Dzięki Tomaszowi Kotowi „Zimna wojna” ma szansę na Oscara
Kiedy na kółku teatralnym poczuł jak smakuje aktorstwo, zawalił ścisłe przedmioty i nie zdał matury. Potem jednak zrehabilitował się i trafił do PWST w Krakowie. Po rolach w „Skazanym na bluesa” i „Bogach” stał się gwiazdą polskiego kina.
Zasłynął jako odtwórca ról autentycznych postaci. Popularność zyskał, kiedy zagrał legendarnego wokalistę Dżemu - Ryszarda Riedla - w filmie „Skazany na bluesa”, a krytyka padła przed nim na kolana, gdy wcielił się w postać profesora Religi w „Bogach”. Nic więc dziwnego, że Paweł Pawlikowski powierzył właśnie jemu zagranie głównego męskiego bohatera w swej „Zimnej wojnie”. Bo okazuje się, że to częściowo postać również mająca swój odpowiednik w rzeczywistości.
- Jest inspirowana wieloma osobami, między innymi Tadeuszem Sygietyńskim. On razem ze swoją żoną, Mirą Zimińską, w filmie graną przez Agatę Kuleszę, w najbardziej newralgicznym momencie wojny złożył przysięgę, że jeśli przeżyją, to w czasie pokoju zajmą się zbieraniem pieśni i utworów ludowych, których archiwum zostało w czasie walk doszczętnie zniszczone. I rzeczywiście się temu poświęcili - tłumaczy aktor.
To w dużej mierze również dzięki jego kreacji, film spotkał się z tak szerokim odzewem w kraju i za granicą. W nocy z niedzieli na poniedziałek rozstrzygnie się, czy „Zimna wojna” dostanie Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Być może będzie to pierwszy krok Tomasza Kota w stronę międzynarodowej kariery?
W dalszej części dowiesz się:
- z jakimi problemami borykał się w dzieciństwie
- od kiedy zainteresował się aktorstwem
- jak jego kariera dotarła na szczyt.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień