Encyklika "Humanae vitae. O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego". Głos niezwykłej wagi
25 lipca 1968. Papież Paweł VI ogłasza encyklikę „Humanae vitae. O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego”, najbardziej kontestowaną w historii Kościoła katolickiego
Wbrew nadziejom środowisk liberalnych papież nie podporządkował nauki Kościoła ówczesnym trendom obyczajowym. Dokument wywołał żywe reakcje na całym świecie, nie tylko chrześcijańskim, ale również laickim. Ogromny wkład w przygotowanie i recepcję encykliki wniósł krakowski kard. Karol Wojtyła. Zaangażowanie w prace soborowe, a szczególnie zaproszenie przez Pawła VI do uczestnictwa w papieskiej komisji przygotowującej encyklikę było okazją do dojrzewania myśli przyszłego papieża o małżeństwie i rodzinie.
Kulisy powstania
Encyklika ukazała się w pięć lat i cztery miesiące od chwili powołania przez papieża Jana XXIII w marcu 1963 r. specjalnej komisji ekspertów, której celem było przeanalizowanie problemów demograficznych. Następca Jana XXIII, papież Paweł VI, powiększył zarówno jej skład, jak i zakres działań. Wspomniał o tym później na początku dokumentu, przypominając o jej zadaniach: „Komisja ta miała na celu nie tylko gromadzenie opinii i postulatów na temat nowych zagadnień dotyczących życia małżeńskiego, a szczególnie etycznej regulacji poczęć, ale ponadto dostarczenie odpowiednich informacji, aby Nauczycielski Urząd Kościoła mógł udzielić właściwej odpowiedzi na oczekiwania, jakie w tej sprawie żywili zarówno wierni, jak i inni ludzie na całym świecie”.
Podczas prac komisji pojawiły się różnice zdań. W rezultacie Paweł VI otrzymał dwa raporty: większości, wyrażającej stanowisko, że antykoncepcja w niektórych przypadkach może być dopuszczalna, i mniejszości, zdecydowanie przeciwstawiającej się wszelkim innowacjom w tej dziedzinie i stojącej na straży nauki Kościoła.
W gronie mniejszości znalazł się kard. Karol Wojtyła, choć sam nie uczestniczył w obradach komisji. Jego wkład w przygotowanie encykliki był jednak znaczący. Po latach ks. Andrzej Bardecki wspominał: „Prace obu komisji trwały około roku. Okazało się jednak, że oba projekty nie nadają się jako materiał encykliki. I wtedy kardynał Wojtyła podjął się przygotowania takich materiałów. Utworzył w Krakowie specjalną komisję, z księdzem biskupem Stanisławem Smoleńskim na czele. Członkami jej byli księża i świeccy. Spotkał mnie ten zaszczyt, że zostałem członkiem tej komisji. Wspólnie, na szeregu spotkań, przygotowaliśmy materiały, które kardynał Wojtyła przekazał Pawłowi VI. Kiedy porównałem potem encyklikę »Humanae vitae« z naszymi materiałami, stwierdziłem, że co najmniej 60 procent materiałów krakowskich weszło do encykliki”.
Wkład krakowskiego metropolity i jego współpracowników w przygotowanie encykliki polegał przede wszystkim na przedstawieniu filozoficznej argumentacji z zakresu personalizmu, krytyce postawy naturalizmu w podejściu do etyki pożycia małżeńskiego, a także na ugruntowaniu stanowiska Kościoła, że zasady i normy moralne znajdują podstawę w naturze człowieka.
Krytycy i zwolennicy
Zarzuty wobec encykliki, które pojawiły się na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych odnosiły się zarówno do sposobu jej ogłoszenia, nie uwzględniającego stanowiska komisji, jak też do jej zawartości doktrynalnej. Kontestatorzy uważali, że encyklika nie jest zgodna z duchem Soboru Watykańskiego II i że przeciwstawia się dominującym wówczas trendom wynikającym z przemian obyczajowych. Episkopat niemiecki uznał, że encyklika nie spełnia wymogów nieomylności i w konsekwencji pozostawił wiernym swobodę wyboru. Niektórzy biskupi francuscy wyraźnie odcięli się od encykliki stwierdzając, że sumienie każdego wiernego „może dociekać przed Bogiem, który obowiązek jest w danej sytuacji ważniejszy”. Z kolei biskupi angielscy zwracali uwagę, iż wiele małżeństw znajdujących się trudnych warunkach materialnych czy zdrowotnych nie widzi możliwości realizowania w swoim życiu wskazań encykliki.
W Polsce ze strony episkopatu nie było krytyki „Humanae vitae”. Biskupi przyjęli ją bez zastrzeżeń, a wręcz z ulgą i wdzięcznością. Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat do wiernych i obszerny list pasterski, odczytywany w parafiach. Hierarchowie pisali w nim: „My, biskupi polscy, jesteśmy najgłębiej przekonani, że encyklika »Humanae vitae« jest obroną życia ludzkiego szczególnie potrzebną w dzisiejszych czasach, godzących w podstawowe wartości bytu człowieka. Jesteśmy również najgłębiej przekonani, że encyklika ta jest głosem niezwykłej wagi dla przyszłych losów bytu człowieka, społeczeństw, narodów i całej ludzkości. Pragniemy gorąco, aby to nasze przekonanie stało się również Waszym przekonaniem”.
„Kościół w Niemczech był za słaby, by powiedzieć »tak dla życia«, w odróżnieniu od Kościoła w Krakowie, który stanął w obronie życia”
Poparcie dla papieża i jego nauczania wyrażali polscy studenci w liście skierowanym do Pawła VI. Również lekarze i pracownicy służby zdrowia za pośrednictwem Prymasa Polski przesłali Ojcu Świętemu list, w którym demonstrowali „swe głębokie przywiązanie do nauki i wskazań podanych w encyklice”. Podobny list wystosowali przedstawiciele matek i ojców.
Urabianie opinii
Jedną z przyczyn negatywnych opinii o encyklice była niepełna znajomość jej tekstu. Zarówno światowe, jak i krajowe państwowe media nie szczędziły słów krytyki wobec papieża. Oskarżano go o upór, autorytaryzm, lekceważenie opinii większości, nieliczenie się z sytuacją demograficzną na świecie. Wiele czasopism w Polsce kształtowało opinię czytelników zamieszczając tylko komentarze lub ograniczając treść encykliki do niektórych wyrwanych z kontekstu sformułowań. Cenzura nie wyrażała zgodny na odrębną publikację całego tekstu encykliki, wierni musieli zadowolić się treściami upowszechnianymi w ofic-jalnej prasie komunistycznej, która była wrogo ustosunkowana do Kościoła i wykorzystywała encyklikę do ataków. Przodowały w tym środowiska laickie skupione wokół Centralnego Ośrodka Doskonalenia Kadr Laickich oraz wokół pisma „Argumenty”. Ich publikacje na pierwszy plan wysuwały fakt, że encyklika jest krytykowana również w samym Kościele, co miało pokazać skalę rzekomego kryzysu Kościoła.
Inaczej encyklikę oceniała społeczność i prasa katolicka. Ks. Bardecki w „Tygodniku Powszechnym” z 25 sierpnia 1968 r. pisał, że żadna decyzja Pawła VI nie wymagała od niego tak wielkiej odwagi: „Papież stanął wobec niesłychanie trudnej sytuacji: albo milczeć w dalszym ciągu na ten temat, albo aprobować sztuczne metody kontroli urodzin, albo podtrzymać dotychczasowe stanowisko Kościoła”. Według ks. Bardeckiego papież wybierając rozwiązanie trzecie „bez wątpienia zdawał sobie sprawę, że będzie ono w wielu kołach bardzo niepopularne, że spotka się z ostrą krytyką, w wśród duszpasterzy i wiernych spowoduje nierzadko ciężką rozterkę sumienia i rozgoryczenie”. Również prezentujący zawsze własne zdanie Stefan Kisielewski oceniał encyklikę jako akt odważny i głęboki.
Potrzeba było czasu, by ją zrozumiano. Dekadę po ogłoszeniu encykliki Juliusz Eska stwierdzał na łamach „Chrześcijanina w świecie” : „»Humanae vitae« potrzebowała chyba 10 lat na to, by w niektórych kręgach Kościoła właściwie odebrano jej najgłębsze intencje”.
W 2008 r., przy kolejnej rocznicy, arcybiskup Wiednia kard. Christoph Schönborn przyznał, że po ukazaniu się encykliki „Humanae vitae” biskupi austriaccy i niemieccy nie mieli odwagi jej bronić. „Kościół w Niemczech był za słaby, by powiedzieć »tak dla życia«, w odróżnieniu od Kościoła w Krakowie, który pod przewodnictwem kard. Karola Wojtyły stanął w obronie życia”. I dodał: „to świadectwo biskupa Kościoła męczeńskiego, Kościoła milczenia, miało większą wagę niż wszystkie ekspertyzy, które Paweł VI zlecił wykonać na ten temat, i to sprawiło, że podjął tę odważną decyzję, która skazała go potem na pozostawanie w straszliwym osamotnieniu”.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.