Dzieciobójczyni z Żor usłyszała wyrok - 25 lat więzienia
Pozbawienie wolności na 25 lat - taki wyrok usłyszała Iwona J., oskarżona o zabicie z premedytacją swojego dziecka tuż po porodzie. Proces toczył się przed rybnickim oddziałem Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w styczniu ubiegłego roku. Dla Iwony J. przyszedł czas rozwiązania skrzętnie ukrywanej ciąży. W tym czasie była w mieszkaniu ze swoim partnerem. Gdy nadeszły bóle, powiedziała mężczyźnie, że choruje na raka i właśnie dopadł ją ból związany z nowotworem. Aby ukryć poród, kazała konkubentowi opuścić mieszkanie.
- W tej sprawie zostało wykazane ponad wszelką wątpliwość, że nie mamy do czynienia z formą zaniechania, tylko konkretnego, celowego działania. Oskarżona mówiła, że kiedy dziecko się urodziło, rzuciła na nie ręcznik. Rzucenie ręcznika na twarz dziecka uniemożliwia zaczerpnięcie oddechu. Idąc dalej, co robi dziecko kiedy się rodzi? Dziecko nie rodzi się bez głosu, w efekcie zaczerpnięcia oddechu dziecko krzyczy. Oskarżona znajdowała się w takich warunkach, w których za wszelką cenę musiała doprowadzić do tego, aby nikt się nie zorientował, że ona urodziła dziecko. Uważam, że to właśnie te okoliczności przemawiają za tym, że ona nie tylko narzuciła ręcznik na twarz dziecka, ale go przytrzymała i zatkała otwory oddechowe, aby to dziecko uciszyć - powiedziała w mowie końcowej prokurator Edyta Hraciuk-Tomecka.
Kiedy Iwona J. udusiła chłopczyka, wrzuciła do pralki zakrwawione prześcieradło, aby usunąć ślady porodu. Ciało dziecka dokładnie ukryła w torbie i skrzynce na narzędzia. Dopiero później wpuściła do mieszkania swojego konkubenta. Pakunek przeleżał na balkonie kilka tygodni, po czym oskarżona kazała zakopać go swojemu partnerowi w lesie twierdząc, że to dokumenty. Partner Iwony J. zeznał, że nie wiedział, że były to zwłoki chłopczyka. Sprawa w tym roku wyszła na jaw, dzięki zainteresowaniu opieki społecznej.
Na ostatniej rozprawie obecni byli biegli, których sąd zaprosił w celu rozwiania wątpliwości pomiędzy kwalifikacją czynu jako zabójstwo lub dzieciobójstwo (stosowane w szczególnych przypadkach kobiet, które zabiły swoje dzieci, np. w szoku). - Udało się wykazać, że oskarżona była poczytalna. Mamy zatem cały szereg okoliczności obciążających. To zachowanie, te działania miały ten sam cel - pozbyć się ciąży i dowodów jej istnienia. Ponadto te nieludzkie działania ze zwłokami, traktowanie ich jak przedmiot i wystawienie prawie, że na widok publiczny - na balkon. Odpersonifikowanie zwłok wskazuje, że mamy do czynienia z osobą bezduszną, bez sumienia - podkreślił sędzia Ryszard Furman w uzasadnieniu wyroku, skazującego na 25 lat więzienia.