają ich do oglądania przerażających scen, gdy na przykład bojownicy IS strzelają do tych rekrutów, którzy rezygnują z udziału w ćwiczeniach. Są tak naprawdę towarem, wojennym mięsem. Jak podają członkowie ONZ, dżihadyści nalepiają dzieciom metki z ceną, by - kiedy przestaną być użyteczne - sprzedać je jako niewolników.
Autor: Sylwia Arlak