Eleonora Rudnik: Kiedy komuś pomogę, chce mi się żyć

Czytaj dalej
Fot. Karolina Misztal
Ryszarda Wojciechowska

Eleonora Rudnik: Kiedy komuś pomogę, chce mi się żyć

Ryszarda Wojciechowska

O tym, że warto pomagać innym, mówi Eleonora Rudnik, sopocka aktywistka z Fundacji św. Antoniego

Dlaczego pomagamy?
Bo chcemy, to najprostsza odpowiedź. A ja od siebie mogę dodać, że człowiek człowiekowi zawsze powinien podać rękę. Ja się tego nauczyłam już w dzieciństwie. Sama dorastałam w biedzie. Osierocona w wieku dwóch lat, wraz z bratem wychowywałam się u stryja księdza na plebanii w Trokielach, dawne Kresy Wschodnie. I pamiętam, jak stryj zawsze mi powtarzał: - Luśka, powinniśmy się dzielić z bliźnimi nawet ostatnim kawałkiem chleba. I tak robiłam. Z biedniejszymi ode mnie koleżankami i kolegami, a takich nie brakowało, dzieliłam się chlebem z masłem. Bo ja to masło i chleb miałam. A potem, kiedy Rosjanie stryja aresztowali i zamknęli w więzieniu, inni pomagali mnie i też dzielili się tym, co mieli. To taki łańcuszek ludzi dobrej woli, który się nigdy nie kończy. A ja powiem pani, że mnie dzielenie się z innymi sprawia prawdziwą radość. Kiedy komuś pomogę, jestem autentycznie szczęśliwa i chce mi się żyć.


Pomaganie innym to taki łańcuszek ludzi dobrej woli, który się nigdy nie kończy

I tak od 30 już lat z zapałem pomaga Pani, organizując m.in. wigilie w Sopocie dla potrzebujących. Założyła też Pani Fundację św. Antoniego, która się pomocą ubogim zajmuje...
Te wigilie zaczęły się przed laty od Baru Bursztynowego w Sopocie, który prowadziłam. Baru już nie ma, a wigilie są. Podobnie jak potrzebujący. Ale wtedy, przed laty widziałam, jak przychodzą na obiady ludzie z talonami MOPS-u i obserwowałam, jak im nie zawsze to wystarczało na obiad. Pomyślałam, że jeśli namówię różnych dostawców, żeby mi podarowali od siebie dodatkowo trochę warzyw czy kawałeczek mięsa, a wybredna nie byłam, bo i słoniną czy kawałkiem kości wówczas nie gardziłam, to będziemy mogli każdego dnia ugotować na przykład gar darmowej zupy i rozdawać ją z bułkami. I tak się zaczęło. A ja poczułam wtedy, że pomaganie staje się moją pasją. Że ja już bez tego nie mogę żyć. Uzależniłam się.

Dlaczego?
Wie pani, że ja nieraz widziałam na twarzach osób, które przychodziły na nasze wigilie, łzy wzruszenia przemieszane z uśmiechem. I wiedziałam, że oni w tym momencie, przy tym stole czują się potrzebni i kochani. I że ja dzięki nim też tak się czuję.

Często Pani powtarza - ubodzy to moja druga rodzina.
A jak inaczej, skoro niektórzy już wiele razy bywali na naszych wigiliach. Ale jestem trochę zawstydzona, że mówię tylko o sobie. Bo są też inni w naszej fundacji, którzy bardzo się udzielają i starają. Pani mi pewnie na wiele nie pozwoli, ale ja muszę tu wspomnieć o Dianie Kraińskiej. Jest też wielu sponsorów, którzy pojawiali się po każdej informacji o naszej wigilii w prasie czy po programach telewizyjnych, do których mnie zapraszano. I zostawali potem z nami. Pamiętam, że kiedy do swojego programu zaprosił mnie redaktor Janusz Trus, odezwała się pewna pani ze Szwecji i przekazała nam, że chce wesprzeć naszą wigilię słodyczami. Przysłała ich tyle, że nie mieściły się w paczkach, które tradycyjnie robimy dla naszych potrzebujących. Ktoś z tych uczestników zresztą kiedyś ładnie powiedział, że te nasze wigilie są lepsze niż wesela. Tak na nich bogato. Więc jak się po czymś takim nie starać? Zresztą jak człowiekowi na czymś zależy, to nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Eleonora Rudnik
Karolina Misztal Na sopockie wigilie dla potrzebujących przychodzą tłumy


Ale może już nie ma potrzebujących, zapytam przekornie.

Jak to nie ma, skoro w tym roku przygotowaliśmy wigilię na siedemdziesiąt osób, a przyszło osiemdziesiąt pięć.

Jak się zrobi coś dobrego, to człowiek staje się potem silniejszy


I nigdy się Pani do pomagania ludziom nie zniechęciła?

Nie. Ale nawet gdyby tak było, to dla jednego przykładu nie warto rezygnować. Ja wiem jedno - że jak się zrobi coś dobrego, to człowiek staje się potem silniejszy.

ryszarda.wojciechowska@polskapress.pl

Ryszarda Wojciechowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.