Edyta J. w areszcie była 9 miesięcy, choć to nie ona zabiła! Odszkodowanie wynagrodzi jej ból? "Przepraszam" nie usłyszała do dziś

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Małgorzata Oberlan

Edyta J. w areszcie była 9 miesięcy, choć to nie ona zabiła! Odszkodowanie wynagrodzi jej ból? "Przepraszam" nie usłyszała do dziś

Małgorzata Oberlan

Dokładnie 9 miesięcy i 11 dni siedziała niesłusznie w areszcie Edyta J. z Włocławka, podejrzewana o mord na dwojgu sąsiadach. Teraz sąd przyznał jej... 85 tys. zł odszkodowania. „Przepraszam” nie usłyszała.

Horror we Włocławku! Poderżnęła gardło sąsiadce, a jej męża zatłukła młotkiem! - donosiły po listopadowej zbrodni w 2013 roku tabloidy. Materiały opatrywały zdjęciami drobnej blondynki w białej, pikowanej kurtce, prowadzonej przez policjantów.

Te artykuły i fotografie obejrzeć można w internecie do dziś, choć od dawna wiadomo, że to nie Edyta J. zamordowała sąsiadów. Są kolejnym dowodem na to, że niesłusznie aresztowana kobieta i jej rodzina wiele wycierpiały. Wróćmy jednak do początku tej dramatycznej historii, czyli zbrodni przy ul. Żurskiej we Włocławku.

Bestię znaleziono szybko

25 listopada 2013 roku, osiedle Południe we Włocławku. To tutaj, w kałużach krwi, mąż po przyjściu z pracy znajduje zwłoki swojej żony Grażyny (miała 59 lat) i jej 84-letniego ojca Tadeusza.

Obraz jest wstrząsający nawet dla doświadczonych kryminalnych. Ciała są zmasakrowane. Jak później wykaże ekspertyza biegłych, ofiary zostały dosłownie zaszlachtowane nożem. Każda przyjęła po około dwadzieścia ciosów (żadnego tłuczka, opisywanego w tabloidach, w użyciu nie było).

Córka i ojciec umierali w cierpieniach, wykrwawiając się. Wieści o okrutnej zbrodni szybko obiegły miasto, region i kraj. Wszystkie oczy zwrócone były na kryminalnych i śledczych. „Co za bestia to zrobiła?!” - pytała ulica.

Bestię znaleziono dość szybko. Zatrzymano Edytę J., sąsiadkę zamordowanych. W momencie zatrzymania miała około 3 prom. alkoholu we krwi. Była w pijackim ciągu, co dziś wspomina ze wstydem i dystansem. Wtedy miała poważny problem alkoholowy, czego nie kryje. 29 listopada 2013 roku Edyta sama przyznała się do zamordowania sąsiadów. Organizm trawił jeszcze alkohol, drobne ciało zżerał stres, a do tego...

- Pani Edyta do dziś podkreśla, że 29 listopada była zastraszana przez policjantów. Stąd jej wstępne przyznanie się do winy - mówi toruński adwokat Adam Kozioziembski, reprezentujący kobietę.

Pani Edyta do dziś podkreśla, że 29 listopada była zastraszana przez policjantów. Stąd jej wstępne przyznanie się do winy

Edyta J. została doprowadzona przed oblicze prokuratora (który postawił jej zarzut podwójnego zabójstwa), obfotografowana przez przedstawicieli mediów i odstawiona za kraty jako tymczasowo aresztowana. Prokuratura Okręgowa we Włocławku zwołała konferencję prasową i o wszystkim poinformowała szeroką opinię publiczną.

Zbrodniarka w pełnej izolacji

Za kratami traktowana była tak, jak traktuje się podejrzanych o najcięższe zbrodnie. Tymczasowe aresztowanie oznaczało prawie całkowitą izolację. Przez długich 9 miesięcy i 11 dni nie wolno jej było widywać się z nikim z rodziny czy znajomych. Jedyną osobą, z którą spotkania były dozwolone, był jej obrońca.

- Tymczasem prokuratura już w okolicach czerwca 2014 r. uzyskała opinie biegłych, które w zasadzie wykluczały sprawstwo pani Edyty. Mimo to w dalszym ciągu stosowano wobec niej areszt tymczasowy - mówi adwokat Adam Kozioziembski.

Ekspertyza kryminalistyczna i nowe okoliczności zmusiły jednak w końcu śledczych do uchylenia aresztu Edycie J. i umorzenia sprawy.

Dożywocie dla Łukasza P.?

Jak później przekazano, same zeznania Edyty J. naprowadziły śledczych na nowe tropy. W końcu sprawcę zbrodni przy ul. Żurskiej wskazała i pogrążyła jego własna konkubina. Za mordercę Grażyny i Tadeusza uznano członka ich rodziny. Łukasz P. zamordował swoją ciotkę i jej ojca z błahego powodu - bo kobieta odmówiła mu wynajęcia mieszkania. W maju 2017 roku Sąd Okręgowy we Włocławku skazał Łukasza P. na dożywocie.

Adwokat Adam Kozioziembski z Torunia przyznaną przez sąd sumę pieniędzy uznaje za niestysfakcjonującą. Planuje apelację.
Archiwum Łukasz P. za podwójny mord we Włocławku nieprawomocnie skazany został na dożywocie.

- Sąd uważa, że sprawa należy do kategorii trudnych. (...) Zeznania wcześniej areszto-wanej Edyty J. naprowadziły w końcu śledczych na trop przestępcy i sprawcy zabójstwa. Jej pobyt w areszcie wynikał w dużej mierze z przyznania się do winy, które było znacznie zdeterminowane jej permanentnym w tamtym okresie upojeniem alkoholowym - powiedział, uzasadniając wyrok, sędzia Romuald Jankowski.

Zdaniem sędziego wiarygodne w tej sprawie były przede wszystkim zeznania konkubiny oskarżonego. - Podejrzany naciskał na nią wielokrotnie w rozmowach telefonicznych, żeby dała mu alibi. Po co by to robił, gdyby nie był winny? Dodatkowo miał na swoich spodniach ślady, które przez nią zostały zidentyfikowane później jako ślady krwi - dodał sędzia.

Uzasadniając wyrok, podkreślił, że oskarżony w toku śledztwa tylko raz powiedział prawdę: gdy przyznał się do mordu.

Adwokat Adam Kozioziembski z Torunia przyznaną przez sąd sumę pieniędzy uznaje za niestysfakcjonującą. Planuje apelację.
Archiwum Łukasz P.

Obrońca Łukasza P. wywiódł jednak apelację od opisywanego wyroku, wskazując na liczne nieprawidłowości w śledztwie i procedowaniu. Sąd Apelacyjny w Gdańsku skierował sprawę do ponownego rozpoznania i we Włocławku nad Łukaszem P. sąd pochyla się ponownie (nadal).

Co w tym czasie robiła Edyta J.? Próbowała powstać z kolan, na które rzuciła ją opinia publiczna, i poskładać życie.

„Pijaczka i morderczyni”

- Nikt, kto sam tego nie doświadczył, nie jest w stanie pojąć, ile wycierpiała pani Edyta - podkreśla adwokat kobiety.

Nikt, kto sam tego nie doświadczył, nie jest w stanie pojąć, ile wycierpiała pani Edyta

Ostracyzm społeczny dotknął nie tylko kobietę, ale i całą jej rodzinę. Bo przecież wyrok już wydano wcześniej, w mediach: pijaczka i morderczyni. - Dzieci pani Edyty miały problemy w szkole, spotykały się z nieprzychylnymi reakcjami ze strony rówieśników oraz sąsiadów. Jej nastoletnia córka zaszła w ciążę i porzuciła naukę. Od najbliższej rodziny mojej klientki odwróciła się znaczna część dalszej rodziny oraz wielu znajomych - wylicza prawnik.

Oczywiście, cierpieniem była też sama wielomiesięczna izolacja i trafienie w środowisko, z którym dotąd niekarana Edyta J. nie miała do czynienia.

Zamiast miliona - 85 tys. zł

Adwokat Edyty J. za jej niesłuszne aresztowanie zażądał od Skarbu Państwa rekordowej w regionie kwoty 1 miliona zł. Wniosek do Sądu Okręgowego we Włocławku złożył w maju 2016 r. Tymczasem pierwsza rozprawa procesu odbyła się we wrześniu kolejnego roku.

Przed sądem prokuratura broniła się przed przyznaniem się do błędu. Dowodziła wręcz, że włocławianka przyznała się do winy z myślą o późniejszym dochodzeniu odszkodowania. 10 grudnia 2019 roku zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd Okręgowy we Włocławku przyznał Edycie J. za niesłuszne aresztowanie kwotę 85 tysięcy zł. Orzeczenie jest nieprawomocne.

- Sąd nie pozostawił żadnych wątpliwość co do tego, że stosowanie aresztu wobec Edyty J. było niezasadne, a sam przebieg postępowania przygotowawczego, w szczególności sposób przeprowadzenia pierwszych przesłuchań, odbiegał od norm europejskich. To nas satysfakcjonuje. Przyznana kwota jest jednak za niska - podkreśla adwokat i zapowiada apelację. To samo planuje zresztą prokuratura.

PS Edyta J. jest dziś innym człowiekiem. Nie pije, ale traumę po areszcie wciąż leczy.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.