Dzień Dawcy Szpiku. Gdy uratowałem dziecko, byłem w lekkim szoku
By pomóc choremu na białaczkę 38-letniemu Michałowi z podgorzowskich Różanek, w najbliższy weekend w Gorzowie odbędzie się Dzień Dawcy Szpiku. Rozmawiamy o tym z Łukaszem Kulczyńskim.
W sobotę i niedzielę między 12.00 a 18.00 w trzech gorzowskich galeriach handlowych będzie akcja rejestracji potencjalnych dawców szpiku. Ty już takim dawną jesteś. Co ciebie do tego skłoniło?
Od 18. roku życia oddawałem krew. Parę lat temu zrobiło się głośno o fundacji DKMS, która szuka dawców komórek macierzystych. Postanowiłem się więc zapisać. Chciałem być w bazie danych na wszelki wypadek.
I po czasie okazało się, że możesz komuś pomóc.
Dostałem maila z informacją, że znaleziono kogoś, którego komórki będą być może zgodne z moimi. Tym kimś okazał się Adrian, który wtedy, w 2012 r., miał 1,5 roku.
Długo trwała procedura związana z pobraniem?
Około cztery miesiące. Po tym, gdy wstępne badania, jeszcze w Gorzowie, potwierdziły tzw. zgodność, pojechałem na badania kompleksowe do Warszawy, a później jeszcze raz – już na pobranie szpiku. Jego pobranie nastąpiło z talerza kości biodrowej. Jest to mniej popularna metoda, bo w 80 proc. przypadków szpik pobiera się z krwi obwodowej. Cały zabieg trwał dwie godziny, a pobyt w szpitalu związany z pobraniem – trzy dni.
Wiele osób boi się pobrania szpiku…
Tego wcale nie trzeba się bać. To wcale nieprawda, że trzeba się wkłuwać igłą do kręgosłupa. Myślę, że niektóre zabiegi kosmetyczne są bardziej niebezpieczne od pobrania szpiku. Dyskomfort po pobraniu szpiku minął niemal z chwilą wyjścia ze szpitala.
Jakie to uczucie uratować czyjeś życie?
Dla mnie to był lekki szok. Poczułem to dopiero, gdy spotkałem się z uratowanym Adrianem.
Kto może zostać dawcą szpiku?
Dawcą może zostać każdy zdrowy człowiek między 18. a 55. rokiem życia. Musi mieć powyżej 50 kg i nie mieć zbyt dużej nadwagi. No i przyjść na Dzień Dawcy Szpiku.