Dziwny jest ten świat. Ten zły Kowal
Kampania wyborcza tuż za rogiem, więc PiS łagodnieje. Z gabinetu strachów, którymi nas przerażał, pozostaną teraz tylko geje i lesbijki. Zajmą miejsce uchodźców sprzed czterech lat. Reszta stanie się krainą łagodności - z dobrą władzą hojnie rozdającą Polakom pieniądze.
Niektórzy doszukują się w tej strategii geniuszu Jarosława Kaczyńskiego, dobrze wyczuwającego potrzeby Polaków. Pewnie po części tak jest. Ja jednak będę się upierał, że PiS jest silny bardziej słabością swych konkurentów, niż własnym talentem.
Spójrzmy bowiem na najbliższe otoczenie, czyli strategię PO w Krakowie. To wstyd, że w tak dużym i pełnym sprawnych mózgów ośrodku, partia ta nie jest w stanie wydzielić z siebie żadnej sensownej „jedynki” na listach wyborczych.
Cztery lata temu musiał PO w naszym regionie ratować liberał Rafał Trzaskowski, dziś jest to konserwatysta Paweł Kowal.
Spójrzmy, jak tego ostatniego przyjęto. Na Facebooku prawdziwy lament lokalnych działaczy i ich sympatyków. Jeden z nich (z litości nazwisko pominę) przypuścił na Kowala szturm, wypominając mu przeszłość jako wiceministra w rządzie Kaczyńskiego i nazywając „karierowiczem i komuchem z PiS”.
Wpis ten dobrze pokazuje rozpad intelektualny części krakowskiej PO. Atakuje ona Kowala, bardzo rozsądnego człowieka, który po rozbracie z polityką w 2010 r., zrobił habilitację w PAN.
Tymczasem jego główny krytyk to wieloletni działacz PO, który jakoś nie protestował przeciwko obecności prawdziwego komucha Leszka Millera na listach Koalicji w eurowyborach, a w czasie, gdy Kowal pilnie się uczył, on sam dostawał świetnie płatne fuchy w spółkach zarządzanych przez partyjnych kolegów. Miłego weekendu Państwu życzę.