W czwartek, 19 maja, z radarów zniknął samolot linii EgyptAir lecący z Paryża do Kairu. Maszyny wciąż nie znaleziono, podejrzewa się, że był to zamach.
Egipski samolot airbus A320 wyleciał z Paryża w środę o godzinie 23.09 (czasu egipskiego) i zgodnie z planem miał wylądować na lotnisku w Kairze, stolicy Egiptu, o 3.15 w czwartek. Jak poinformowała firma lotnicza EgyptAir, maszyna zniknęła z radarów o 2.30 w egipskiej przestrzeni powietrznej, we wschodniej części Morza Śródziemnego, pomiędzy Kretą a Cyprem. Znajdowała się wtedy na wysokości 11 300 m. Kontaktu z pilotami nie było już wtedy od dziesięciu minut – podaje BBC.
Przedstawiciel linii EgyptAir poinformował, że wśród pasażerów było 30 obywateli Egiptu, 15 Francuzów, dwóch Irakijczyków, a także osoby pochodzące z Kanady, Wielkiej Brytanii, Belgii, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Algierii, Sudanu, Czadu i Portugalii. W samolocie nie było Polaków. Łącznie na pokładzie było 66 osób – 56 pasażerów, siedmiu członków załogi i troje pracowników ochrony. Jak podały linie EgyptAir, wśród pasażerów było również troje dzieci, w tym dwoje niemowląt.
Samolotu szukają ekipy ratownicze z Egiptu i Francji, a w operacji pomagają również Grecy, a także brytyjskie okręty wojenne, które przeszukują teren Morza Śródziemnego. EgyptAir zapewniło, że będzie na bieżąco informować media, kiedy „znanych będzie więcej informacji”, a także podkreśliło, że za sterami maszyny siedzieli doświadczeni piloci. Na lotnisku w Kairze od czwartku na informacje o samolocie czekają rodziny pasażerów i członków załogi. W czwartek przyjechał tam także premier Egiptu Szarif Isma’il.
Mimo że wszystko wskazuje na to, że samolot się rozbił, nie można jednak jeszcze oficjalnie tego stwierdzić. W czwartek przed południem egipskie ministerstwo ds. lot¬nic¬twa cywilnego oraz premier Szarif Isma’il powiedzieli, że jest za wcześnie, żeby uznać, że maszyna się rozbiła. Wcześniej jednak rzecznik egipskiej cywilnej agencji lotniczej Ihab Raslan powiedział stacji SkyNews Arabia, że „airbus A320 najprawdopodobniej runął do morza”. Informację tę potwierdziły również agencje AP i dpa. Z kolei MSZ Egiptu mówiło w oświadczeniu o „spadaniu” samolotu.
O katastrofie mówił również prezydent Francji François Hollande, który zaznaczył, że wszystko wskazuje na to, że maszyna się rozbiła. - Informacje, które zgromadzili ministrowie, członkowie rządu oraz oczywiście władze Egiptu niestety potwierdzają, że samolot runął – stwierdził francuski lider, który zwołał w czwartek nadzwyczajne posiedzenie rządu.
Nieznane są przyczyny ewentualnej katastrofy. Egipskie ministerstwo ds. lotnictwa cywilnego na razie stwierdziło, że nie były one natury technicznej. Z kolei premier Francji Manuel Valls stwierdził, że „niczego nie można wykluczyć”, nawiązując m.in. do spekulacji, że za zniknięcie maszyny mogą odpowiadać terroryści, w tym odłam Państwa Islamskiego, który działa w Egipcie. Także ministerstwo stwierdziło, że nie można wykluczyć ataku terrorystycznego.
Wciąż niejasne jest także, czy piloci nadali sygnał SOS. Początkowo nie było takich informacji. Przedstawiciel EgyptAir poinformował jednak potem, że piloci taki sygnał wysłali, a egipskie wojsko odebrało go o 4.26, czyli dwie godziny po zniknięciu maszyny. Jednak, jak podaje BBC, przedstawiciel egipskiej armii stwierdził, że takiego sygnału nie odebrano. Zdaniem ekspertów brak SOS także może wskazywać na nagłą i niespodziewaną eksplozję.
Szef greckiej cywilnej agencji lotniczej Kostas Litzerakis powiedział, że podczas przelotu maszyny nad Grecją piloci nie informowali o żadnym problemie. Greccy kontrolerzy rozmawiali z pilotami, kiedy samolot przelatywał nad wyspą Kea. Airbus opuścił greckie terytorium powietrzne o 2.27.
Firma Airbus napisała w oświadczeniu: „Samolot, zarejestrowany pod symbolem SU-GCC, był egzemplarzem oznaczonym MSN 2088 (numer seryjny producenta) dostarczonym linii lotniczej EgyptAir z linii produkcyjnej w 2003 r. Samolot miał na koncie około 48.000 godzin lotu. Był napędzany silnikami IAE engines”. Jak powiadomiła spółka, do końca kwietnia 2016 r. na świecie było ponad 6.700 maszyn z rodziny A320. Produkowane są one od 1988 r. Wszystkie one spędziły w powietrzu „prawie 180 milionów godzin podczas ponad 98 milionów lotów”.
To kolejny incydent z udziałem maszyny EgyptAir. W marcu samolot egipskich linii został porwany i zawrócony na Cypr. Mężczyzna, który nie był islamskim ekstremistą, poddał się, a żadnej osobie na pokładzie nic się nie stało. W październiku ubiegłego roku rosyjski samolot pasażerski, który leciał z Szarm el-Szejk w Egipcie, rozbił się na półwyspie Synaj. Zginęły 224 osoby. Maszynę zestrzeliło Państwo Islamskie.
Autor: Aleksandra Gersz