Dziś na zawsze spocznie w śląskiej ziemi, swojej ukochanej, Kazimierz Kutz, reżyser, pisarz, polityk, ponad wszystko Ślązak. Wspominamy go. O godzinie 11.00 w Katowicach przyjaciele pożegnają Wielkiego Reżysera przy urnie z jego prochami. Zgodnie ze swoją wolą, spocznie w Katowicach, na cmentarzu przy Sienkiewicza, nieopodal Krystyny Bochenek, Zbyszka Cybulskiego, Jerzego Dudy-Gracza, Wojciecha Kilara.
Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez:
Odszedł najwybitniejszy Ślązak naszych czasów, reżyser ponadczasowych filmów, których uniwersalność jest niezaprzeczalna. To był artysta kina nie tylko polskiego, ale światowego. Kochał życie, kochał kobiety, kochał to życie w całym jego wymiarze. Pod pozorem pewnej wulgarności nawet krył się człowiek niezwykle czuły, delikatny, niezwykle wrażliwy. Gdy dowiedziałem się o jego śmierci, wiele scen z jego filmów przeszło mi przed oczami i może taka najbardziej dojmująca z „Paciorków jednego różańca”. Karol Habryka już nie żyje, ale jego żona jeszcze o tym nie wie i obiera dla niego jajko. Scena przenosi się z Habryki na to parujące jajko. Jakby dusza ulatywała do nieba. Nie wiem, czy był wierzący, czy nie, ale na pewno ma swojego Boga. Kilka scen z jego filmu to szczyt mistycyzmu.
Marek Plura, europoseł PO:
Dla mojego pokolenia Kazimierz Kutz i jego filmy to był elementarz tożsamości. Dziś widzę koszulki z napisami po śląsku, różne zjawiska, które się dzieją w kulturze, ale zastanawiam się, co będzie dalej, po jego śmierci. Kto poniesie sztandar śląskości. Był dla nas miejscem, w którym spotykaliśmy się, kodem kulturowym, którego nie musiał nam nikt tłumaczyć. Spotkaliśmy się w polityce i obaj byliśmy polityką rozczarowani, i tym, że nie udało się załatwić tak ważnej dla Ślązaków sprawy, jak język regionalny. Być może jego odejście stanie się dla pozostałych jakimś impulsem do działania, żebyśmy się wszyscy odnaleźli i szukali wspólnoty. Jeśli mamy bronić tożsamości regionalnej, musimy być razem. Jeśli nie będziemy, możemy odejść do historii.
Dr Małgorzata Myśliwiec, politolog, Uniwersytet Śląski:
Wielka postać dla Śląska, wielki Ślązak. Po odejściu Michała Smolorza kolejna ogromna strata. Mówił o Śląsku poza nim. Mówił nam rzeczy najwspanialsze i wypominał największe błędy. Gdy stwierdził, że jesteśmy „dupowaci”, to powiedział to z przenikliwością i miłością. Nie można się było za mówienie prawdy obrażać. Przemawiał do sumień Ślązaków, zagrzewał do boju, kochał nas.
Czesław Śleziak, były minister środowiska, polityk SLD, na Facebooku:
Smutny dzień dla Polski, dla Śląska. Odchodzą niepokorni. Pożegnaliśmy Jerzego Wartaka i odszedł Kazimierz Kutz - „Śmierć jak kromka chleba”.
Prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca:
Kazimierz Kutz tworzył i budował tożsamość Ślązaków. W swojej twórczości, głównie oczywiście w filmach, pokazywał te najlepsze, uniwersalne cechy tak, aby były zrozumiałe także dla nie-Ślązaków. Dla „goroli”. W sposób syntetyczny wydobywał i ukazywał śląskość. Był strażnikiem śląskiej tożsamości. Jego śmierć to śmierć człowieka nieodżałowanego. Nie do zastąpienia.
Anna Dymna, aktorka, dla TVN24:
Kazimierz Kutz był skarbem dla aktorów, którzy z nim pracowali. Był człowiekiem, który się po pierwsze z aktorami przyjaźnił. Poza tym praca z nim była za każdym razem niezwykłą przygodą, ponieważ był takim dziwnym odkrywcą i podróżnikiem w głąb człowieka. Za każdym razem, nawet jak się z nim pracowało dziesiąty raz, odkrywał coś nowego. Bardzo wiele się od niego nauczyłam, dowiedziałam o sobie i przeżyłam rzeczywiście niezwykłe chwile, bo praca z Kazimierzem Kutzem była fantastyczna. To była za każdym razem - jak to Kaziu mówił - z jednej strony zabawa w piaskownicy, a z drugiej lot na inną planetę. Za każdym razem była pełna ogromnego napięcia, bo Kaziu był bardzo wymagający, ale też pełen poczu-cia humoru. Jak nikt inny, potrafił rozbrajać napięcia, dawać uwagi w sposób wyjątkowy. Kutz kojarzy mi się z nieskończonym źródłem energii, radości, emocji i nieprawdopodobnej siły. Wydawałoby się, że to jest nieśmiertelne. Dlatego nie dopuszczam w ogóle do siebie tej wiadomości, że jego nie ma. Zresztą teraz nie będę przez chwilę pracować, dlatego że zbyt bolesne są takie odejścia. Rzeczywiście to jest człowiek, któremu bardzo wiele zawdzięczamy, my, już nie mówiąc o tym, ile mu zawdzięcza polska kinematografia.
Jerzy Gorzelik, przewodniczący RAŚ:
Wstydzę się, że jako młody chłopak nazwałem go Ślązakiem koncesjonowanym. Wybaczył młodzieńczą głupotę. To człowiek wygłaszający niepopularne sądy zarówno dla tych, którzy chcieli kolonizować Śląsk, jak i dla tych , którzy go idealizowali. Kształtował wyobrażenie o Śląsku wśród Polaków i o Polakach wśród Ślązaków. Wiarygodność dawały mu siła charakteru, siła talentu, odwaga. Dzięki Kutzowi Śląsk też uwierzył w swoją siłę.
Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach:
Właśnie przygotowywaliśmy się do uczczenia jego 90. urodzin w lutym. Na scenie miała stanąć wielka kuchnia. On miał gotować i zapraszać gości. Życie zweryfikowało te plany. Ostatni raz widziałem się z nim w sierpniu, w jego domku w górach. Usmażył mi wspaniałe placki. Uraczył opowieściami. Miał taki specjalny akumulatorowy wózek, jak japońscy emeryci, żeby jeździć po marketach. Odwiózł mnie na stację. On jechał drogą, w kapelusiku, niczym Indiana Jones, a ja grzeczniutko obok niego po chodniku.
Jerzy Trela, aktor, dla TVN 24:
Kaziu Kutz był mi bardzo bliskim człowiekiem. I zawodowo, i prywatnie. Osobowość, ciepło, które miał w sobie, przyciągało aktorów do niego. Zawsze był otoczony ludźmi, ludzie do niego lgnęli, nie tylko aktorzy. Przede wszystkim był zawodowcem, umiał pracować z aktorami. Dawał poczucie bezpieczeństwa i umiał „matkować”, jak to sam nazywał. On po prostu kochał aktorów i my go tak samo. Potrafił nie tylko doradzać, ale też wysłuchać. Stąd to „matkowanie”. W polityce dosadnie określał swoje stanowisko, ciągle o coś walczył. W sztuce szukał piękna i czasem sobie pofolgował i poetycko poklął, ale to zawsze była poezja w jego ustach.
Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, na Twitterze:
Odszedł Kazimierz Kutz - wielki Ślązak i Polak, wspaniały twórca, serdeczny kolega, na którego zawsze mogłem liczyć. Sól ziemi czarnej.
Danuta Pietraszewska, posłanka PO, na Facebooku:
Przeglądając pamiątki naszej wspólnej działalności w Sejmie, natknęłam się na wpis rekomendacyjny Pana Kazimierza, który bardzo popierał moje starania o mandat poselski. Dla Niego byłam Ślązaczką „z krwi i kości”, z czego jestem bardzo dumna. Dla mnie był mentorem, statecznikiem naszej śląskiej tożsamości. Cześć Jego pamięci.