Emerytka padła ofiarą oszustki. Straciła oszczędności życia
- Trzy lata oszczędzałam, żyłam skromnie, zbierałam na remont, a ona zabrała mi wszystko w pół godziny - żali się Olga Najdek ze Złotnika w gminie Żary.
- Najpierw zapytała, czy nie mam gdzieś starego żelazka, takiego, do którego wkładało się żar, potem uparła się, że mi powróży, zaczęła coś mówić o jakichś klątwach, gadała od rzeczy - opowiada, cały czas szlochając, pani Olga Najdek, mieszkanka Złotnika. - Denerwowałam się, bo bardzo się spieszyłam. Chciałam zdążyć na autobus do Lubska, gdzie w szpitalu leży mój mąż. Co chwila spoglądałam na zegarek. Ta kobieta stała nade mną, naciskała, że odczyni jakieś klątwy. Zahipnotyzowała mnie tym gadaniem tak, że sama się zdziwiłam, czemu jej nie pognałam. Modliłam się, by jak najszybciej sobie poszła.
Gospodyni na chwilę wyszła z kuchni, a gdy wróciła, nieznajoma trzymała w ręku kilka ścierek, chustkę, którą zakłada, gdy wychodzi na słońce. Coś w nie zawijała. To było zawiniątko z pieniędzmi. Wtedy pani Olga naprawdę się zdenerwowała. Zorientowała się, że to oszczędności jej życia.
- Kazałam jej wyjść i zostawić mnie w spokoju, ale ona zaczęła krzyczeć, że mogę pojechać do męża drugim autobusem i że nie chce moich pieniędzy - przypomina sobie kobieta. - Stała się bardzo agresywna. Zaczęłam się jej bać. W końcu poszła - dodaje. Olga Najdek, siedząc w autobusie, nie mogła przestać myśleć o pieniądzach, czy aby na pewno zostały w zawiniątku. Gdy wróciła do domu, pieniędzy nie było.
Pani Olga mieszka sama w dość dużym domu. Jej mąż od czterech lat leży ciężko chory w szpitalu. W ubiegłym roku kobieta miała wypadek. W Żarach przed 105. Szpitalem Wojskowym potrącił ją samochód. Wciąż jeszcze na zmianę pogody odczuwa jego skutki. W tej samej miejscowości mieszka jej córka i syn z rodzinami. Jednak na co dzień jest sama. - Ostatnio czuję się tak, jakby wszystkie nieszczęścia na mnie spadły - żali się kobieta. Przypuszcza, że odwiedziny nieznajomej nie były przypadkiem. Przypomina sobie, że otrzymywane anonimowe telefony i pytania o męża i syna, który jest zameldowany, ale mieszka w innym mieście. Uważa, że naciągacze musieli ją obserwować od dłuższego czasu.
Zygmunt Strzelczak, jej najbliższy sąsiad, dopiero w poniedziałek dowiedział się o nieszczęściu, jakie spotkało panią Olgę. Szczerze jej współczuje. Złodziejki o ciemnej karnacji, krępej budowie ciała, z obcym akcentem szuka żarska policja. - Apelujemy, by nie wpuszczać do domów obcych, nie wdawać się z nim w rozmowy, nie opowiadać o swoich rodzinnych sprawach - mówi Aneta Berestecka z KPP w Żarach.
Autor: Lucyna Makowska