"Dziennik Zachodni", czyli od kultowego Domu Prasy po Media Centrum
Przez 46 lat "Dziennik Zachodni" mieścił się w najbardziej kultowej siedzibie śląskiej prasy. Dziennikarze pracowali przy ul. Młyńskiej 1 w Katowicach, w słynnym Domu Prasy. Wyprowadzili się stamtąd sześć lat temu. Dzisiaj robimy gazetę w Media Centrum w Sosnowcu Milowicach.
Pierwszą siedzibą redakcji "Dziennika Zachodniego" był gmach przy ul. Sobieskiego 11 w Katowicach - w tym budynku przed drugą wojną światową mieściła się redakcja "Polonii". W styczniu 1946 r. "Dziennik Zachodni" przeniesiono do siedziby katowickiej delegatury wydawnictwa Czytelnik przy ul. 3 Maja 12. Od listopada 1947 r. DZ znajdował się z kolei przy ul. Młyńskiej 9. I dopiero w 1963 roku redakcja przeprowadziła się do Domu Prasy.
Dom Prasy początkowo miał być Domem Sportowca. Pod taką nazwą figuruje w najstarszych dokumentach z 1959 r., które zachowały się w archiwum Urzędu Miejskiego w Katowicach.
Nie wiadomo, kto i w jakich okolicznościach zdecydował, ze zamiast Domu Sportowca będzie Dom Prasy, gdzie przystanek znalazły najważniejsze śląskie tytuły.
Dokumentacja obiektu była gotowa w październiku 1959 r., w papierach jako inwestor figuruje Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej Katowice. Jego przewodniczący Roman Stachoń został później przewodniczącym Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych. W maju 1960 r. powołano Komitet Budowy Domu Sportowca, a w styczniu 1961 r. Komitet występuje do Prezydium Rady Narodowej o wydanie pozwolenia na budowę. 1 lutego 1961 r. wykonawca przejął plan budowy.
Teren, na którym zaprojektowano Dom Sportowca był uporządkowany, wyrósł na miejscu czterech pięknych przedwojennych kamienic, które nosiły adresy: Młyńska 1, Pocztowa 1, Pocztowa 3 oraz 3 Maja 2. Wiadomo, że kamienica przy Pocztowej 1 u schyłku lat 30. XX wieku była własnością miasta Katowice. Cztery kamienice zostały zniszczone pod koniec II wojny światowej.
Z dokumentów zachowanych w Archiwum Państwowym w Katowicach wynika, że obiekt kosztował 8 mln 700 tys. ówczesnych złotych. Dom Sportowca finansowały różne instytucje, m.in. Wojewódzka Rada Narodowa, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Totalizator Sportowy, organizacje sportowe. Budowę Domu Sportowca zakończono w 1963 r., ale nie zachowały się dokumenty o oddaniu go do użytku.
Dziennikarze pamiętają, że wprowadzili się do nowoczesnego budynku w październiku 1963 roku. – „Dziennik Zachodni” razem z „Wieczorem” mieścił się wówczas w kamienicy przy ulicy Młyńskiej. Nie ma co ukrywać, cztery piętra, było ciasno. Przeprowadzaliśmy się do wyśmienitych warunków – mówił nam kilka lat temu Czesław Ludwiczek, emerytowany dziennikarz, który w Domu Prasy pracował od momentu oddania go do użytku.
Na pierwszym piętrze zostaje uruchomiona Cafe Sport, kawiarnia ciesząca się ogromną popularnością w mieście. Drugie piętro zajmowało wydawnictwo, które w tych czasach jest jednym z najsilniejszych na krajowym rynku, wydaje wszystkie śląskie gazety (ich łączny nakład wyniósł w latach 70. ubiegłego wieku 2 mln 900 tys. egzemplarzy). Na trzecie i czwarte piętro wprowadzili się dziennikarze „Trybuny Robotniczej”, a na piąte – „Dziennika Zachodniego”. Szóste piętro zajmowały dwie redakcje – „Sportu” i „Wieczoru”. Siódme piętro było wspólne, na ósmym była stołówka.
Budynek wyróżniał się w centrum miasta. Projektant zastosował jedną z pierwszych w kraju, tzw. ścianę kurtynową, całkowicie szklaną, która nie pełniła żadnych funkcji konstrukcyjnych. Na parterze była czytelnia Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki, biura Orbisu, kasy biletowe, kasy wymiany walut oraz informacja turystyczna.
Największą imprezę przeżył Dom Prasy na początku 1970 r., gdy „Dziennik Zachodni” obchodził 25-lecie powstania. Przyjechała Maryla Rodowicz, Trubadurzy, był I sekretarz KW PZPR w Katowicach Edward Gierek.
– Maryla Rodowicz z zespołem denerwowała się, że musi występować w stołówce i na zamkniętej imprezie. Powiedziałem jej wtedy, że przecież podpisywała z kimś kontrakt, a tam były wszystkie warunki – wspominał Czesław Ludwiczek.
Na kolorowym zdjęciu z 1974 r. widać na Domu Prasy neon Cafe Sport. Na dachu budynku neonów było więcej: od góry świeciła „Trybuna Robotnicza”, niżej „Dziennik Zachodni”, „Panorama”, „Sport”, „Wieczór”, „Poglądy”. Na zdjęciu z 1978 r. nie ma już neonów z nazwami redakcji.
Dom Prasy nie przechodził większych remontów ani modernizacji. W 1985 r. Śląskie Wydawnictwo Prasowe RSW „Prasa – Książka – Ruch” wystąpiło do Urzędu Miejskiego o wydanie pozwolenia na obłożenie elewacji budynku okładziną blaszaną.
Na początku 1982 r. – tuż po ogłoszeniu stanu wojennego – dziennikarze pracujący w gazetach mieszczących się w Domu Prasy przeszli weryfikację. Grupa dziennikarzy DZ uznanych za nieprawomyślnych straciła pracę
Po 1989 r. budynek pustoszał. W latach 90. nie było już „Wieczoru” i „Panoramy”, „Sport” się wyprowadził, a „Trybuna Robotnicza” zmienia nazwę na „Trybuna Śląska”. W 2004 r. gazeta połączyła się z „Dziennikiem Zachodnim”.
Dzisiaj w Domu Prasy pracują katowiccy urzędnicy, bo sześć lat temu dziennikarze "Dziennika Zachodniego" przeprowadzili się do Media Centrum, nowoczesnej siedziby redakcji w Sosnowcu Milowicach.
Wprowadziliśmy się tutaj w marcu 2009 roku, dwa lata po uruchomieniu drukarni Grupy Polskapresse. Oba budynki leżą na terenach po byłej kopalni Saturn. Niewiele osób wie, że by postawić budynek Media Centrum trzeba było wywieźć 3 tysiące ciężarówek ziemi po 15 ton każda.
Drukarnia jest naszym sąsiadem, a dzięki niej mamy gazetę XXI wieku - z lepszą jakością papieru, czcionki i zdjęć. W drukarni zainstalowano nowoczesną offsetową maszynę drukarską Colorman 4-1 firmy MAN Roland z Augsburga, która podczas prób osiągnęła niezłą prędkość - wydrukowała 96 tys. egzemplarzy gazet na godzinę.
Sosnowiecka drukarnia ma 9,5 m wysokości, 7 m szerokości oraz 41 m długości i „zużywa” miesięcznie 800-ton papieru.
Jeśli zaś chodzi o Media Centrum, to powierzchnia całkowita naszego biurowca wynosi 5 tys. 600 metrów kwadratowych. Budynek składa się z ośmiu pięter. Na parterze jest reprezentacyjny hall z salą konferencyjną. Piętro niżej jest restauracja nazwana "Pod Prasą".
Budowa biurowca trwała niecałe dwa lata. Zastosowano w nim najnowocześniejsze rozwiązania techniczne. To obiekt energooszczędny, tani w eksploatacji i zarządzany za pomocą zintegrowanych systemów komputerowych.