Eliza Rycembel. Nie dla niej komedia i romanse?
Eliza Rycembel gra jedną z głównych ról w filmie „Boże Ciało”, który jest polskim kandydatem do Oscara. Młoda aktorka opowiada o tym, co jest dla niej najciekawsze w kinie.
Gratuluję nagrody dla najlepszej aktorki drugoplanowej podczas niedawnego festiwalu w Gdyni. Czy pracując na planie „Bożego Ciała” miałaś poczucie, że tworzysz wyjątkową rolę?
Miałam poczucie, że biorę udział w czymś wyjątkowym: czymś, co zostało dobrze napisane, nad czym czuwa znakomity reżyser, w czym uczestniczy mnóstwo wspaniałych aktorów. Oczywiście nie da się założyć z góry, że coś będzie sukcesem.
Podobno zanim przystąpiliście do zdjęć, mieliście sporo czasu na przygotowania. To było pomocne?
Tak. Pojechaliśmy do Jaślisk, w których kręciliśmy. Poznaliśmy lokalną społeczność, która zagrała też w filmie. Ja spotkałam dziewczynę, której życie było inspiracją dla mojej bohaterki. Byłam trochę zaskoczona: okazała się bardzo cichą osobą, która w młodym wieku miała dziecko, potem drugie, a teraz kończy studia prawnicze i ma wielkie plany na przyszłość. To, że pochodzi z małego miasteczka, nie było więc dla niej żadnym ograniczeniem, a raczej dało jej siłę.
Jan Komasa jest mocno zaangażowany w pracę aktorów na planie.
Czasami było to irytujące. Ale nieuchronne. Jesteś nabuzowany emocjami i wydaje ci się, że wiesz, co masz zrobić, a tu nagle reżyser wjeżdża ze swoją wizją. Aktor widzi jednak tylko swój wątek, a reżyser - ogarnia całość i wie, co jest dla niej lepsze. Dlatego kiedy mówiłam: „nie, ja wiem, jak będzie lepiej”, Janek robił dwa duble: jeden z moją wersją, a drugi - z tym, co on chciał. I okazywało się zazwyczaj, że to on ma rację.
W dalszej części dowiesz się:
- o odczuciach z planu "Bożego Ciała" i kulisach pracy z Janem Komasą
- dlaczego zdecydowała się na aktorstwo
- czy gdyńska nagroda coś zmieniła w jej życiu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień