Dziesięć minut na „drugim biegu“ i Artego z 10. zwycięstwem
W Gorzowie Artego zawsze miało problemy, nie inaczej było w ostatnim tegorocznym meczu. Wystarczyło jednak 10 minut, by zdobyć 2 cenne punkty.
AZS GORZÓW - ARTEGO 65:71
Kwarty: 21:16, 13:13, 7:25, 24:17
AZS: Brown 17 (3), B. Jaworska 16, Goodrich 12 (1), 5 as., Dźwigalska 4, 4 as., Szajtauer 2, 5 zb. oraz Cain 7, 8 zb., Naczk 5 (1), Czarnodolska 2.
ARTEGO: Carter 16, 13 zb., McBride 12 (1), 4 as., Międzik 10 (2), Morris 7 (1), Koc 1 oraz Reid 22 (2), 6 zb., 4 prz., Fikiel 2, Pawlak 1.
Po środowym sukcesie w Gdyni, do Gorzowa bydgoszczanki jechały podmęczone, chociaż w roli faworyta. AZS zwykle jest jednak niewygodnym rywalem, a trener Dariusz Maciejewski składem, który ma, potrafi nieźle namieszać.
Gospodynie od pierwszych minut narzuciły swój styl gry i przez 23 minuty mogły mieć nadzieje na końcowy sukces.
- Do AZS wróciła wysoka Cain, która mocno absorbuje obrońców w strefie podkoszowej. Do tego mój zespół był po intensywnym meczu z Basketem, i chociaż wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, to w pierwszej połowie jakoś nie mogliśmy złapać swojego rytmu - ocenił Tomasz Herkt, szkoleniowiec Artego. - Gorzowski zespół zagrał bardzo dobrze, zespołowo, szukał graczy na najlepszych pozycjach, trafiał. My nie mogliśmy się zebrać - dodała Maurita Reid.
Akcja Artego Bydgoszcz.
Po rzucie McBride było 0:2, ale potem koncert rozpoczął duet Beata Jaworska (wcześniej średnio ok. 6 pkt., tym razem 8/11) i Kanadyjka Brown (6/6 za 1, 3/4 za 3). Przewaga AZS momentami sięgała już 9 pkt. (17:8), a nasze pudłowały, traciły piłki oraz faulowały. Niemoc trwała też w 2. kwarcie, choć z każdą minutą poprawiały się w obronie. Przewaga topniała (23:21, 27:26), lecz kwartę celnym rzutem zakończyła B. Jaworska. W szatni Artego nastąpiła mobilizacja, co potwierdziły już pierwsze minuty 3. odsłony. - Artego zaczęło bazować na swoich indywidualnościach, a my nie potrafiliśmy tego zastopować zespołową obroną, co jeszcze przynosiło efekt w pierwszej połowie - przyznał trener Maciejewski.
Hasło do odrabiania strat dała Międzik, po której 8 pkt. z rzędu, w tym 2x3, zrobiło się 36:39. Świetnie spisywały się także Reid (6/7 za 1, 7/12 z gry) i Carter (4/6 i 6/11) po 30 minutach było już 41:54.
- Tak klasowej drużyny jak Artego nie udało się nam już dogonić, mimo dobrej gry w 4. kwarcie - przyznał Maciejewski. - Nie ukrywam, że przy takiej przewadze grało się nam łatwiej, a dziewczyny umiejętnie szafowały siłami i pilnowały wyniku - dodał Herkt.
Po rzutach za 3 pkt. Naczk i Brown robiło się 51:59 i 61:68, ale od razu odpowiadały Reid i McBride, odbierając nadzieje gospodyniom.