Emerytura - nowy początek starego życia. Dla jednych wyzwanie, dla innych wyzwolenie
Dla jednych wyrok, dla innych wyzwolenie. Niezależnie od podejścia: emerytura to wyzwanie.
Coraz częściej emerytura nie oznacza definitywnego końca kariery zawodowej. Bywa też, że ta długo oczekiwana zamiast wyzwoleniem okazuje się być pułapką.
Żyjemy coraz dłużej. Powrót do niższego wieku emerytalnego sprawił, że panie kończące karierę w pierwszym dopuszczalnym terminie mają przed sobą jeszcze dwie dekady życia. Mężczyźni statystycznie czasu mają do przeżycia także ponad dziesięciolatkę. Dla nich częściej emerytura bywa zesłaniem. Panie zazwyczaj radzą sobie lepiej. Ale reguł nie ma.
- Można powiedzieć, że ilu emerytów tyle emerytur - mówi prof. Anna Michalska, socjolog z UAM. -
Termin przejścia na emeryturę to, czy oznacza ona rezygnację z pracy zawodowej zupełnie, czy zmianę aktywności - wiele zależy od płci, wykształcenia, statusu zawodowego. Emeryci to dziś grupa bardzo zróżnicowana
- podkreśla.
W około 1/3 emeryci pracują. W pewnym stopniu stoi za tym potrzeba ekonomiczna, ale przyczyny są bardziej złożone.
- Zwłaszcza mężczyźni, którzy prowadzą działalność gospodarczą, niechętnie przechodzą na emeryturę - twierdzi prof. Michalska. - Dla nich praca zawodowa to często pole samorealizacji, ale także sposób na podniesienie swojej atrakcyjności w rodzinie i poza nią. Podobnie rzecz działa także u artystów, osób wolnych zawodów, ale również rzemieślników.
Gdy okoliczności wymuszą koniec kariery często niełatwo się z tym pogodzić. Jan - były stolarz, przeżył ciężki kryzys psychiczny.
- Całe lata żyłem pracą - mówi. - Warsztat miałem obok domu, więc spędzałem tam całe dnie. Niemal z miesiąca na miesiąc okazało się, że zdrowie nie pozwala mi pracować dalej. Na początku jeszcze się łudziłem, że podleczę się i będę mógł chociaż po kilka godzin dziennie coś robić. Gdy stało się jasne, że to już koniec, moje życie straciło sens. Jeszcze siłą rozpędu zlikwidowałem warsztat, wyremontowałem dom, a później usiadłem na kanapie i z każdym dniem czułem się gorzej. Uratowały mnie narodziny wnuka. Zostałem pełnoetatowym dziadkiem i bardzo mi z tym dobrze - zapewnia.
To właśnie rodzina jest powodem, dla której kobiety szybciej i chętniej przechodzą na emerytury.
- Obecnie w wieku emerytalnym są przedstawicielki tzw. „sandwich generation”. Z jednej strony odczuwają presję oczekiwań ze strony dorosłych dzieci i wnuków, z drugiej mają obowiązki wobec starych rodziców
- zwraca uwagę prof. Michalska. - Żeby temu wszystkiemu podołać, rezygnują z pracy zawodowej i na ogół dobrze się w tych nowych dla siebie, ale przecież funkcjonujących w świadomości społecznej rolach odnajdują.
Czasem zmiana nie przychodzi łatwo. Nawet, jeżeli przejście na emeryturę było decyzją podjętą bez żadnej presji z zewnątrz.
- Przez wiele lat pracowałam bardzo ciężko fizycznie - opowiada Danuta, od trzech lat na emeryturze. - Ostatnia praca nie była aż taka męcząca, ale chciałam odpocząć. Myślałam, że z mężem wreszcie będziemy spędzać miło czas bez żadnych obowiązków. Szybko mąż zachorował i zmarł. Nie mam już sił pracować, ale jak tak kręcę się w kółko po mieszkaniu, to nie mam z tej emerytury radości.
Piotr Wiliński, pedagog, dyrektor poradni psychologiczno-pedagogicznej nie jest tym zdziwiony.
- Osobiście sądzę, że tego co odkładamy na emeryturę, nigdy nie zrobimy
- mówi. - Jeśli jakaś forma aktywności jest dla człowieka ważna, to w mniejszym czy większym stopniu się jej oddaje. Jeśli tego nie robi, to dlatego, że tak naprawdę mu nie zależy. Sam mam dwa lata do emerytury, oczywiście mam pewne obawy z tym związane, ale mówiąc szczerze nie wydaje mi się, żeby moje życie miało się zmienić diametralnie. Przestanę być dyrektorem, pewnie będę pracował mniej, choć to nic pewnego. Ale jeszcze nie planuję - mówi.
Ewelina, której czas do przejścia na emeryturę liczy się w miesiącach, plany już robi, ale przyznaje jednocześnie, że miotają nią sprzeczne uczucia.
- Czuję się jak na roller-coasterze - mówi.
- Jednego dnia sądzę, że teraz zacznie się jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu, drugiego wpadam w dołek i płaczę, że już nic nie umiem i nikomu nie jestem potrzebna.
Choć decyzję o rezygnacji z etatowej pracy podjęła dobrowolnie - termin zakończenia kariery będzie nie całkiem taki, jak planowała.
- Chodzi raptem o parę miesięcy - mówi. - Niby nikt nie może mnie do niczego zmusić. Jeśli się uprę, dopracuję do momentu, do którego zechcę. Ale atmosfera jest zła. Co gorsza, nikt mi nie powie wprost o co chodzi. Po kilkudziesięciu latach pracy to pozostawia ogromny niesmak i naprawdę boli.
Prof. Rafał Drozdowski, socjolog, uważa, że tak radykalna zmiana, jaką jest przejście na emeryturę, może stać się źródłem egzystencjalnego kryzysu.
- Wszystko się zmienia - mówi. - Rytm dnia, obowiązki, a nade wszystko wyobrażenie o tym na ile jesteśmy potrzebni czy niepotrzebni. Wiele osób się tego obawia i z trudem wchodzi w rolę emeryta.
Jak podkreśla, jednocześnie to, co dla nas jest charakterystyczne, jest poczucie wyzwalania się.
- Wynika to z naszego stosunku do instytucji - mówi. - Nie lubimy ich, nie ufamy, nie wierzymy, że będą nas bronić. Stąd powszechne przekonanie, że szkoła zabiera nam dzieciństwo, a praca czas na odpoczynek. Ale nie oznacza to wcale, że przejście na emeryturę jest przez to łagodniejsze. Moim zdaniem w wielu przypadkach lepszym rozwiązaniem niż rozstanie z miejscem pracy z dnia na dzień byłoby stworzenie czegoś w rodzaju okresu przejściowego, w czasie którego aktywność zawodowa byłaby stopniowo wygaszana i być może zastępowana inną. Na razie jednak system nie jest na to przygotowany.
Co innego jednak emeryci. Ewa, która przeszła na emeryturę siedem lat temu, wciąż jest związana ze swoim ostatnim pracodawcą. - To, co robię teraz, to wymiar pewnie około połowy etatu, na pewno nie więcej - mówi.
- Pracuję z domu przez Internet, ale muszę być dyspozycyjna o określonych porach przez kilka dni w tygodniu i bardzo to sobie cenię. Terminy mobilizują. Ale jeśli mam być całkiem uczciwa, nie wiem czy pracowałabym nadal, gdybym bez tego mogła utrzymać poziom życia, do którego jestem przyzwyczajona? Może wolałabym pracować jeszcze nieco mniej?
- zastanawia się.
Choć wszystko wskazuje na to, że Ewelina zerwie całkowicie związki ze swoim obecnym pracodawcą, także planuje kontynuować aktywność zawodową. - Teraz robię pewne rzeczy na własny rachunek i z nich nie zamierzam rezygnować - twierdzi. - Nie chodzi o pieniądze. Gdyby o to chodziło, nie musiałabym pracować. Ale uważam, że na rezygnowanie z aktywności jest jeszcze za wcześnie.
Hobby na emeryturze? Jak najbardziej, choć raczej to, które miało się już wcześniej. Ale odkrywanie nowych pasji też nie jest niemożliwe.
- Uczestnictwo w zajęciach Uniwersytetów Trzeciego Wieku czy w ogóle zajęciach przeznaczonych niekoniecznie wyłącznie dla seniorów sprzyja takim doświadczeniom - mówi prof. Rafał Drozdowski.
Prof. Michalska dodaje zaś, że emerytura może być także okresem zmian w życiu osobistym.
- Postawy się zmieniają i od 1990 roku rozwiedzeni seniorzy coraz częściej decydują się na zawarcie małżeństwa. Ich liczba w grupie wiekowej 65 plus rośnie
- mówi. - Prawdopodobnie przybywa też związków typu LAT, czyli osób związanych ze sobą intymnymi więziami, ale mieszkającymi osobno.
Życie zaczyna się na emeryturze? Na pewno wraz z jej nastaniem się nie kończy. Choć seniorzy, którzy chcą korzystać z życia w pełni, muszą mierzyć się z dyskryminacją. To ciemniejsza strona zmiany, która wciąż następuje.