Dzień Dobroczynności. Czy łatwo pomagać w dzisiejszych czasach?
- Pomaganie ma wielką moc. Nie trzeba wcale spektakularnych akcji, wystarczy rozejrzeć się wokół siebie. Potrzebujących jest mnóstwo, żyją obok nas - mówi jeden z laureatów konkursu Bydgoski Wolontariusz Roku 2019.
Dziś (5 września) Międzynarodowy Dzień Dobroczynności. Z tej okazji zapytaliśmy Adama Jaworskiego, prezesa Stowarzyszenia "Dzięki Wam" w Bydgoszczy, czy łatwo pomagać w dzisiejszych czasach?
- Dla chcącego, nic trudnego - mówi pan Adam. - Pandemia pokazała zresztą, że drzemie w nas dużo dobra. Ważne, aby w miarę możliwości robić to systematycznie. Niektórzy potrzebują impulsu do działania. Niedawno napisał do mnie kolega, który był pod wrażeniem tego, co robi nasze stowarzyszenie i stwierdził, że też chce działać i pomagać innym. W takich chwilach serce rośnie. Gdy w marcu organizowaliśmy zrzutkę na zakup środków ochrony osobistej dla medyków liczyłem, że zbierzemy 10 tys. zł, a uzbieraliśmy prawie 40 tys. zł. To był szok i dowód jak wielkie serca mają ludzie.
Pomaganie ma w genach
- Empatii dla drugiego człowieka nauczyli mnie rodzice - mówi Adam Jaworski. - Pamiętam, że po katastrofie w Czarnobylu przyjęli pod swój dach dziewczynkę z Białorusi - Tanię. Później adoptowali na odległość chłopca z Madagaskaru. Wysyłają mu paczki i wspierają finansowo. Opiekowali się też moim chorym stryjem, włączają się w koncerty charytatywne. Pomaganie to u nas w domu coś całkiem naturalnego.
Pan Adam kiedyś sam znalazł się w trudnej sytuacji i też podano mu pomocną dłoń.
- Najpierw była ciężka choroba syna, a 6 lat temu w styczniu w pożarze, który wybuchł na terenie Belmy, ucierpiała moja firma mieszcząca się w pobliżu - mówi. - Straciłem na dłuższy czas moje miejsce pracy. I w obu tych traumatycznych sytuacjach pomogli mi dobrzy ludzie, dziś przyjaciele. Sąsiednia firma udostępniła salę konferencyjną, bym mógł pracować, klienci przechowywali mi towar, inni pomagali w wyszukaniu kontaktów, by wyremontować pomieszczenia w firmie. Takich rzeczy się nie zapomina.
Sierpniowa nawałnica
Choć już wcześniej spontanicznie pomagał powodzianom z Lubelszczyzny, to po tych doświadczeniach poczuł, że pomaganie to jego obowiązek.
- Wszystko nabrało tempa po sierpniowej nawałnicy, która przeszła przez nasz region w 2017 r. Zbierałem dary dla poszkodowanych z gminy Sośno. Potem był pożar u pani Arletty z ul. Tucholskiej i z pomocą uczniów budowlanki zaczęliśmy remontować mieszkania zniszczone w pożarach. A że z czasem aktywności było coraz więcej, więc zrodziła się myśl, by to jakoś sformalizować.
I tak 1,5 roku temu powstało Stowarzyszenie "Dzięki Wam".
- Ludzie są chętni do pomagania, wystarczy ich zachęcić. My dostaliśmy duży kredyt zaufania - mówi Adam Jaworski. - W ten sposób krok po kroku budujemy dobro. Tylko w tym roku przekazaliśmy potrzebującym 20 wózków dziecięcych i 5 inwalidzkich, meble i tony odzieży. Razem z Zespołem Szkół i Placówek nr 1 organizujemy też akcję "Pomóżmy Świętemu Mikołajowi". Paczki trafiają, m.in., do dzieci z rodzin wielodzietnych, osób starszych, samotnych i chorych. Ich uśmiech to dla nas największa nagroda. Pomaganie jest proste, a dobro napędza dobro.